Rozdział 4

674 34 7
                                    

Lena leżała  wtulona w mój biust, obserwowałam jak oddycha. Wyglądała tak beztrosko i spokojnie. Chociaż to co przed chwilą zrobiłyśmy wcale takie nie było. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Delikatnie zaczęłam głaskać ją po nagich plecach. Odchyliła głowę do tyłu i znów ujrzałam jej oczy. Piękne zielone oczy wypełnione radością. Posłała mi senny uśmiech, a ja czule pocałowałam ją w czoło. Po czym poczułam jej subtelne wargi na swoich. Podniosła się i pocałowała mnie namiętnie. Wyszczerzyłam się jej w usta, wypełniało mnie szczęście.

- O co chodzi? – Spytała i odwzajemniając mój wyraz radości. Przyciągnęłam ją do siebie ponownie łącząc nasze wargi w soczystym i pełnym namiętności pocałunku. – Chciałabym, żeby ktoś mnie tak pokochała jak ja ciebie –wyszeptała z uśmiechem na ustach po czym złożyła delikatny pocałunek na moich wargach i zaczęła zbierać swoje ciuchy z podłogi, cały czas obserwowałam ruchy jej nagiego ciała. Milczałam wstrząśnięta tym co usłyszałam. Czy ona właśnie wyznała mi miłość? Nie jestem pewna. Patrzyłam jak się ubiera i sama postanowiłam zrobić to samo. Zajęło mi to zaledwie parę sekund – Nie wiem jak ty to robisz – zaśmiała się, przerywając chwilową cisze, uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami – Wszystko w porządku? Jesteś strasznie milcząca – Zielonooka zrobiła zmartwioną minę

- Tak, jasne – lekko się otrząsnęłam – Tylko podziwiam widoki – Lena się zarumieniła i zaczęła zakładać spodnie. Nie mogłam przecież jej powiedzieć, że trochę przeraziło mnie jej wyznanie. Zwłaszcza, że mimo, że chciałam dać jej to czego pragnęła, nie byłam w stanie. Usiadłam na kanapie nie spuszczając wzroku z pięknej ciemnowłosej. Chyba wyczuła na sobie mój wzrok, bo zaczęła się poruszać w taki sposób, że nie wiedziałam, na której części jej ciała się skupić. Gdy w końcu skończyła mnie uwodzić,  sprzedała mi szybkiego buziaka, pożegnała się i wyszła do L-Corp. Chciałam ją tam odprowadzić-to znaczy polecieć z nią na miejsce- ale się nie zgodziła. Siedziałam, więc sama na kanapie jak zawsze bijąc się z własnymi myślami. Część mnie czuła, że to wszystko to błąd ale cała reszta była szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Czuje, że to co przeżyłyśmy nas wzmocniło, że to nas zbliżyło bardziej niż cokolwiek wcześniej – na co na pewno wskazują ostatnie zdarzenia. Znałyśmy siebie nawzajem lepiej niż ktokolwiek inny... Otrząsnęłam się i przypomniałam sobie o Alex. Muszę z nią pogadać i wyjaśnić o co jej chodziło. Ruda nie jest przekonana czy możemy do końca ufać Lenie, a ja zostawiłam ją samą w moim mieszkaniu. Może to właśnie o to chodziło? Podeszłam do stolika nocnego i chwyciłam telefon. Napisałam smsa do siostry:

- Hej, jesteś u siebie? Musimy pogadać.

Odpowiedź przyszła po zaledwie chwili. Krótka i oschła.

- Tak jestem.

- Za chwile będę.

O niczym nie myśląc od razu wyleciałam z mieszkania. Alex mieszkała dość blisko więc na miejscu byłam niemalże natychmiast. Stwierdziłam, że nie ważne o co jej chodziło nie powiem jej o tym co zaszło między mną, a Leną. Przynajmniej na razie. Alex siedziała na stołku w kuchni popijając czerwone wino. Miałam tylko nadzieje, że nie jest pijana. Podeszłam bliżej i usiadłam koło niej.

-Cześć... - Wydusiłam nieśmiało, nie byłam pewna jak zacząć tą rozmowę

- Hej. – Rzuciła, na szczęście po jej głosie wyczułam, że nie była pijana – Teraz mi wyjaśnisz co to miało znaczyć? – Zmarszczyłam brwi, kolejny raz tego dnia nie miałam pojęcia o czym mówi.

-Tylko, że nie wiem co mam wyjaśnić... - Alex nawet na mnie nie patrzyła, czułam się jak wtedy gdy poznałam Lene gdy wszyscy widzieli tylko jej nazwisko, kiedy tylko ja widziałam w niej coś więcej niż tylko Luthor'a. Alex nigdy do końca nie zaufała Lenie ale teraz wróciła jak echo z czasów początku mojej przyjaźni z zielonooką.

- Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś strasznie naiwna? – Znów zmarszczyłam brwi tym razem tak mocno, że zabolało. Jej słowa był dla mnie niezrozumiałe. To znaczy trafiały do mnie ale brzmiały jak w jakimś obcym języku całkiem bezsensu. – Ufasz ludziom bez względu na to co robią – Wiedziałam!

- Chodzi o Lene, tak? – Wiem, że o nią chodzi ale i tak spytałam

- Tak. A o co innego? – W końcu na mnie spojrzała ale zrobiła to w taki sposób, że od razu pożałowałam. – Ona jest niebezpieczna. Naraziła nas wszystkich, manipulowała tobą i użyła kryptonitu! A ty tak po prostu znowu jej ufasz!- Jej słowa uderzyły we mnie jak wielka kula w ścianę. Burzyła wszystko co zdążyłam sobie poukładać. Ale i tak postanowiłam stanąć po stronie Leny.

- Alex, wiesz, że cię kocham ale Lena jest dla mnie ważna i jej ufam. Wybaczyłam jej i musisz się z tym pogodzić. Nie chcę się z tobą kłócić ale jeśli nie potrafisz uszanować mojej decyzji... To nie mamy o czym rozmawiać. – Nie byłam wstanie ukryć frustracji ale nie chciałam też wybuchnąć tak jak ostatnio. To straszne uczucie kiedy bliska ci osoba nie potrafi pogodzić się z równie ważną dla ciebie osobą. Fakt, że Alex nie ufa Lenie był normą ale ostatnio zaczęła przesadzać. Mała ku temu powody ale i tak mnie to wkurzało.

- Może masz racie nie potrafię. Dlatego powinnaś już iść. – Stwierdziła ostro i zanurzyła usta w kieliszku wina. Zrobiłam zawiedzioną minę i wyszłam. Poleciałam do L- corp, spotkanie z Leną dobrze mi zrobi. Delikatnie wylądowałam na balkonie, tak aby nie zwrócić na siebie uwagi siedzącej przy biurku zielonookiej. Powoli podeszłam do niej i stanęłam za krzesłem. Bardzo powoli się schyliłam i złożyłam subtelny pocałunek na odkrytym ramieniu zapracowanej piękności. Nie przestraszyła się, a cicho mruknęła i odchyliła głowę w tył tak, że nasze spojrzenie się spotkały. Odwróciła się do mnie na fotelu i chwytając mnie za ramiona zmusiła do schylenia się. Wplotła i palce w moje włosy i powoli wstając pocałowała namiętnie. Oderwała się ode mnie, a mi od razu zabrakło dotyku jej miękkich warg. Uśmiechnęła się zalotnie i delikatni oparła głowę o moją, dalej trzymając ręce na moich ramionach.

- Mogłabym się przyzwyczaić do takich przywitań - wyszeptała, po czym znów ułożyła swoje usta na moich spragnionych wargach. Czułam, że wszystko co mnie nużyło zniknęło w jednej chwili. Jednak, moje ciało postanowiło obnażyć uczucia. Po moich policzkach popłynęły łzy. Lena od razu zareagowała i odsunęła się minimalnie aby na mnie spojrzeć- Hej... Co się dzieje? – Czule wytarła łzy z moich policzków, a ja nie byłam wstanie nic powiedzieć. Objęłam ja w tali i wtuliłam głowę w jej szyję. Chciałam znów poczuć jej kojący zapach. Lena zaczęła głaskać mnie po włosach. Jej dotyk był równie oswobadzający co zapach. Stałyśmy tak w ciszy przytulone do siebie. Zielonooka w końcu chwyciła mnie za ramiona i delikatnie odciągnęła od siebie. – Powiesz mi co się stało? – spytała tak łagodnym głosem, że nikt nie byłby w stanie jej odmówić przynajmniej nie ja. Pokiwałam głową i wymusiłam smętny uśmiech. Oparłam się o biurko i przetarłam dłońmi twarz doprowadzając się do ładu. Lena stanęła na przeciwko ze zmartwioną miną.

- Pokłóciłam się z Alex....ale nie tak jak ostatnio. Dużo bardziej...Rozmawiałyśmy krótko ale dała jasno do zrozumienia, że nie zaakceptuje mojej decyzji... – Wykrztusiłam, Lena zmarszczyła brwi

- Jakiej decyzji? O czym ty mówisz? – Tak bardzo nie chciałam jej mówić, że znowu pokłóciłyśmy się o nią, ale nie mogłam jej okłamywać. Miałam wrażenie, że moje myśli zataczają krąg, powtarzają tą samą sekwencje. Musiałam coś powiedzieć, tylko nie wiedziałam co. Otarłam łzy i postanowiłam uniknąć jakiejkolwiek odpowiedzi.

- Możemy to na razie zostawić? Muszę iść do CatCo. – Nie czekając na jej odpowiedź, dałam jej buziaka i wyszłam tą samą drogą, którą weszłam. 

**********

Tym razem trochę krótszy. Nie miałam w  tym tygodniu za dużo czasu ale mam nadzieje, że też wam się spodoba. Obiecuje, że następny będzie nieco dłuższy, ciekawszy i, że wstawie go nieco wcześniej ;) A i ważne pytanie czy tak jak wstawiam kolejne części w środy jest okej? Czy wolicie jakiś inny dzień? 

Supercorp - Nadzieja na nowy początek [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz