-Och Jacob, bardzo mi przykro- mówię a pierwsza łza płynie po moim policzku.
-No to....wiesz mieliśmy odnaleźć - mówi Jacob.
-Racja- mówię pociągając nosem.
-Teraz możemy zejść z drzewa. - mówi a ja szybko to robię.
Czuję silny powiew wiatru. Chcę uciec. Nie wiem gdzie nie wiem jak po prostu. Jest mi źle. Moi przyjaciele są związani i jest niebezpiecznie. Ja z kolei jestem z jakimś typem którego kojarzę tylko z wiadomości. Czy to ma sens? Raczej nie. Rozglądam się nieprzytomnie jest mi smutno i dziwnie. Czuję się bardzo słabo i.....i najwyraźniej upadam. Budzę się i..... widzę.....wszędzie jest biało. ,,Czy to możliwe?"-myślę - ,,Czy ja umarłam?"
-Tak, nie żyjesz - słyszę głos.
-Kim jesteś? - jąkam się - Ja naprawdę nie żyję?
-Naprawdę - odpowiada przeszywający głos - Twoi przyjaciele są w niebezpieczeństwie ale przecież ty chciałaś umrzeć.
-Nie chciałam! - krzyczę. Zagubiłam się to prawda, emocje mnie przytłoczyły ale nie chciałam umrzeć... - Czy oni żyją?
-Żyją - mówi głos ale nie zlokalizować skąd on pochodzi - Ale nigdy ich nie spotkasz.
-Ale jak.....jak oni - bełkoczę - Jak umrą to....to też tu trafią....
-Nie trafią. - mówi głos ja się wzdrygam - Oni trafią do nieba.
-To ja gdzie trafię? - pytam ale chyba znam odpowiedź.
-Ty nie jesteś kimś kto zasługuję na niebo - mówi głos a ja czuję, że jest coraz cichszy.
Rozglądam się Czy ja naprawdę nie żyje? Czy nie zasługuje na niebo? Jeżeli umarłam to....to moja wina? Idę krok do przodu i.....i biała jak śnieg podłoga pod moimi stopami. ,,Co się stało? Czy ja jestem taka ciężka?" pytam sama siebie.
-Jesteś przeciążona grzechami. - mówi głos który jest teraz bardzo wyraźny.
Nagle poczułam ciężar u dołu nogi. Czy coś mnie złapało? Z przerażeniem spoglądam w dół na swoją nogę. Jest do niej przyczepiony OGROMNY worek, wielkości autobusu. Ze łzami w oczach dostrzegam, że worek ściąga mnie w dół. Próbuję zrobić krok do przodu ale to na nic. Rozglądam się w poszukiwaniu ratunku. Nagle uświadamiam sobie jedną rzecz: nie stoję już na białej, pękniętej podłodze, tylko na białym odłamku podłogi oddalającym się coraz bardziej od reszty podłoża. Odłamek lądu na którym jestem dryfuje na.....czerwonej mazi. Albo na bardzo gęstej, czerwonej wodzie. Worek przyczepiony do mojej nogi ciągnie mnie do przepaści. Łapię się mocno kawałka i rozważam wejście do płynu i dojście do lądu. Wrzucam swoją bransoletkę do mazi a ta natychmiast się spala. Przełykam głośno ślinę i patrzę w przepaść. ,,No to już po mnie" - mówię i zamykam oczy. Czuję wiatr we włosach najwidoczniej spadam w przepaść. Otwieram oczy by się rozejrzeć by spojrzeć na to co mnie otacza choć ostatni raz.
Ale nie widzę ogromnych skał dookoła, nie czuję zapachu spalenizny ani bólu. Widzę Olivie, Jacka, Jacoba, Williama i Simona. Wszyscy mają smętne miny. Ta jakby opuściło ich szczęście.
-Halo? - pytam nieśmiało - Czy mnie słychać? Nie jestem duchem?
Simon podnosi głowę. Rozgląda się, a gdy spojrzał na mnie wyglądał jakby rzeczywiście tego ducha zobaczył. Widzę, że jego policzki są całe mokre. Ociera oczy rękawem i mówi:
-Suzan?
-No tak to ja.... - odpowiadam - Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
Wszyscy podnoszą głowy i patrzą na Simona jakby był upośledzony. I zauważają mnie. Twarz Olivii mokra i blada ma dziwny wyraz twarzy : uśmiech połączony ze zdziwieniem. Jack uśmiecha się ale widzę też ulgę, której nigdy nie widziałam na jego twarzy. Jacob rumieni się gdy na niego spoglądam. William uśmiecha się, a Simon ma minę nie wyraźną. Trochę jakby się dziwił ale bardziej jakby się cieszył. W połączeniu wyglądało to bardzo zabawnie.
-Co Ci się stało? - pyta niepewnie Jack
-Zemdlałaś - dodaje William, a Jacob kiwa głową.
-No tak. Chyba tak - odpowiadam - Ale miałam sen, wizje. Nie wiem co to było! Tak jakbym oglądała film, ale tak nie do końca.
-Jaki sen? - pyta Olivia - Opowiesz?
-No mogę to zrobić ale... - mówię ale Simon nie daje mi dokończyć:
-No to mów!
-No dobrze zaczynam - mówię i opowiadam o tym jak się obudziłam, o tym głosie, o tym jak nagle pojawił się worek, o tym wszystkim co się tam wydarzyło. Olivia zakrywa usta rękoma. William obejmuje ją ramieniem.
-Trochę dziwne jak na sen, prawda? - pyta Jacob a wszyscy patrzą na niego
-Niby czemu? - pyta oschle Jack - Zemdlała i może coś jej się pomieszało?
-Nie sądzę - mówi Jacob a jego mina mówi, że głęboko się nad tym zastanawia.
Patrzę na ich sprzeczkę. Jest napięcie. Czy powinnam kogoś poprzeć? Ale Olivia jakby czytała mi w myślach bo mówi:
-Możecie się nie kłócić?! Czy to ma znaczenie czy sen czy nie?
-Raczej nie.- mówi Jack
Jacob przecząco kręci głową. Skupiam wzrok na nim. Chyba coś wie.... ale nie jest pewien czy może nam to powiedzieć....
-Może powiecie co się stało jak zemdlałam? - pytam chcąc zmienić temat
-A więc - tłumaczy Olivia - Jacob odnalazł Jacka i razem nas uratowali. To było coś! Bardzo szybko się z nimi rozprawili! I związali i.... -wzięła powietrza w płuca - ŁAŁ!
Jeszcze do późnego wieczoru rozmawiali o tym co się wydarzyło. Nikt poza mną nie zauważył jak Jacob wymyka się na inną gałąź. Spojrzałam w stronę w którą poszedł. Jest ciemno więc widzę tylko zarys jego postaci. Cofam się powoli do tyłu i skradam się do Jacoba. Przysiadam na gałęzi obok niego i mówię:
-Wiesz coś czego my nie wiemy...
-N-nieprawda - jąka się Jacob
-Ja to wiem - mówię
-Nie....to znaczy tak - Mówi pod nosem - Bo ja po prostu wiem, że to nie sen.
-Co to jest? No wiesz skoro nie sen? - pytam
-To taka wizja - bąkną - Choć nie do końca.... no, bo ja też miałem taką wizje i....
-Moment - przerywam mu - Wizja? Czyli ten mój sen...to znaczy ta wizja....to się stanie?
-Nie - mówi a jego głos drży - Bo ja miałem taką wizję z moją mama....tuż tuż po jej śmierci.
Jacob pociąga nosem. Widzę jego błyszczące oczy w świetle księżyca. Najwyraźniej ma łzy w oczach bo poruszono temat o jego mamie.
-Mówiła do mnie - mówi po chwili - Głosem potwora. Takim zimnym. Nie podobnym do jej naturalnego głosu...
-Rozumiem - mówię ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić swojej mamy jako potwora lub coś gorszego....
Wtulam się w jego ramię, żeby dodać mu otuchy. Wiem jak mu ciężko.
CZYTASZ
Kemping w lesie
AdventureGrupa przyjaciół z okazji rozpoczęcia wakacji postanawia wybrać się na kemping w lesie jednak to co przeżyli zapamiętają na długo. Przyjaciele bowiem zgubili się w puszczy Forest Free i nie mają pojęcia jak się wydostać a w smartfonach nie ma zasięg...