Ciągnie mnie na sam czubek drzewa. Myślę gorączkowo. Szukam jakiegoś logicznego wyjaśnienia lub jakiejś deski ratunku. Ale nic nie przychodzi mi do głowy. Jaki normalny człowiek łapie kogoś za biodra i włazi z nim na drzewo? No nie ma nawet sensu. W końcu nieznajomy puszcza mnie i pokazuje wolne miejsce na gałęzi.
-Kim jesteś?- pyta.
-Jestem z miasta....i....No zgubiłam się z przyjaciółmi w lesie... - odpowiadam nie bardzo wiedząc do czego ta rozmowa prowadzi.
-Zgubiłaś? - pyta kolejny raz. - Czemu? Co się stało?
-Wybrałam się z przyjaciółmi na biwak i zgubiliśmy mapę....i...zaatakował nas wilk.....i.....och długo by opowiadać! - mówię - No a teraz moi przyjaciele są w opałach....i....brakuje Jacka.....nie wiem gdzie jest. - tłumaczę sama nie wiedząc czy nieznajomy cokolwiek rozumie z mojej opowieści.
Łzy spływają mi po brodzie. Nieznajomy spogląda w dół. Nastaje niezręczna cisza. Próbuję ją przerwać ale nie mogę wydusić ani słowa. Ocieram oczy i patrzę w stronę chłopaka....i nagle doznaje olśnienia.
-Ty to ty.....-mówię- Ty to ten chłopak który zaginął miesiąc temu.
-No... Właściwie.... Tak to ja. - odpowiada w końcu.
-Ty masz na imię.....Jacob? -pytam
-Tak- mówi Jacob.
-Czy pomożesz mi? - pytam ze łzami w oczach.
-No dobrze- odpowiada po chwili namysłu Jacob.
Uśmiecham się do Jacoba i mówię:
-Musimy znaleźć Jacka - mówię - Chyba rozdzielił się z nimi i teraz nie wiem gdzie jest.
-Rozumiem-stwierdza z namysłem Jacob - Mam tu lornetkę może uda nam się go wypatrzyć?
-Możemy spróbować - mówię z zapałem.
Jacob przykłada lornetkę do oczu. Jego długie, czarne włosy związane w warkocza co chwila uderzały o pień. Trwa już to dość długo a ja zaczynam się nudzić.
-Zdaje sobie sprawę, że to nie jest proste ale.....-mówię kiedy nagle:
-Widzę kogoś - mówi Jacob - To chłopak z wielki opatrunkiem na ręce. Czy to on?
-Tak! - mówię uradowana i przytulam się bez zastanowienia do kolegi. Kiedy go puszczam widzę jego czerwone policzki i zakłopotaną minę. Przez chwilę patrzy na mnie w milczeniu a potem mówi:
-Czyli idziemy po niego a potem uwolnimy twoich przyjaciół, tak?
-Tak. - odpowiadam łapiąc lianę i już chciałam zeskoczyć ale:
-Nie, stój! - krzyczy Jacob i złapał mnie w pasie. Przyciąga mnie do siebie i mówi:
-To nie jest zbyt bezpieczne schodzić sobie tak po prostu. Twoi przyjaciele są związani! Jeden z tych facetów związał dwóch chłopaków naraz. Nie damy sobie rady.
-Racja- mówię - Ale jak się stąd wydostaniem tak żeby nikt nas nie zauważył?
-Choć za mną - odpowiedział Jacob i wyszedł przez kurtynę liści, a ja nie wiele myślą idę za nim.
-A teraz złap się tego drążka... - mówi - Tylko ostrożnie! Przedostaniemy się na drugie drzewo.
Posłusznie łapie się drążka ale nie mogę oderwać stóp od ziemi. A jak spadnę?
-Nie ja nie mogę... - mówię - Ja nie dam rady! Przepraszam!
-Boisz się?- mówi Jacob - Rozumiem. Ale wiesz mam pewien pomysł....
-Jaki? - pytam nie pewnie. Wiem, że niespodziewanie może mnie złapać za biodra i zjechać ze mną po pachą.
-Musisz mi tylko zaufać, dobrze? - mówi po czym tłumaczy - Złapiesz mnie za kark, a ja cię podniosę i razem przejedziemy, ok?
-No dobrze - mówię i łapię Jacoba za kark. Kolega rozpędza się trzymają linę i skacze.
Czuję się jakbym latała. Moje włosy powiewają na wietrze. Przez chwilę zapominam wszystkich swoich problemach. Niestety to trwa bardzo krótko. Przypominam sobie o wszystkim kiedy moje stopy dotykają gałęzi. To....to niebiańskie uczucie zniknęło tak szybko. Dlaczego tak się stało? Czemu nie mogłam o wszystkim zapomnieć? Nie radzę sobie z takimi emocjami. Chcę uciec, chcę żeby wszystko się zmieniło. Przez chwilę poważnie rozważałam tę opcję ale po chwili wybijam to sobie z głowy.
-Coś się stało? - pyta Jacob - Coś źle zrobiłem?
-Nie nic....tak coś się stało - mamroczę pod nosem - To nie twoja wina tylko.....to wszystko mnie przerasta.
Jacob milczy. Nie wiem co dalej zrobić. Mam spytać czy coś się stało? Czy to moja wina? I nagle mnie olśniło.
-Jacob? - pytam - Czy chodzi o..... o to, że uciekłeś z domu bo życie Cię przerastało?
-T-tak - mówi przez łzy. Widzę jak kapią po jego brodzie. Może miał nie zaciekawię w domu?
-Ale czemu uciekłeś? - pytam - Czemu? Co się stało?
Jacob milczy przez chwilę ale mówi:
-Z-zmarła m-m-moja mama i.....i m-mój t-tata z-zaczął p-pić.
Pociągną nosem. Do oczu napływają mi łzy. Miał koszmar w domu. I jego tata miał to gdzieś. No oczywiście w końcu zadzwonił dyrektor szkoły i rozpoznał, że ten jest pijany. Następnie szybko się rozłączył i...i zadzwonił na policję i....i zabrali tatę Jacoba do więzienia bo ,,zabił" swojego syna. Znaczy ,,zabił" nie zrobił tego. Tak im się wydawało.
CZYTASZ
Kemping w lesie
AdventureGrupa przyjaciół z okazji rozpoczęcia wakacji postanawia wybrać się na kemping w lesie jednak to co przeżyli zapamiętają na długo. Przyjaciele bowiem zgubili się w puszczy Forest Free i nie mają pojęcia jak się wydostać a w smartfonach nie ma zasięg...