~thirty-three~

6.3K 220 199
                                    

𝑃𝑜𝑤𝑟𝑜́𝑡 𝑧 𝑧𝑒𝑚𝑠𝑡𝑎̨

- Astoria! - uderzyłam swoją pięścią dziewczynę w ramię, kiedy opowiedziała mi o swoim wakacyjnym romansie z Cedric'iem Diggory'm, który przeżyła po tym, gdy ode mnie wyjechała.

Pomimo tego, że z chłopakiem byłam kilka miesięcy temu w dosyć bliższej relacji, ustaliliśmy, że zostajemy przyjaciółmi na wieki wieków i nic poza tym. Wszystkie błędy, każdy seks, każdy pocałunek po prostu zostawiamy w tyle. To się po prostu stało, a my nie możemy tego wymazać, cofając się w przeszłość.

- Hufflepuff jest naprawdę dobry w łóżku. Bell, nie mam bladego pojęcia co ty pierdoliłaś - blondynka prychnęła i wstała na równe nogi, podchodząc do komody. Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do szafy za Astorią, wyjmując z niej czarną bluzę.

Draco powiedział mi wcześniej, że wychodzi na wieczorny obchód po szkole, a ja obiecałam, że dołączę do niego od razu po rozmowie z Astorią z którą nie widziałam się naprawdę długo. A jak najlepsze przyjaciółki musiałyśmy poplotkować.

- Zostawię ci dzisiaj wolny pokój - Astoria powiadomiła mnie, kiedy stałam podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę, którą przekręciłam. Jedynie przytaknęłam na tą wiadomość i już po chwili szłam sama po pustych korytarzach Hogwart'u, mijając nielicznych uczniów, wracających do swoich dormitoriów.

Szłam ciągle przed siebie, wpatrując się w swoje botki na obcasie. Szłam z nadzieją napotkania się na blondyna, jednak w końcu moje oczy spotkały się z jego kurewskimi oczami, w których aż się gotowało ze złości...

- Wróciłem, szmato - splunął w moją stronę, a ja zaczęłam się nerwowo rozglądać na wszystkie możliwe strony, w celu poszukania jakiejś drogi ucieczki. Myślałam, że serce zaraz wyskoczy z mojej klatki piersiowej i ucieknie ze strachu przed nim. Zaczęłam cofać się do tyłu, ale przestałam, kiedy usłyszałam za sobą znajomy chichot. Odwróciłam się i zobaczyłam Pansy, która szła w naszą stronę z przebiegłym uśmiechem na ustach.

Ponownie wróciłam wzrokiem do Blaise, który stał już niebezpiecznie blisko mnie. Przełknęłam ciężko ślinę, kiedy nasze klatki piersiowe stykały się ze sobą, a po chwili odwróciłam się na pięcie, zaczynając biec w przeciwną stronę. Zobaczyłam jak Parkinson celuje we mnie swoją różdżką, jednak ja szybko wyjęłam swoją i jednym zaklęciem wytrąciłam jej własność z dłoni, która trafiła do mnie. Upuściłam ją na podłogę i nie zwracając uwagi na nic biegłam przed siebie, ciężko dysząc.

Biegłam najszybciej jak tylko mogłam, co chwilę potykając się o własne nogi. Pod nosem błagałam, abym przypadkiem wpadła na Draco, który mnie przed nim ochroni i powie, że wszystko będzie dobrze. Jednak tak się nie stało.

- Przede mną nie uciekniesz, księżniczko - Blaise zaśmiał się, a ja zdyszana schowałam się za jedną z ścian. Próbowałam uspokoić swój oddech, jednak to było niemożliwe do wykonania. Złapałam się dłonią kurczowo ściany, zamykając oczy i uginając się na kolanach, kiedy znów to zrobił... Kiedy znów chciał włamać się do mojego umysłu i zadać mi psychiczną krzywdę.

- Kochanie, wyjdź do Blaise'a - jego głos coraz głośniej obijał się o moje bębenki w uszach, co mogło oznaczać, że był tylko coraz bliżej mnie. Zebrałam w sobie całą swoją odwagę i pewność siebie. Uniosłam drżącą dłonią różdżkę i wyłoniłam się zza rogu, celując nią prosto w niego. Zabini uśmiechnął się szeroko, a ja wzięłam głęboki oddech, opanowując się.

- Expelliarmus! - czarnoskóry szybko odbił to zaklęcie, a ja skarciłam się za to w myślach. W głowie miałam tylko jedną myśl; Właśnie się zabiłaś Bell. Właśnie tak.

𝑩𝑬𝑳𝑳𝑨 𝑷𝑶𝑻𝑻𝑬𝑹 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz