Rozdział 11 "Boski zakład„

29 1 0
                                    

Siedziałam na ziemi przed Carterem ze łzami w oczach, ale nie płakałam po prostu nie mogłam.
- Carter. Nie rób mi żartów... To... To nie jest zabawne... - powiedziałam do niego. - Musisz znaleźć przecież swoich rodziców!

*****
Siedziałam przy łóżku na którym leżał Carter i zastanawiałam się co zrobić.
- Wezwać Horusa? Niech powie Neftydzie że on nie żyje... Czy spróbować go uleczyć? Ale jak niby przecież on nie zmartwychwstanie. - Mówiłam sama do siebie. - Może Set będzie wiedział co z nim zrobić? Ale chyba wykorzystałam już czas jego pobytu. Horus? On nie zna się na magi za dobrze. Bóg magii... Izyda!
- Idealne drzewo do tego... O to! Jest stare i wytrzymałe chyba da radę.
Wyjęłam strzałę i naciągnęłam cięciwę. Strzeliłam w sam środek drzewa, zrobiłam ten sam ruch palcami i pomyślałam o Izydzie.
- Witaj, po co mnie tu sprowadzasz? - powiedziała delikatnym i królewskim głosem - O to ty.
- Yyyy tak. Mój przyjaciel albo nie żyje albo ktoś rzucił na niego klątwę.
- To nie mój problem.
- Ale jesteś boginią! Powinnaś pomagać ludzią bez względu na wszystko!
- Ty jesteś półboginią powinnaś dać sobie sama radę.
- Ja? Ja ledwo cię tu przyzwałam nie mówiąc o używaniu magii do obrony.
- To masz problem.
- Ugh! Wiedziałam że nie pomożesz! Mogłam jednak wezwać Horusa.
- Myślisz że Horus by ci pomógł?
- Na pewno więcej niż ty.
- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?!
- Nie zapominaj że ty też powinnaś się zwracać do mnie z szacunkiem, ja też jestem w jakimś stopniu boginią!
- Bądź cicho mały bożku nic nie wskurasz.
- Pomóż mi chyba że chcesz trafić do wazonu jak Set!
- Ty mała...
Wyjęłam łuk i strzeliłam w drzewo za nią.
- Nawet gdybyś trafiła nic by to nie dało.
- Nie miałam zamiaru trafić. - poprawiłam kucyka, usiadłam przed drzewem i zaczęłam mówić wiersz.
- Co ty robisz?
- Cicho muszę się skupić!
- Dobra.
Nagle z drzewa zaczął sypać się piach a z piachu wszyszedł czerwony i ptasi móżdżek.
- W końcu! - krzyknęłam do nich - weźcie jej coś zróbcie czy coś!
- Komu?
- No głupi jesteś, czy jak?
- Ej. I nie, nie jestem głupi bo tu nie ma nikogo oprócz nas.
- Co-
- No. - powiedział Set z nieziemsko poważną twarzą.
- Jak? Przecież ty tu jesteś. - zwróciłam się do Izydy - Czemu oni cię nie widzą?
- Myślisz że zwariowała, czy to normalne? - Wyszeptał Horus do czerwonego.
- Nie. Rzeczywiście kogoś wyczuwam, jakiegoś Boga. - odpowiedział mu Set.
- Nie widzą mnie. Ale zaraz wyczują moją obecność. - Powiedziała bogini.
- Ej! Chodźcie! - zwróciłam się do bogów i wskazałam na dom. - Trzeba coś zrobić z Carterem.
- Coś mu jest?
- Tak. Mam nadzieję że to tylko zaklęcie...
Kiedy zaprowadziłam ich do domu i pokazałam gdzie jest Carter, weszliśmy do pokoju po cichu.
- Jak myślisz czy to zaklęcie Izydo? - Odezwał się czerwony.
- To ty ją jednak widzisz?
- Zajęło mi to chwilę, ale tak. Niestety jednak jej nie słyszę.
- Dobra da radę. Będę ci mówiła co karze zrobić.
Horus zbliżył się Cartera i dotknął jego czoła.
- Klątwa. Dość mocna.
- Jak bardzo mocna? - Zapytałam lekko zdezorientowana.
- Na tyle mocna że byłaby w stanie zabić nawet najpotężniejszego maga.
- Co-? - zapytałam niepewnie.
- Niestety. Carter jest dobrym magiem ale nie wytrzyma tego długo. - Horus powiedział to z śmiertelną powagą.
- Czekaj... MAGIEM?! - Zbladłam niczym ściana.
- Nie powiedział ci? - zapytał Set zmieszany.
- N-Nie. Nie mówił mi nic takiego.
- Naprawdę? Nawet my o tym wiemy. - Odezwał się Ptasi móżdżek.
Kiedy powiedział, "Nawet my o tym wiemy„ zrobiło mi się głupio. Byliśmy przyjaciółmi, a on nie powiedział mi o tak istotnej rzeczy.
- W takim razie dlaczego mi tego nie powiedział? Miał jakiś konkretny powód? Może nie powinnam tego wiedzieć? - Pomyślałam, głęboko w duszy marząc abym mogła zyskać odpowiedź.
- Przechodząc do tematu. Więc jak można go uratować?
- Myślę że kamień który ma w kieszeni mógłby pomóc. - Powiedziała do mnie Izyda.
- Więc myślisz że to pomoże - sięgnęłam do kieszeni chłopaka i wyciągnęłam zielony kamyk.
- Tak sądzę.
- Coś mówiła?
- Tak. Ten kamień ma jakoś pomóc. - Pokazałam im kamyk który Carter znalazł kiedy był mały.
- Ma dużą moc. Niewątpliwie jest to że rzeczywiście pomoże. - Powiedział Horus. - Ale jak? Matko znasz jakiś sposób?- Zwrócił się do Izydy.
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście że znam!
- Więc jak to zrobić?
- Coś za coś.
- Co masz na myśli?
Ja zdradzę wam jak go uratować a wy zrobicie dla mnie przysługę.
- Nie ma czasu!
- Moja sprawa moje zasady. Misja za życie chłopaka. To jak?
- Dobra! Co mam dla ciebie zrobić?
- Musisz znaleźć 2 rzeczy dla mnie. Są nie daleko, miasto obok .
- Jakie są te rzeczy?
- Grzebień i igła do włosów.
- Mam iść na misje żeby znaleźć ci akcesoria do włosów?!
- Nie byle jakie akcesoria. Święte rzeczy. Nie możesz dotknąć ich gołą dłonią, a przynajmniej wszystkimi palcami. Masz przyda ci się. - mówiąc to podała mi czarne rękawiczki na trzy palce - Mam nadzieję, że nie zawiedziesz mnie.
- Spróbuję...
Izyda wyciągnęła do mnie rękę.
- Umowa musi zostać potwierdzona.
Wyciągnęłam rękę podałam Bogini.
- Umowa stoi.
- Dobrze... Dam ci podpowiedź. Grzebień jest wysoko w górze na najwyższym szczeblu. Nie widać go z góry lecz z dołu już tak. Dom jest ubogi i opuszczony nie ma tam nikogo. Kiedy wejdziesz do dobrego domu poczujesz jego moc.
Igła jest w księdze w bogatym domu. Księga zacznie świecić, kiedy do niego wejdziesz, gospodarze przyjmą cię otwarcie.
- Widać od dołu ale od góry nie? Igła w księdze? To bez sensu!
- Teleportuje cię tam zaraz wytłumacz tym polgłówką gdzie idziesz i po co jak skończysz powiedz mi.
******
Wytłumaczyłam im o naszej umowie i że niedługo wrócę a oni nawet się nie sprzeciwiali co było trochę mało wspierające.
- Jestem gotowa. - założyłam plecak na plecy oraz łuk i sztylet.
- Dobrze. - zrobiła delikatny ruch ręką i w powietrzu pojawił się mały piaskowy portal.
Ruszyłam w jego kierunku.
- Zanim pójdziesz wiedz że masz dwa dni na odnalezienie świętych przedmiotów. Musisz się spieszyć.
- Rozumiem. - Zniknełam a wraz ze mną portal.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

To co jednak nie jestem taka zła?
Ale jednak jestem. Skończę rozdział jutro bo mnie głowa boli i mam lekcje do wysłania. Także spodziewajcie się że może on być podzielony na dwa, bo mam długi plan ( i wtt zapewne nie będzie chciał dać długiego rozdziału, znowu).
Więc... Dozobaczenia!


Księga Bogów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz