~ pov. George ~
Zostały 2 dni. Dzień jak co dzień, wstałem około 11. Zjadłem śniadanie, umyłem się i odpaliłem komputer. Włączyłem discorda, żeby zobaczyć czy nikt nic nie pisał do mnie. Kliknąłem w czat z Quackitym. Dostałem od niego ponad 10 nowych wiadomości.Quackity wczoraj, 20:56
Hej George, co robisz?
George?
Zyjesz?
Chcesz ze mną pograć?
Halo?
Halo
Halo
Halo
Halk
Halo*
HaloGeorgeNotFound dzisiaj, 11:23
Jestem i żyje. Możemy pograć później ok?
Quackity dzisiaj, 11:26
Spoko, oprócz tego, że pisałem to wczoraj.
GeorgeNotFound dzisiaj, 11:27
A ty nie śpisz teraz?
Quackity dzisiaj, 11:27
Jak widzisz, nie.Tak się skończyła nasza konwersacja. Wyszedłem z czatu z nim i zauważyłem, że Dream i Nick są na VC. W sumie czemu mieliby nie rozmawiać ok. 5 nad ranem? Dziwne ale trudno. Wyłączyłem telefon i wyszedłem do sklepu po coś do jedzenia na następne 2 dni.
(time skip)
Ostatnie godziny dłużyły mi się w nieskończoność. Za 5 godzin miałem lot do Teksasu. Z tego co wiem Dream już jest u Sapnapa. Na lotnisku muszę być przynajmniej godzinę przed wylotem, a sama droga tam mi tyle zajmie. Czyli z szybkich obliczeń, za 3 godziny muszę już być w taksówce. Wolę się nie spóźniać.
(time skip)
Byłem już na lotnisku. Miałem mieć teraz sprawdzany bagaż podręczny. Cholera.
Wyrzucili mi wodę, płyny itp. ponieważ podobno nie można wnosić tego typu rzeczy na pokład. Podróż też nie zaczęła się najlepiej. Mija 2 godzina lotu, a turbulencje i ten huk silników samolotu przyprawiały mnie o ból głowy.
A jeszcze około 6 godzin... Po pół godzinie udało mi się zasnąć...............................................................
Rozdział 3
266 słów
CZYTASZ
I Can't breath - DNF
FanficGeorge, Sapnap i Dream byli najlepszymi przyjaciółmi. Nagrywali razem odcinki na YouTube oraz streamowali na twitchu. Po paru latach przyjaźni internetowej postanowili się poznać, na żywo. Książka może zawierać wiele błędów i niedociągnięć, więc jeś...