7.

212 21 47
                                    

~Clarke Griffin.

Stałam jak zawsze zestresowana przed szkołą, oczekując co mnie może dziś czekać. W pewien sposób stało się to właśnie moją rutyną. Jeśli mam być szczera, to z dniem na dzień coraz bardziej bałam się wszystkiego. Skąd mam wiedzieć co do cholery wymyśli dziś Blake?

Co do Blake'a, to po naszym ostatnim spotkaniu coś się we mnie ruszyło. Coś dziwnego i coś, czego nie potrafiłam logicznie wyjaśnić. Wciąż się go bałam, rzecz jasna, ale... mniej? Zachowywał się tak, jakby było mu żal, ale nie powiedział nic w tym stylu. Pamiętam że po tym jak go uderzyłam podniósł na mnie głos, lecz jednak po chwili sam mnie przytulił i powiedział że zdaje sobie sprawę z mojej nienawiści do niego.
Albo coś w nim również się ruszyło, albo był na czymś mocnym, na czym zdecydowanie nie powinien być.

- Hej. - Usłyszałam za sobą dość cichy, męski głos i odwróciłam się. Wstrzymałam oddech gdy tylko zobaczyłam że to Bellamy, ale gdy lekko uniósł swoje kąciki ust w górę, pierwszy raz ukazując w moją stronę lekki uśmiech, wypuściłam powietrze. 

Z każdym dniem moje życie coraz bardziej mnie zaskakiwało i problem  był w tym, że sama nie wiem czy na lepsze, czy na gorsze. 

- Cześć. - Wydukałam, analizując każdy ruch chłopaka. Brunet włożył dłonie do kieszeni i spuścił wzrok na swoje buty, ale po chwili znów się odezwał.

- Wszystko u ciebie w porządku? 

I to pytanie zbiło mnie totalnie z tropu, rozsypując wszystkie moje myśli w wielki bałagan w mojej głowie. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, tak jakby nagle ktoś odciął mi język. 
Patrzałam się na bruneta, nic nie mówiąc. Moje oczy zaszkliły się, lecz lekko pokiwałam twierdząco. 

Sama nie wiedziałam dlaczego tak zareagowałam na to jedno pytanie. Być może dlatego że nikt inny niż chłopak stojący właśnie przede mną mi go nigdy nie zadał? 

I nagle wróciły do mnie wszystkie wspomnienia jakie przeżyłam z tym jednym brunetem.
Każda nasza wspólna chwila, spędzona przez jebane trzynaście lat. 
Każde nasze wspólne nocowanie.
Każda nasza rozmowa, którą potrafiliśmy ciągnąć do czwartej nad ranem, a potem w dodatku wstawaliśmy rano do szkoły i tam znów byliśmy cały czas razem.
Moja pierwsza uwaga była za gadanie na lekcji z Bellamy'm.
Mój pierwszy raz u dyrektora także było z Bellamy'm.
Dorastaliśmy razem, tak jak było nieraz w filmach.
Nawet w wieku pięciu lat podobno wzięliśmy ślub, co było śmieszne bo zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.

- Muszę iść na lekcje. - Zmieniłam nagle temat, chcąc odejść. Nie chciałam aby Bellamy zobaczył mnie zalaną łzami. 

Jednak brunet miał inne plany. Chwycił mnie delikatnie za nadgarstek, tak jak kiedyś moja mama. 

- To przeze mnie? - Zapytał, przyglądając mi się. Wydałam ciche "co?", a Bellamy popatrzał się chwilowo gdzieś za mnie i znów wrócił do mnie wzrokiem. - To przeze mnie płaczesz codziennie? 

- Daj mi odejść. - Westchnęłam, chwilowo wpatrując się w jego brązowe tęczówki. Oczy miał ładne. Może nawet cały był ładny, mi się wizualnie nawet podobał, ale dla mnie wygląd nie jest najważniejszy, a charakter. Bellamy jest tego przykładem. Jest przystojny, ale okropny pod każdym innym względem. Czy go nienawidzę? Tak. 

Brunet puścił moją dłoń i poszedł w zupełnie innym kierunku niż ja. Starając się nie myśleć o chłopaku, poszłam przed siebie w kierunku szkoły.

Sama nie wiem co powinnam o tym wszystkim myśleć. Nawet jeśli Bellamy udawał że go obchodzę, to i tak było to fajne. Rzadko ktokolwiek pytał się mnie czy wszystko w porządku. Z drugiej strony też miałam mieszane uczucia. Zepsuł tą rozmowę ostatnimi swoimi słowami. Nie powinien poruszać niektórych tematów. 

𝐘𝐨𝐮 𝐦𝐮𝐬𝐭 𝐛𝐞 𝐦𝐲 𝐠𝐢𝐫𝐥𝐟𝐫𝐢𝐞𝐧𝐝.  || Bellarke Modern AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz