2.

257 21 67
                                    

Słowa Bellamy'ego bolały mnie za bardzo, ponieważ miał cholerną rację. Moja matka nie dzwoniła od ośmiu miesięcy, a najgorsze było to, że wstawiała normalnie zdjęcia na swoje social media. 

Nie ma to jak zostawić dziecko w potrzebie...

- Clarke, wszystko w porządku? - Octavia weszła do swojego pokoju i gdy zobaczyła mnie, od razu do mnie podbiegła. Siedziałam skulona, zapłakana obok jej łóżka.

- J-ja chyba już pójdę. - Zaczęłam powoli wstawać. Nie chciałam być w domu Blake'ów w takim stanie, tym bardziej że jest tam Bellamy. Mówiąc szczerze to trochę się go nawet bałam. 

- Podprowadzić cię, czy coś? Mieszkamy naprzeciwko więc to głupie, ale mogę jakoś pomóc. - Octavia uśmiechnęła się do mnie wspierająco, ale ja tylko sprzecznie pokiwałam głową. Nie chciałam robić niepotrzebnego zamieszania.

- Nie, nie trzeba. - Otarłam łzy rękawem mojej bluzki i podeszłam do toaletki brunetki. 

Mój tusz był rozmazany, więc wzięłam płatek kosmetyczny, nawilżyłam go i starłam czarną maziaję z mojej twarzy. Podeszłam do Octavii, uścisnęłam ją mocno i wyszłam z jej pokoju.

Czego spodziewałam się przychodząc do tego domu? Zawsze wszystko wygląda tak samo, zawsze Bellamy mówi coś podobnego, zawsze tak samo wyglądam. To wszystko jest już chore. 

Bez słowa zeszłam po schodach i chciałam wychodzić z domu, gdy usłyszałam za sobą pewien głos. 

- Wow, księżniczki płaczą. - Mówiąc to Bellamy aż ociekał cynizmem. Nie wiem co z nim było nie tak. Ze mną zresztą też było nie w porządku, ponieważ ostatnio zaczęłam czuć do niego lekki strach. 

Tak, dziś broniłam dziś Octavii i miałam w ten sposób dość mocną kłótnie z nim i może wydawałam się być wtedy odważna. Wiecie jaka byłam w środku? Wystraszona, czułam się mała i wiedziałam że ryzykuje. 

- Jesteś kutasem, Bellamy. - Wychrypiałam w jego stronę i założyłam moje buty. Na sam koniec usłyszałam jego okropny śmiech, który mówił coś w stylu: nie przejmuje się tym, pierdol się. 

Szybkim krokiem wyszłam z domu na dwór. Chłodny, październikowy wiatr owiał moje cienko ubrane ciało, przez co przeszedł mnie dreszcz. Wzięłam jeden, głęboki oddech, aby się uspokoić, ale mało to dało.

Przeszłam przez ulicę i znalazłam się pod moim domem. Drżącymi dłońmi wyjęłam kluczę z tylnej kieszeni moich jeansów i otwarłam drzwi. Gdy tylko zamknęłam je za sobą, wypuściłam moje łzy. Byłam zbyt zepsuta od środka. 

- Mamo, potrzebuje cię... - Wyszeptałam i oparłam się o drzwi wejściowe. Zaczęłam powoli zjeżdżać, aż w końcu siedziałam skulona przed wyjściem z domu. Strasznie płakałam, ale nie przejmowałam się tym. - Dlaczego mnie zostawiłaś bez słowa? 

Sama nie wiedziałam dlaczego to mówię. Może oczekiwałam jakiejś odpowiedzi? 

***

- Co tu robisz, Octavia? - Zapytałam, już lekko zamykającymi się oczami. Byłam wycieńczona dzisiejszymi zdarzeniami, ale musiałam też iść do pracy.

- Trochę ci pomogę. - Brunetka powiedziała niepewnie, a ja uśmiechnęłam się do niej. Czułam że zaraz usnę, a nie mogłam sobie na to pozwolić. Praca jako barmanka w wieku siedemnastu lat jest trudna. Czasem trafią się jacyś normalni ludzie, który chcą w spokoju wypić piwo, a czasem trafią się psychole, zboczeńcy i pijacy. Pijacy, którzy kłócą się o dosłownie wszystko.

- Dziękuje. - Powiedziałam półszeptem i ziewnęłam. W tamtym momencie do Baru wszedł jakiś mężczyzna, a Octavia wzrokiem pokazała mi abym usiadła, a ona go obsłuży. 

𝐘𝐨𝐮 𝐦𝐮𝐬𝐭 𝐛𝐞 𝐦𝐲 𝐠𝐢𝐫𝐥𝐟𝐫𝐢𝐞𝐧𝐝.  || Bellarke Modern AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz