epilog

1.2K 94 11
                                    

Bo dlaczego by nie? Ja

Fale po raz kolejny leniwie rozbiły się o brzeg. Patrząc na nie w zamyśleniu zakryłem ręką kant stołu, a po chwili poczułem leciutki ból. Przeniosłem wzrok w tamtą stronę i uśmiechnąłem się promiennie. Mała odwzajemniła to... Mój mały skarb.
- W co się bawicie?- zapytałem dzieci wypatrując w głębi domu Ptaszynę.
- Ja jestem bohatelem- zawołał sześcioletni Riku- a Aki  zlocyńcom.
- A tobie, Akirai, to odpowiada?- upewniłem się, a ona tylko pokiwała głową i pobiegła bratem. Jest w niego tak zapatrzona, jak w swój ideał. Co prawda, starszy brat zawsze jest kimś na kogo widok robi się wielkie 'WOW'... a przynajmniej w większości przypadków. Wstałem i kierując się w głąb domu nasłuchiwałem.
- Skarbie, wróciłeś ?- zawołałem i nie doczekawszy się odpowiedzi wróciłem na taras. Nienawidzę wypuszczać go gdzieś samego. Westchnąłem na widok zachodzącego słońca zlewającego się z horyzontem. Kolejne wspomnienia tych 'gorszych' chwil, akurat w najmniej odpowiednich momentach: raz podczas uczenia Riku panowania nad płomieniami, czasem kiedy wraz z Keigo zabawiamy się w łóżku, albo kiedy spoglądam na synka. Po sześciu latach nadal nie jestem w stanie sobie wybaczyć, że mógłbym ich stracić, zarówno Ptaszynę jak i dzieci. Mimo że czasem te małe pisklaki doprowadzają mnie do szału.
- Tata!- usłyszałem radosny głos Aki. Czyli Ptaszyna wróciła. Po raz kolejny poczułem jakby ukłucie w sercu. Zawsze kiedy to do mnie się zwracała, nie okazywała tyle radości. Może to dlatego że ja jestem tu codziennie, a Keigo chodzi do pracy i na zakupy.
- pomóc ci, ptaszyno?- spytałem opierając się o ścianę. Cholera, kto dał mu prawo wyglądać tak seksownie, mimo braku skrzydeł? Ah, właśnie. Znów coś spieprzyłem, ale wtedy po całości. A mimo to pozwolił mi być tutaj, w tym domu, przy nim, przy dzieciach. Wiem tylko że nigdy nie zapomni tego jak go skrzywdziłem. Największym dowodem na to są te nieliczne noce, coraz rzadsze, kiedy budzi się ze zduszonym krzykiem, cały zalany potem- a później przez pół dnia mnie unika.

~pov.Keigo~
Postawiłem zakupy na stole i przykucnąłem aby móc przytulić córkę.
- Jak minął ci dzień, Akirai-chan? Oh, Dabi... mógłbyś rozpakować rzeczy?- uśmiechnąłem się na widok męża i wraz z córką na rękach podszedłem do niego. Stanąłem na palcach i złączyłem na chwilę nasze usta. Od razu oddał pocałunek wsuwając swój ciepły ( czasem wręcz gorący ) język do mojej buzi. Mruknąłem z zadowolenia jednak w pewnym momencie cofnąłem się, a moją twarz rozświetlił uśmiech.
- Co ty dzisiaj nie w humorze?- zapytałem stawiając córkę na podłodze- Coś się stało? Zrobiłem coś nie...?
Zanim skończyłem zdanie złapał mnie za talię i przyciągnął do siebie, zamykając w objęciach. Zanim wbił się w moje usta, mimo że sam też tego chciałem, zakryłem mu je dwoma palcami.
- Dzieci patrzą- przypomniałem wskazując kciukiem za siebie.
- Ale chętnie pójdą do cioci Fuyumi i Rumi- przedrzeźniał mnie i w jednym momencie podniósł, trzymając obie ręce na moim tyłku.
- Ty zboczeńcu...- wyrwało mi się kiedy niósł  mnie w głąb domu, do sypialni. Nie widzieliśmy się raptem dzień, a nie całą wieczność. Chociaż tak właściwie, nie wydaje mi się żebysmy od narodzin Akirai mogli spędzić dzień i noc tylko we dwoje. I chodź zawsze tyłek bolał mnie po tym jak cholera, brakowało mi tego.
Przez chwilę próbowałem się podnieść i wyjść, tłumacząc się wszystkim co tylko przyszło mi do głowy, aż do momentu kiedy usłyszałem znajomy dźwięk silnika. Skoro dzieci już pojechały, nie ma potrzeby dłużej zgrywać niedostępnego.
Opadłem na materac pociągając go za soba.
- Zawsze twoje 'NIE' się tak kończy?- zaśmiał się i pewnie by go uderzył gdyby od razu mnie nie pocałował. Teraz mogę jedynie odgryźć mu język, ale tak sprawnie się nim posługuje, że aż żal by było. Oplotłem nogami jego talię i powoli zaciskaj uchwyt tym samym przyciągając jego biodra w swoją stronę.
- Wydaje mi się, że byłeś niezbyt grzeczny w tym tygodniu- wymruczał takim głosem, że pewnie gdyby tym samym tonem kazał mi  skoczyć w ogień najprawdopodobniej bym to zrobił. Zadrżałem czując jego rękę na swoim torsie.

~pov. Dabi~
Jego pomruki i sapnięcia były jak muzyka dla moich uszu. Chyba nie myślał, że tak po prostu to zrobimy i nie skorzystam z okazji by trochę się z nim podroczyć. Teraz leżał plecami w moją stronę,  nagi,  czerwony i próbujący zakryć usta, tak aby nie wydobył się z nich rzaden dźwięk. A doskonale wie, że to tylko dodatkowo mnie podnieca. Przejechałem kciukiem po jego bliźnie i nachyliłem się ssąc lekko skórę. Malinka na bliźnie? Proszę bardzo, załatwione. Podniosłem wzrok na jego twarz, szukając jakich kolwiek oznak niezadowolenia czy bólu. Kiedy nie dostrzegłem niczego takiego odwróciłem go spowrotem na plecy, delikatnie lecz stanowczo zabierając jego rękę którą się zakrywał.
- Przed mężem się wstydzisz?- Zapytałem udając urażonego.
- N..nie- mruknął zmieszany, lekko posmutniałem głosem. Kurde, dlaczego ja zawsze muszę zrobić coś nie tak?

~pov. Keigo~
Chciałem jeszcze coś powiedzieć, przeprosić czy się wytłumaczyć, kiedy nagle poczułem jego język na swoim członku. Tego było już zawiele, z moich ust wypłynął mimowolny jęk.
- D...Dabi p...prosze cie...- wyszeptałem powstrzymując kolejne jęki, które aż się prosiły aby pozwolić im wyjść na światło dzienne. Boże, co ten facet ze mną robił...
Odwróciłem wzrok i zamknąłem oczy, chcąc cieszyć się chwilą. Aż muszę przyznać, był dobry we wszystkim za co się brał, od wychowania dzieci przez gotowanie po seks. Takiego faceta to za żadne skarby świata by się nie oddało. A że niby ceną za to były skrzydła? Warto było.
W pewnym momencie poczułem znajome mrowienie w podbrzuszu.
- Dabi j..ja- próbowałem go ostrzec jednak za późno.

~ Pov. Dabi~
Czułem z prawej strony znajome ciepło. Zamknąłem oczy próbując znowu zasnąć, nie musiałem nawet patrzeć na zegar by wiedzieć że jest już bliżej południa. Uśmiechnąłem się wplątując palce we włosy blondyna. Aż mi się go szkoda zrobiło kiedy wyobraziłem sobie jak będzie obolały. Przez parę godzin nie dawałem mu spokoju, kilka razy nie zdążyłem na czas się wycofać... Grubo będzie kiedy się obudzi, może nawet znowu da mi celibat... albo będę znów spać na sofie przez miesiąc... i jak mu teraz wytłumaczyć, że to nie moja wina ???

Ohayo
Jak widać wzięłam się w końcu za ten epilog, ma ( nie licząc pochyłego tekstu ) 1K słów. Miłej/ego  nocki/dnia!

Ostatnim Piórem  { Hotwings }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz