Rozdział 1

31 5 1
                                    

Budzę się jednak wcale nie chce mi się wstawać. Dopiero gdy uświadamiam sobie, który dziś jest dzień szybko się rozbudzam i pędzę do łazienki by zacząć się ogarniać. Szybko myję zęby, biorę prysznic i ubieram się w świeże ciuchy. Następnie zbiegam na dół by zjeść śniadanie. W kuchni promiennym uśmiechem wita mnie mama. Czuje zapach smażonych przez nią naleśników.

-Cześć skarbie! - mówi - Podekscytowana?

-I to jak! Marzyłam o tym od dawna! - odpowiadam

Pośpiesznie zjadam naleśniki i wracam do pokoju. Pakuję torbę gdy dzwoni telefon.

-Cześć Suzan! - słyszę głos w smartfonie

-Hej Olivia. - witam się

-Już nie mogę się doczekać tego kempingu w lesie! Wstałam dziś już o 5 bo z ekscytacji nie mogłam dłużej spać - mówi przyjaciółka a ja się śmieje.

-A co z Williamem, Jackiem i Simonem? Masz od nich jakieś wiadomości? - pytam

-Tak! Mamy spotkać się z nimi za godzinę pod supermarketem i...

-ZA GODZINĘ?!

-No tak...?

-Eeee... No ok postaram się wyrobić ale dopiero wstałam... - mówię do słuchawki

-No tak, cała Ty... Dobra to szybko się szykuj i pakuj. Do zobaczenia! - mówi i słyszę jak się rołącza. Odkładam pospiesznie telefon i pakuję resztę rzeczy do torby.

Telefon i power bank - jest. Zapasy jedzenia i wody - są. Zapasowe ubrania - spakowane. Śpiwór - spoczywa na dnie torby. Pakuję jeszcze tylko kilka pierdół i szybko się czeszę. ,,Mój kucyk to już klasyka'' - myślę. Robię bardzo delikatny makijaż i upewniam się, że wszystko co mi potrzebne jest w torbie. Kiedy jestem pewna, że tak jest patrzę na zegarek i widzę, że zostało 20 minut więc schodzę na dół gdzie zastaje mamę, tatę i brata oglądających film.

-Wychodzę. - wołam i widzę, że wstają.

-Masz wszystko? - pyta mama - Jesteś pewna, że ten las jest bezpieczny? Nie ma tam dzikich stworzeń? Albo jakiś rabusiów?

-Mamo proszę Cię... Będę z Olivią, Williamem, Simonem i Jackiem nic mi nie grozi. Wszystko spakowałam więc teraz tylko ruszać w drogę. Poza tym to tylko 5 dni - mówię z uśmiechem

-No dobrze - przytakuję mama ale minę ma nadal nie pewną.

-Dzwoń do nas codziennie wieczorem, dobrze? - pyta tata

-Ok, ok... Będę dzwonić - mówię po czym żegnam się z mamą, tatą i Jamesem i wychodzę z domu.

Czuję jak wiatr muska mą twarz. Znów patrzę na zegarek. ,,Kurczę zostało 15 minut. Muszę się pospieszyć'' - myślę po czym truchtem biegnę do supermarketu chociaż jest to trudne z moją ciężką torbą, którą trzymam w prawej ręce. Dobiegam w końcu do celu i widzę czwórkę swoich przyjaciół. Zaczyna się przygoda.

Kemping w lesieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz