3

1.6K 38 1
                                    

Wracałam już do dormitorium, nagle poczułam jakby ktoś mnie wepchnął na ścianę. Nie miałam pojęcia kto to był, mogłam tylko wyczuć męska, silną sylwetkę. Przywarł mnie do ściany, nie wiedziałam co się dzieje.Byłam coraz bardziej przerażona, jego ręce jeździły po moim ciele, zaczęłam płakać. I nagle napotkałam zimne, zielone oczy. To był kurwa Potter. Chciałam wyciągnąć różdżkę ale napierał na mnie swoim ciałem.
- no i co teraz kurwa powiesz? jesteś zwykłą brudna dziwka- zaśmiał się szyderczo. I to do kurwy ma być zbawienie świata czarodziei, przed Voldemortem. Wiedziałam że powrócił, moi rodzice byli w jego szeregach.
- puść mnie oblechu
- nie wierzgaj się tak, będzie mniej boleć- zaśmiał się, wsunął rękę pod moją spódniczkę- to za te wszystkie lata, dręczenia mnie, Hermiony, Rona a co najgorsze Ginny.- powiedział ze złością, odchylił moją bieliznę i wsunął we mnie palce, zrobił to agresywnie. Bolało, płakałam. Uczucie nie do zniesienia, krzyczałam a ten potwór wsadził mi te brudne paluchy do buzi... Wtedy zobaczyłam czarnoskórego, odrazu powalił okularnika na ziemie. Z jednej strony poczułam ulgę ale z drugiej miałam przeczucie że to się tak nie skończy. I wtedy wparowała McSzczota, rozdzieliła dwóch chłopaków.
-co tu się dzieje?! Panie Potter!!
- no tłumacz się- powiedział wkurwiony Zabini
- Panno Evans, co tu się wydarzyło?- powiedziała ponownie Minerva a ja nie mogłam z siebie słowa wykrztusić, rozpłakałam się jeszcze bardziej./
- on ją skrzywdził... może się Pani domyślić o co chodzi...- powiedział Blaise
- Panie Potter, proszę za mną
-chodź tu do mnie mała- powiedział Zabini, bez zastanowienia wbiegłam mu w ramiona. Byłam roztrzęsiona
-chodźmy stąd Blaise prosze- powiedziałam nadal szlochając nadal.
- Dobrze Rose chodźmy- objął mnie ręką i poszliśmy e stronę lochów. Wchodząc do PW zauważyłam, no tak Pansy. Widziała że płakałam...
- ojoj, księżniczka płacze- wykrzywiła ta krzywą mordę jeszcze bardziej.
- zamknij pysk Parkinson- powiedział Zabini, widać było jego irytację- chodź Rose do nas.
- czekałam na tą propozycję- uśmiechnęłam się przez łzy. Poszliśmy do dormitorium, dzielił je z Malfoyem. Weszliśmy, blondyn był w środku.
- o chuj, Rose co się stało? ty przecież nigdy nie płaczesz...
- kurwa Potter, prawie ja zgwałcił. wlasciwie to...- Powiedział mulat ale Dracon mu przerwał
- nawet nic kurwa niw mów, jebany wybraniec pożałuje ze się urodził- wysyczał przez zęby, chciał już wyjść ale go zatrzymałam
-zostań, nie rób sobie problemów przeze mnie, potrzebuje ciebie teraz- łzy znów spłynęły mi po policzkach
- no dobrze, ale policzę się z tym skurwysynem jeszcze- chłopak szybko objął mnie w talii, poczułam się bezpieczna. Wiedziałam że nikt mnie nie skrzywdzi. Czułam się przy nim naprawdę dobrze, szanował mnie. Inne dziewczyny traktował źle, mógłby mieć każdą dziewczynę w tej szkole ale nie korzystał z tego. Jego jedyną „dziewczyną" była Pansy ale sam mówił nie kochał jej. -już lepiej?- powiedział z troską, przypomniałam sobie że cały czas go przytulam. Oderwałam się od chłopaka i usiadłam na fotelu.
- tak lepiej już- uśmiechnęłam się lekko.
- ciesze się, idę się umyć poczekaj chwilę- powiedział i wszedł szybko do łazienki. Zaczęłam się rozglądać po pokoju, nudziło mi się. Zauważyłam na szafce ognistą i nalałam sobie do szklanki. Stwierdziłam ze Smok się nie obrazi. Piłam sobie spokojnie i wtedy wyszedł Malfoy, bez koszulki w samych szarych dresach. Jego włosy były mokre i nieschludnie roztrzepane. Wyglądał bosko, zapatrzyłam się na niego. Był po prostu idealny....
- zrób zdjęcie będzie na dłużej- powiedział i sie zaśmiał, zrumieniłam się.
- Draco jestes głupi- zaśmiałam się.
- zostajesz dzisiaj na noc?- spytał
- a co z Blaisem?
- nie wiem- pomyslalam chwile
- może przyjdziesz do mnie? mam przecież sama dormitorium- powiedziałam szybko
- właściwie to... ni dobrze- uśmiechnął sie do mnie, zrobiło mi się miło..
- to chodźmy, ja też muszę się umyć- zaśmiałam sie i on razem ze mną. Miał taki piękny uśmiech..... Szliśmy już w stronę mojego dormitorium gdy nagle nie mógł się zjawić kto inny jak mopsica.
- jak tam ofiaro losu?- spytała z kpiną w głosie
- wolę być ofiarą losu niż dziwką- spojrzałam na nia jak na jakąś wariatkę i poszłam dalej z chłopakiem. Dozliśmy już do mojego dormitorium więc poszlam do łazienki bez słowa. Umyłam się, kurwa zapomniałam piżamy więc ubrałam bieliznę i wyszłam z łazienki. Odrazu poczułam na sobie wzrok chłopaka, mierzył mnie od góry do dołu.
- kusisz mnie Evans, lepiej załóż coś- powiedział j wygiął usta w cwaniacki uśmiech.
- ty naprawde jakiś głupi jestes- ubrałam na siebie biały top na ramiączkach i szare krótkie spodenki.
- o wiele lepiej ci bez tych ubrań- rzucił, chyba powiedział to bez myślnie.
- to się zdecyduj, mam lepiej założyć czy lepiej mi bez?- własciwie to wyrwało mi się to z ust

książę i księżniczka slytherinu| Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz