Rozdział 5 - Ważna rozmowa

521 42 12
                                    

Blondyn myślał, że Shouto już nigdy się nie zgodzi, jednak ku jego zdziwieniu, wpuścił go do swojego pokoju. Powoli wszedł do pomieszczenia. Mimo, że był już tu wiele razy, to nigdy nie przyglądał się za bardzo temu, jak wygląda pokój. Był on urządzony w japońskim, klasycznym stylu. Jedną rzeczą, która odbiegała od tradycyjnego wyglądu były plakaty zespołów muzycznych zawieszonych na ścianie, jednak nie to go najbardziej zdziwiło. Największym zdziwieniem dla niego było to, że zespoły widniejące na plakatach, były zespołami grające rock i metal.

- Te plakaty były tutaj wcześniej? - zapytał lekko odbiegając od tematu. Kolorowowłosy spojrzał na niego jak na debila i tylko kiwnął twierdząco głową. Shouto zamknął drzwi na klucz i spojrzał wyczekująco na czerwonookiego.

W tym momencie Bakugou złapał ogromny stres. Nie miał pojęcia co ma powiedzieć chłopakowi, nie przygotował się wcześniej na tą rozmowę. Blondyn przełknął gulę powstałą w jego gardle i spojrzał niepewnie na drugiego chłopaka.

- Shouto... Obaj wiemy, że byliśmy pod wpływem... Jednak również obaj pamiętamy wszystko co zaszło między nami... Nie mógł to być tylko i włącznie impuls spowodowany alkoholem... To... To coś więcej niż przyjaźń Sho... - powiedział to wszystko cicho, uważnie dobierając słowa.

Biało-czerwonowłosy był lekko zdziwiony słowami chłopaka. Bardzo dobrze wiedział, że Kacchan ma racje. Nie mógł jednak pozwolić, by wyszło z tego coś więcej. Przez tą chorobę... Po prostu nie mógł. Bakugou był dla niego za bardzo ważny. Nie mógł pozwolić na to, by chłopak później cierpiał.

- Wiem co chcesz przez to powiedzieć... Przepraszam Katsuki... Nie mogę... - powiedziałem pochylając głowę w dół. Tak bardzo bolało mnie to co powiedziałem. Ten blond włosy agresor podobał już mu się od dawna, ale rak to nie zabawa.

- Sho... Dlaczego..? Dlaczego nie możesz? - Bakugou nie wiedział za bardzo co powiedzieć. Chciał jakoś zrozumieć, chłopaka stojącego naprzeciw niego. Naprawdę mu na nim zależało, w końcu już od dawna coś do niego czuł.

- Katsu... Nie mogę powiedzieć, ani nie mogę wchodzić z tobą w większą relację... Po prostu nie mogę, mimo że bardzo tego chcę... Przepraszam... - powiedział jeszcze ciszej. Przetarł twarz dłońmi, wzdychając cicho pod nosem. Chciał żeby ten koszmarny dzień już się skończył.

Bakugou nie chciał jednak za wszelką cenę odpuścić. Gdy w końcu udało mu się zebrać, na wyznanie mu swoich uczuć, nie mógł przepuścić takiej szansy. Podszedł do chłopaka i uniósł delikatnie jego podbródek. Spojrzał w jego oczy, podnosząc wyżej rękę i kładąc ją na jego policzku. Shouto lekko zarumienił się, a jego oczy zabłysły delikatnym blaskiem.

To wszystko wyglądało jak w filmie. Blondyn powoli zmniejszał odległość między nimi, aż w końcu złączył ich usta w delikatnym jak dotyk motylich skrzydeł, pocałunku. Czas wokół nich nagle się zatrzymał. W tej chwili liczył się tylko blondyn, heterochromik i ich pocałunek pełen uczuć i pasji.

Oderwali się od siebie dopiero wtedy, gdy zabrakło im powietrza. Lekko zdyszani patrzyli sobie w oczy. Obaj chcieli tego z całego serca. Nie mogli dłużej tłumić w sobie tych uczuć.

- To jak Sho..? Możemy spróbować..? Jeśli się nam nie uda, to możemy postarać się wrócić do tego, co było wcześniej... - powiedział dalej trzymając biało-czerwonowłosego blisko siebie. On tylko niepewnie kiwnął głową twierdząco, po chwili wtulając się w blondyna.

Kacchan był szczęśliwy, jak jeszcze nigdy w życiu. Zrzucił już całkowicie swoją maskę wulgarnego i agresywnego chłopaka. Nie oznaczało to oczywiście tego, że z dnia na dzień zmieni swój charakter.

Wtulił się delikatnie w mieszańca, opierając swój podbródek o jego ramię. Schował delikatnie twarz w zagłębieniu jego szyi. Z jednej strony nie chciał być nachalny, jednak z drugiej pragnął bliskości Ice Hot'a po ich chwilowej separacji.

- Katsu... Co powiemy reszcie..? - zapytał niepewnie Shouto. Dalej nie udało mu się do końca przyswoić informacji sprzed chwili. W jego sercu zapanowała dziwnego rodzaju euforia. Był naprawdę szczęśliwy, jednak trudno było mu to okazać.

- Miejmy resztę w dupie... No chyba, że taki Dekiel zacznie się do ciebie przystawiać, to nie omieszkam się mu oznajmić, iż jesteś już zajęty. - powiedział pewnie i elokwentnie czerwonooki.

Shouto lekko rozbawiła wypowiedź Katsukiego, jednak nic nie powiedział. Stali razem w ciszy, pośrodku pokoju, przytuleni do siebie. Nie była to jednak niezręczna cisza. Podobało im się to. W końcu oderwali się od siebie i spojrzeli sobie głęboko w oczy.

- To może teraz zapytam bardziej oficjalnie. Shouto zostaniesz moim chłopakiem? - zapytał po dłuższej chwili ciszy czerwonooki. Todoroki był przeszczęśliwy, dlatego nie wiedząc za bardzo co odpowiedzieć, pochylił się w jego stronę i pocałował go mocno. Ten pocałunek przekazywał wszystkie emocje. To było więcej niż tysiąc słów. Taka odpowiedź wystarczyła Bakugou.

Oderwali się od siebie dopiero wtedy, gdy zaczynało brakować im powietrza. Blondyn nigdy w życiu nie pomyślałby, że jego znajomość z heterochromikiem zajdzie tak daleko. Shouto był jedyną osobą, przy której nie nosił maski. Przy której był sobą. Teraz liczył się tylko on, mieszaniec i ich tlące się uczucie miłości.

Todoroki wiedział, że to będzie jeden z najlepszych dni w jego życiu. Chciał wyciągnąć z niego jak najwięcej szczęścia, jednak jedna rzecz dalej nie dawała mu spokoju. Wiedział, że związek opiera się na szczerości i zaufaniu, jednak bał się powiedzieć Bakugou o swojej chorobie. Bał się, że jeśli chłopak się dowie, to go zostawi, odrzuci. Naprawdę zależało mu na tym wybuchowym chłopaku i nie zniósłby straty.

Tak oto wspólnie spędzili razem resztę dnia. Jedynymi chwilami, które przywracały Todorokiego do normalnego świata, były zbliżające się napady kaszlu, przed którymi szybko czmychał do łazienki, by blondyn przypadkiem nie dowiedział się o niczym.

To coś więcej niż przyjaźń... ||TODOBAKU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz