Marcus Flint uwielbiał Quidditch i lekcje Latania. Hooch, jeśli się ją dobrze zagadało to potrafiła rozmawiać o tym godzinami i analizować najmniejszy ruch zawodników czy to szkolnych czy tych grających w ligach światowych lub krajowych.
Jego imię pochodziło od rzymskiego boga wojny – Marsa, który był brutalny i agresywny. Gra Flinta była taka sama. Na boisku nie ma sobie równych i nie bez powodu dostał odznakę kapitana drużyny na swoim czwartym roku.
W powietrzu na miotle czuł się jak na polu walki. Musiał atakować, robić uniki, myśleć o taktyce i był gotowy na krew, pot oraz łzy. Przede wszystkim jednak liczył na zwycięstwo.
I nie dopuszczał do siebie myśli, że Slytherin przegra.
Porażka była niedopuszczalna.
CZYTASZ
My Slytherin House || Headcanons
FanfictionSalazar Slytherin nie był tylko jednym z założycieli Hogwartu. A jego dom, nie stał się tylko symbolem Śmierciożerców i morderców. Ślizgoni stali się potęgą, niewolnikami własnych pragnień i zjednoczeni jak żaden inny dom w Hogwarcie. Balansowali na...