Rozdział 8"Nasza prawie śmierć„

30 2 1
                                    

Po chwili odezwałam się.
-Wiesz, może ta księga zdoła cię uwolnić ?
-Nie jestem pewien, ale może masz rację.
Nagle usłyszeliśmy głośny huk jakby coś próbowało rozerwać nasz pojazd na pół... W suficie zrobiła się wielka dziura przez którą widać było wielkiego demona. Wszystko było by normalne gdyby nie to, że był...różowy?
Gdyby nie to, że chciał nas zabić pewnie zaczęlibyśmy się śmiać.
Potwór złapał mnie za torbę i zaczął ją wyrywać ciągnęłam ją ale to nic nie dało demon podniósł mnie do góry i zaczął machać mną jak zabawką dla kota. Po chwili torba zsunęła mi się z ramienia... spadłam na ziemię, ostatnie co pamiętam to, że Carter zaczął biec w kierunku potwora z mieczem w ręku, ale chwila...skąd on nagle wziął miecz?! Nie miałam dużo czasu na zastanowienie się, bo po chwili oczy zaczęły mi się same zamykać.
Obudziłam się w małym namiocie na kocu, na ręce miałam kawałek materiału zawinięty jak bandaż nie mogłam wstać ale mogłam siąść. Byłam cała obolała a na nodze była dość pokaźna blizna.
Carter po chwili wrócił do namiotu i dał mi jabłko, był trochę mniej poobijany ale widać było że musiał walczyć dość długo z demonem.
-Wszystko dobrze? - zapytał.
-Tak, tylko trochę kręci mi się w głowie.
Popatrzył na mnie i zaśmiał się cicho
-O co ci chodzi!? - zapytałam oburzona.
-Wyglądasz jakby cię wiatr czesał.
★★★★★★★★★★★★★★★★★
Po jakimś czasie wstałam i zaczęłam się rozglądać z Carterem czy w pobliżu nie ma żadnych nawet jabłonek żeby coś zjeść. Zamiast jedzenia znaleźliśmy średniej wielkości domek na drzewie idealny dla trzech osób. Wzięliśmy nasze rzeczy z prowizorycznego namiotu i poszliśmy tam z powrotem, kiedy tak pakowaliśmy rzeczy do koca zobaczyłam,że (na szczęście) była tam moja torba razem z księgą.
Rozpakowaliśmy nasz sprzęt i zaczęliśmy tam lekko sprzątać, kiedy było tam w miarę czysto zaczęliśmy je układać.
W końcu zebrałam się żeby zapytać mojego towarzysza skąd wziął ten mecz.
-Carter.
-Tak?
-Skąd wziąłeś ten miecz, którym walczyłeś z potworem?
-Długa historia.
-Chętnie posłucham.
-Wiedziałem, że to powiesz- mruknął - ... Nie bardzo wiem jak zacząć ale to było mniej więcej tak że znalazłem go na statku był w takiej wielkiej skrzyni do, której zajrzałem podczas pierwszego rozglądania się po statku.
Ale wszedłem do miejsca do, którego Neftyda zakazała mi wchodzić po znalezieniu tego miecza do małego pokoju gdzie była tylko ta skrzynia. - westchnął- Otworzyłem ją a kiedy dotknąłem broni ledwie palcem w twarz uderzył mnie ogromny promień światła. Upadłem na ziemię i przeturlałem się po podłodze łodzi do ściany przy wejściu, uderzyłem się w głowę i zemdlałem.
Kiedy się obudziłem leżałem w tym samym miejscu tylko że z mieczem w ręku. Po chwili usłyszałem krzyk na statku był potwór Neftyda walczyła z nim lecz nic to nie dało. Spojrzała na mnie zdziwiona i rzekła:
- I już wiem skąd tu ten stwór, - krzyknęła w moim kierunku - musisz go zabić !
- A nie możesz ty tego zrobić?
- Nie bo nie ja wyjęłam miecz że skrzyni!
- Ale...ale ja nie umiem!
- Nie ma czasu na gadanie, podbiegnij po prostu i go dźgnij.
No i zrobiłem jak kazała.
Po tym opowiadała mi że ten potwór to strażnik tego miecza i że tylko ten kto go posiada może zabić jego pana.
Siedziałam z miną takiej ekscytacji że moja bardzo kreatywna wyobraźnia wręcz wybuchła.
- Wow. Też chce mieć broń!
- Ha ha ha. To nie takie łatwe. Ale możemy poszukać czegoś jutro teraz może pójdziemy spać jest strasznie późno ja padam z nóg.
- No dobra...
______________________________________________________★★★________________

Trochę było przerwy co?
Nie miałam wogule weny, ten rozdział pisałam już tydzień.
Dodaję w mediach coś śmiesznego na ✨rozluźnienie

Miłego czytanka 🗡️🦉
〜(꒪꒳꒪)〜

Księga Bogów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz