-14-

2.5K 165 10
                                    

Dotarliśmy na miejsce. Była to stara sala gimnastyczna. Poniszczone ściany, zdarta podłoga. Nikt tu już nie przychodzi, to miejsce ma być zburzona za miesiąc.

Oni nadal się nie skapnęli że udaję. W sumie mam zamknięte oczy tylko dzięki zaklęciu widzę co się wokół mnie dzieje. Weszliśmy do budynku i moim oczom ukazał się Maks oraz jakiś typ wygląda na 50 lat, Aron, Red i 2 zamaskowanych ludzi. Czyli tu ta zgraja się podziała. Maks wyglądał na trochę poturbowanego (w końcu walczył). Siedział przywiązany do krzesła jakimiś specjalnymi linami. One zabierają energię i manę! Obok Maksa znajdował się stół i drugie krzesło, na którym siedział starszy Alfa. To pewnie ten wujek.

-Mistrzu, przynieśliśmy go! (A2)

-Jest nieprzytomny! (A1)

-Świetnie zwiążcie go i zostawcie tam (W)

-Puść go, nie waż się nawet tego zrobić Walter! (M)

Lina którą był związany Maks owinęła się wokół jego buzi przez nie mógł już nic więcej powiedzieć.

Nie martw się Maks panuje nad sytuacją. Czas na pierwsze zabójstwo w tym świecie. Jako że jeden z alf trzymał mnie jak jakąś torebkę, czyli pod pachą. Brakowało jedynie paru centymetrów moich stup od podłoża. Zdjąłem swoje zaklęcie abym mógł się ruszyć. Wyczarowałem dwa czarne miecze stworzone z many Wyrwałem się z rąk Alfy i stanąłem pomiędzy nimi. Dwa zamachy mieczem i dwie głowy poleciały. Zabiłem dwie alfy. Nie zdążyły nawet się ruszyć z miejsca czy zareagować. Trzeba się mieć ciągle na baczności! Cała reszta osób spojrzała się na mnie. A Maks odetchnął z ulgą.

-Witaj Roxy w końcu możemy się spotkać. Jak pewnie wiesz nazywam się Walter. Trzeba przyznać, że masz umiejętności zaskakiwania. Jednak teraz już się na nic nie przydadzą. Dlatego grzecznie się poddaj. (W)

-Serio uważasz, że się poddam?

-He, he. Zwykle nie spotykam takich omeg. Dzisiejszy wieczór będzie mega, udany. Numer 3 i 4 pokonajcie go i zwiążcie. Tylko bardzo go nie skrzywcie. Chce go mieć w jednym kawałku! (W)

Dwie alfy ubrane w czarny płaszcz skoczyły przede mną oddzielając mi tym samym drogę do Maksa.

-Czyli chcecie ze mną walczyć tak. Co za głupota.

Użyłem magii wzmocnienia na nogi i ręce. Zaatakowałem jednego z alf. Utworzył barierę. Mój miecz był mocniejszy i bez problemu ją przeciął. Szybkim ruchem znalazłem się przed przeciwnikiem i wbiłem miecz w klatkę piersiową idealnie w serce. Następnie nie zatrzymując podbiegłem do drugiego i zderzyliśmy się bronią. Zderzenie było  silne, że Alfa musiał się wycofać o 3 kroki. To była moja szansa. Przyśpieszyłem ruchy i znalazłem się za nim. Chciał się odwrócić jednak byłem szybszy i wbiłem miecz w plecy. Następny przeciwnik zginął. Ech wszyscy są za wolni.

Zacząłem podchodzić do stolika, gdzie był Maks i Walter. Jednak tym razem zatrzymał mnie Aron i Red.

-Koteczku spokojnie. Cztery główki to wystarczająca liczba na dzisiaj. Co powiesz na krótką rozmowę? (A)

-To zależy czy z wami się da taką poprowadzić?

W tym momencie Walter wstał i podszedł do mnie. Dzieliła nas odległość pięciu metrów. Poprawił swój krawat i rzekł;

-Sam muszę wszystko załatwiać. Co powiesz na to że będziesz grzecznym chłopczykiem. Ja oddam ci twoją alfę a ty raz się ze mną prześpisz? (W)

Zacząłem się śmiać. Walter nie spodziewał się mojej reakcji w sumie tak samo jak Maks.

-Czy ty jesteś durniem. Jakbym chciał z tobą przespać już dawno bym to zrobił. Po za tym jedyną osobą, która może ustalać warunki jestem ja!

-O dlaczego tak sądzisz? (W)

W tym momencie Reda pokryły pioruny. Upadł na ziemie wykrzywiając twarz w bólu. Walter popatrzył się na mnie gniewnie.

-Pamiętaj, że nałożyłem na niego czary. Jak widać jeszcze ich nie zdjęliście?

-Zatrzymaj się. Porozmawiajmy! (W)

Zatrzymałem zaklęcie i błyskawice zniknęły.

-Usuń zaklęcie z mojego siostrzeńca (W)

-Rodzinny to ty jesteś. Jednak nie zamierzam z niego tego zdjąć. Chyba że dostanę coś w zamian.

-Chcesz żebym oddał ci Maksa? (W)

-Też, ale i nie tylko?

-Co jeszcze? (W)

-Zwrócisz mi go i zostawicie nas w spokoju. Czyli nie zmusicie Maksa do pracy i mnie do oddania się wam. Po za tym to dla was dobra umowa w końcu to Red zaczął to wszystko.

Nastąpiła cisza. Walter przez chwile się zastanawiał.

-Skąd mam wiedzieć czy naprawdę to z niego usuniesz? (W)

-O a skąd ja mam mieć pewność, że nas zostawicie w spokoju? Jak już to ja bardziej ryzykuję. Jeśli usunę to z Reda stracę moją kartę przetargową.

Wolałbym tego zaklęcia nie usuwać jednak nie mogę teraz z nimi walczyć. Nie tylko mają przewagę liczebną to jeszcze Maksa. Do puki nie uwolnię go z tej liny nie mogę zacząć walczyć na poważnie. Mogą mi nim zagrozić, jeśli zobaczą, że jestem na tym samym poziomie siły co Walter. Nie chce, aby moja alfa umarła.

Co do Zaklęcia Reda usunę tylko połączenie z Edem i te pioruny. Dzięki czemu nadal będę go mógł go zabić jedną myślą. Przy okazji nadal ma ten drugi czar na jego członka. Czyli nie wejdzie żadnej omedze do tyłka + nie będzie mieć dzieci. Dobra czas na wymianę.

-W takim razie podejdę do Maksa, aby go uwolnić.

Walter Red i Aron patrzyli na mój najmniejszy ruch. Przeszedłem między nimi i w końcu dostałem do Maksa. Rozwiązałem linę. Alfa był wolny. 

-Roxy... (M)

Nie zdąrzył dalej powiedzieć bo zakryłem mu ręką buzie. Po czym uśmiechnąłem się lekko dając mu znak że panuję nad sytuacją.

-Teraz zdejmij to ze mnie. (R)

-Oczywiście.

Podszedłem do Reda i wystawiłem rękę nad jego klatkę piersiową w okolicy serca. Powiedziałem parę słów i pojawiła się mała niebieska obręcz w wokół Alfy. Słychać było pęknięcie. A obręcz się rozpadła. Zaklęcie zostało zdjęte. (Tylko częściowo, ale to tylko ja wiem)

-Mam nadzieję, że będziesz przestrzegać naszej umowy.

-Cóż niestety, ale nie jestem człowiekiem, który dotrzymuje umów. (W)

Walter lekko się uśmiechnął i chciał użyć zaklęcia więzienia na mnie jednak. Maks zrzucił jakąś fiolkę a czarny dym rozniósł się po sali. Zacząłem kaszleć tak jak reszta Alf. Obraz zaczął się lekko rozmywać. Wstrzymałem oddech. W tej chwili podbiegł do mnie Maks i wziął mnie na ręce dając mi do buzi tabletkę, która pomogła mi oddychać. Nadal mnie niosąc wybiegliśmy z sali i skierowaliśmy się do bezpiecznego miejsca. Zostawiając naszych wrogów daleko w sali gimnastycznej.

Liczba słów 1021

Data  6.02.21

Zabójca został Omegą ( Yaoi Bl ) -Zakończone-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz