11.

192 20 33
                                    

~Clarke Griffin.

Odkąd byłam dzieckiem, nigdy nie lubiłam świąt. Nawet nie wierzyłam w świętego Mikołaja i zawsze z Bellamy'm kłóciliśmy się o jego istnienie.
Prezenty nie sprawiały mi zbytnio radości, bo zazwyczaj były to tylko słodycze. Gdy miałam te czternaście/piętnaście lat, nawet ich nie jadłam. 

Co roku spędzaliśmy z rodzicami święta u Blake'ów. Potem tylko z mamą, a na sam koniec przychodziłam tam sama. Rozumiałam dlaczego pani Aurora zawsze kazała mi przychodzić- Wiedziała że dziecko potrzebuje miłości, ja jej nie mam, więc myślała że ona może mi ją dać. Niestety nic nie zastąpi miłości prawdziwego rodzica.  

Około godziny 17:30, stałam w bieliźnie przed lustrem w moim pokoju. W co ja mam się do cholery ubrać? Po dobrych trzydziestu minutach, wygrzebałam z szafy czerwoną, obcisłą sukienkę. Założyłam ją, bo niestety nie miałam nic innego.
Zakładam że Octavia powie że wyglądam jakbym zgubiła drogę do klubu, jak to zawsze gdy jestem w tej sukience. 

Po ubraniu się i ogólnym stwierdzeniu że wyglądam wystarczająco dobrze, wyszłam z domu. O dziwo na dworze padał śnieg. Tegoroczna zima szczerze mnie zaskakuje, nie powiem. 

Gdy tylko zapukałam do drzwi Blake'ów, od razu otwarł je Bellamy. Uśmiechnęłam się do niego lekko, na co chłopak odpowiedział mi tym samym. 

- Hej Blake. - Kolejny raz nazwałam go po nazwisku. Sama nie wiem dlaczego, ale to już samo wychodzi mi z ust. 

- Hej, Griffin. - Chłopak odgryzł mi się, również nazywając mnie po nazwisku. Prychnęłam delikatnie i weszłam do środka, a po chwili przytuliłam delikatnie Bruneta. - Jeszcze trochę i ta cała szopka z udawaniem się skończy. - Szepnął, przejeżdżając dłonią po moich plecach. Czułam jak zachaczył palcami o zapięcie mojego stanika. 

Pokiwałam delikatnie głową i oddaliłam się od bruneta. 

Oboje przeszliśmy do jadalni, gdzie przy stole siedziała już Octavia, Raven i jej rodzice. Zawsze spędzaliśmy święta trzema rodzinami- Griffinami (w tym roku byłam tu jedyną osobą o tym nazwisku), Blake'ami i Reyes'ami. Szczerze mówiąc to miałam powoli wrażenie że należę bardziej do rodziny Blake'ów niż mojej, bo mojej praktycznie nie znam. 

Mój tata miał wiele sekretów, moja mama tego nie wytrzymała i gdy miałam czternaście lat moi rodzice wzięli rozwód. Trzy miesiące po rozwodzie mój rodziciel miał śmiertelny wypadek. Szczerze to nie pamiętam go zbytnio, był pracoholikiem.
Moja mama za to nie miała ze mną nigdy najlepszych kontaktów. Chciała córkę, która osiągnie sukces, będzie kimś wielkim, założy wielką rodzinę i nie będzie przynosić hańby rodzinie.
Niestety, ale taka nie jestem. Jestem za to zwykłą ćpunką, bez ambicji, bez przyszłości, obecnie bez rodziny i z niewieloma pieniędzmi. Nie kocham nikogo i nie planuje zbytnio dzieci kiedykolwiek. Nie chcę już być dorosła, nie jestem  na to gotowa. 

- Dzień Dobry. - Uśmiechnęłam się do taty Raven, chwytając Bellamy'ego lekko za rękę. Sama nie wiem czemu, ale często to robiłam gdy lekko się stresowałam. Po chwili jednak puściłam dłoń bruneta. Popatrzałam się na Raven i Octavie, pokazując im wzrokiem abyśmy przeszły do salonu, bo zawsze daje dziewczyną prezenty tylko w naszym towarzystwie. Dziewczyny od razu wstały z krzeseł i przeszłyśmy do pokoju. 

- Hej. - Uśmiechnęłam się, a Octavia po chwili mnie przytuliła. Spodziewałabym się raczej mocnego uderzenia w policzek, niż przytulasa, ale to mi zdecydowanie bardziej odpowiada.  

- Przepraszam że tak zareagowałam na wieść że ty i Bellamy... wiecie.- Brunetka westchnęła smutna. - Nie miałaś wyboru. Rozumiem cię. - Dodała tylko i oddaliła się ode mnie. - Cieszę się że mimo tej całej szopki, zaczęliście się znów przyjaźnić. 

𝐘𝐨𝐮 𝐦𝐮𝐬𝐭 𝐛𝐞 𝐦𝐲 𝐠𝐢𝐫𝐥𝐟𝐫𝐢𝐞𝐧𝐝.  || Bellarke Modern AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz