3

2K 159 59
                                    

Hej ludzie! Strasznie trudno się ten rozdział pisało >.< Dodatkowo rysuję sobie Dabiego, może w następnym rozdziale zamieszczę jak mi wyszło ( za okulistę nie płacę )

Wstając rano już wiedziałem, że przez wczorajszy deszcz wzięło mnie przeziębienie. Po prostu super, jak zaczynam wolne, muszę się rozchorować, żeby tydzień bądź dwa przeleżeć w łóżku. Zawsze tak jest. Zachoruję raz na ruski rok, akurat jak mam wolne. Rozejrzałem się szybko po pokoju i poczułem prawdziwą ulgę, kiedy nigdzie nie zauważyłem złoczyńcy. Ubrałem się szybko ( media paczaj ) i poleciałem, nie dosłownie, robić jakże wykwintne śniadanie jakim była zupka chińska. Sporządziłem szybką listę zakupów, włożyłem miseczkę do zmywarki i już miałem zakładać kurtkę, usłyszałem jednak:

- A dla mnie?- obejrzałem się i, oczywiście, za mną stał Dabi. Cholera, a miałem nadzieję, że sobie poszedł

- Sam se zrób- rzuciłem oschle- idę na miasto, żegnam

Gdy wyszedłem z bloku, przez zimny podmuch wiatru zapiekły mnie policzki. Dziś było wyjątkowo zimno, nawet jak na grudzień. Mimo, że nie było śniegu, powinienem założyć jakiś szalik i czapkę, chociażby po to, by dawać dzieciakom dobry przykład, jednakże nie chce mi się wracać do tego debila, dlatego od razu skierowałem się w stronę apteki.

~Dabi~

Zastanawiam się, co Shigaraki mógł tak nagle chcieć. Przecież i tak miałem dzisiaj przyjść, więc po co do mnie dzwonił. Skręciłem w boczną uliczkę, spóźnię się, a wszystko wina tej 'bohaterki' Mirko. Nie dość, że ubiera się jak dziwka to jeszcze patroluje skrót do nory Ligi. Ciekawe, czy oni o tym wiedzą. Zauważyłem czerwone pióra, dlatego skierowałem się w tamtą stronę. Interesujące. Zaiste interesujące, co bohater nr. 2 robi w takim zaułku.

- I co, bohaterzyna nic nie może zrobić?- usłyszałem i przyśpieszyłem kroku. Wychyliłem się lekko i zobaczyłem czterech ludzi, w tym Hawksa niemalże na kolanach, jakiegoś czarnoskórego wbijającego mu ostrza w skrzydła. Kolejny po prostu je trzymał.

- Idioci- usłyszałem głos Keigo, a zaraz po tym także świst piór i huk towarzyszący zawsze upadkowi - Cholera

- Ta ptaszyna- wyszedłem zza rogu widząc, że chcą go zabić- Należy do mnie

Posłałem odrobinę ognia w twarz jednego z nich. Jego towarzysz uciekł, ani myśląc o pomaganiu koledze. Objąłem Keigo ramieniem i wyprowadziłem na główną drogę, tam gdzie powinna być Mirko.

-Poradziłbym sobie- Mruknął. Nie wyglądał na jakoś bardzo przerażonego, dlatego pożegnaliśmy się i rozeszliśmy, każdy w swoją stronę, udając że się nie znamy.

~Keigo~

Obudził mnie dotyk na skrzydłach i czyjś oddech na szyi. Nawet wyspać się przeziębionej osobie nie dadzą. Wstałem dość szybko, na ile pozwalał mi ból głowy. Na łóżku leżał Dabi i uśmiechał się złośliwie. Przypominał mi kogoś...

- Masz ptaszyno, załóż- rzucił mi czarny materiał i wstał. Założyłem szybko maskę którą mi dał. Głupek pewnie myśli, że bez tego jestem bezbronny. Chciałoby się. Odczepiłem jedno pióro, dzięki czemu miałem jeszcze lepszą orientację. Dabi złapał mnie za rękę i gdzieś poprowadził. Skręciliśmy w lewo, w prawo, wchodziliśmy po schodach.

- Schowaj to pióro- warknął, jednak nie zrobiłem tego. Nie będę przecież ufać nowopoznanemu, poszukiwanemu w kilku krajach złoczyńcy. Teoretycznie, gdyby chciał, mógłby mnie zabić już wcześniej. Stanęliśmy, zdjął mi opaskę. Byliśmy po drugiej stronie jeziora nad którym się poznaliśmy. Spojrzałem na niego z pytaniem w oczach, a przynajmniej mam taką nadzieję.

- No co? Masz dzisiaj chyba urodziny... czy coś. łap- rzucił mi jakiś flakonik zawieszony na łańcuszku- Wiem, że twoją słabością są płomienie, więc taki mały drobiazg... Gdybyś wpadł w jakieś płomienie, polej na pióra, To cię ochroni... prawdopodobnie

Ostatnim Piórem  { Hotwings }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz