Rozdział 7 - Ty palisz?

499 37 13
                                    

Zgodnie z umową, Bakugou i Kirishima wyszli razem na kręgle. Eijiro wczorajszego dnia napisał blondynowi, że ma przyjść o 16:30 do kręgielni, którą wcześniej wybrali. Tak też zrobił czerwonooki. Równo z wybiciem 16:30 przyszedł na miejsce spotkania, na którym był już Kirishima. Przywitali się i weszli do środka. Mieli już wcześniej zarezerwowany tor, teraz musieli wypożyczyć tylko buty.

Gdy byli już gotowi, zaczęli grę. Na początku Eijiro nie mógł przebić Bakugou, jednak w połowie zremisowali.

- Nie dam ci tak łatwo wygrać Shity Hair... - powiedział Bakugou zbijając strike.

- Jak to wszystkie naraz?! Jak to znowu?! - jęknął Eijiro widząc ponownie zwiększającą się liczbę punktów blondyna. - Gdzie ty nauczyłeś się tak grać? - zapytał patrząc na niego i biorąc kolejną kulę.

- W zasadzie to sam nie wiem... Ale to tylko potwierdza teorię, że jestem we wszystkim najlepszy, ha! - powiedział dumnie czerwonooki uśmiechając się typowym dla siebie, drwiącym z innych uśmiechem.

Grali jeszcze przez dobre pół godziny. Gdy już oddali wypożyczone ówcześnie buty, wyszli z kręgielni i zaczęli wracać do akademika.

- Baku-bro, powiedz szczerze... Ty i Todoroki jesteście parą, prawda? - zapytał się czerwonowłosy, gdy przechodzili akurat przez jakiś park. Blondyn był totalnie zdziwiony. Nie spodziewał się takiego pytania.

- Phm... Aż tak bardzo to widać..? - zapytał patrząc na niego. W sumie to Kirishima był jego przyjacielem. Nie chciał go okłamywać, szczególnie w takiej kwestii.

- No trochę... Zmieniliście się bardzo, tak samo jak wasza relacja... Wiedziałem o tym od razu... - powiedział z uśmiechem. - Chodź na lody! Tam za rogiem jest butka z lodami! Są naprawdę ekstra! - powiedział zmieniając nagle temat ich aktualnej rozmowy. Zdezorientowany blondyn pokiwał tylko głową i poszedł za chłopakiem-skałą do małej lodziarni.

Zamówili sobie lody. Oczywiście Kirishima chciał pokazać jak bardzo męski jest i ile wciśnie ich w siebie, dlatego zamówił 6 gałek lodów, w różnych smakach i kolorach. Czerwonooki agresor natomiast wziął tylko dwie gałki sorbetu truskawkowego.

Spacerowali tak jeszcze przez godzinę, rozmawiając na przeróżne tematy, od czasu do czasu śmiejąc się pod nosem. Nagle Bakugou zauważył swojego chłopaka zmierzającego w kierunku ich akademików. Nie wyglądał on jednak tak jak zazwyczaj. Był strasznie przygnębiony, co raczej nie było zauważalne na pierwszy rzut oka, jednak Bakugou za długo znał Todorokiego, by nie dostrzec tak banalnej rzeczy.

- Oi Shity Hair... Ja spadam... Chcę jeszcze pogadać dzisiaj z Shouto... - powiedziałem, wskazując ręką na mojego chłopaka, idącego przed nami. Kirishima pokiwał tylko głową ze zrozumieniem. Szybko się pożegnali, po czym blondyn popędził w stronę swojego chłopaka.

- Hej Sho! Cześć skarbie... - powiedział przybliżając się do niego. Objął go delikatnie w pasie.

- Eh...  Cześć Katsuś... - powiedział kolorowo włosy. Po chwili westchnął i tylko wtulił się w blondyna. Potrzebował tego i to bardzo. Lekarz na dzisiejszych badaniach powiedział mu, że guzy ponownie urosły i to dość bardzo. Już chciał go dzisiaj zatrzymać i rozpocząć chemioterapię, jednak Shouto wyraził dość głośny sprzeciw. Jak tak dalej pójdzie to dużo czasu mu nie zostanie.

- Hej słońce... Co się stało..? - zapytał zmartwionym tonem Katsuki, głaszcząc chłopaka delikatnie po włosach. Todoroki nie wiedział za bardzo co ma powiedzieć. Ponownie westchnął i spojrzał na niego.

- Mówiłem ci, że to sprawy rodzinne i nie mogę ci o nich powiedzieć... Po prostu jest mi trochę ciężko... - przyznał szczerze. Nie mógł już dłużej opierać się swojej pokusie. Sięgnął do kieszeni kurtki i wyciągnął z niej papierosy oraz zapalniczkę. Wyciągnął jedną fajkę i zapalił.

- Ty palisz? Nie wiedziałem... - powiedział blondyn, patrząc niepewnie na swojego chłopaka. - Dasz mi jednego? - zapytałem patrząc mu prosto w oczy. Niemal od razu zauważył w tych dwukolorowych tęczówkach sprzeciw, oraz... Strach..?

- Nie ma nawet takiej opcji... To jest świństwo szkodliwe dla zdrowia... Nie będziesz tego palił... - oznajmił Shouto.

- Skoro to jest nie zdrowe, to dlaczego to palisz, hę? - zapytał czerwonooki. Chciał się dowiedzieć prawdy, ze strony swojego chłopaka. Wiedział bardzo dobrze, że papierosy to świństwo i nie powinno się ich palić. Chciał, żeby jego chłopak również tego nie robił, nawet jeśli ma do tego dobry powód.

- Po prostu muszę... Palę już od kilku lat i nie mogę tego rzucić... - mruknął zaczynając swoją ponowną wędrówkę do akademika. - Zaraz jest koniec roku szkolnego... Tym samym kończymy szkołę... Co zamierzasz zrobić potem..? - zapytał, chcąc szybko zmienić temat.

- Jeszcze nie wiem... Co powiesz na to, żebyśmy zamieszkali razem..? Wynajęlibyśmy jakieś mieszkanie... - powiedział Bakugou po chwili zastanowienia.

Shouto momentalnie zatrzymał się, słysząc propozycję swojego chłopaka. Co prawda byli parą, jednak nie na tyle długo, by planować wspólne mieszkanie.

- Jesteś tego pewny..? Dość krótko jesteśmy razem... - powiedział niepewnie, kończąc wypalać swojego papierosa. Wypuścił go na ziemię i przydepnął.

Bakugou dokładnie obserwował poczynania swojego chłopaka. Bardzo nie podobało mu się to, że Shouto pali, jednak nie skomentował tego. W końcu nie miał prawa mówić mu co ma robić, a co nie.

- Sho... Może i nie jesteśmy długo parą, ale znamy się już od trzech lat... W dodatku byliśmy przyjaciółmi od połowy pierwszej klasy... Jestem stu procentowo pewien, że chcę z tobą zamieszkać. - powiedziałem patrząc na drugiego chłopaka z całkowitą uwagą.

Przez chwilę tak stali i wpatrywali się sobie w oczy. Po chwili Todoroki cicho westchnął i pokiwał twierdząco głową. Nie chciał on robić chłopakowi zbędnych nadziei. Nie wiedział nawet czy dożyje końca szkoły.

Bakugou powoli przybliżył się do chłopaka, obejmując go ręką w talii. Położył dłoń na jego policzku, który zaczął gładzić kciukiem. - Kocham cię Sho, wiesz..? - powiedział pochylając się i delikatnie muskając jego usta. Shouto przymknął oczy i oddał się tej czułej pieszczocie.

Po chwili oderwali się od siebie i ponownie spojrzeli sobie w oczy.
- Katsu, wracamy do akademika? Jestem trochę zmęczony... - powiedział przytulając do siebie chłopaka.

- Pewnie skarbku... - powiedział blondyn uśmiechając się lekko do swojego chłopaka. Złapał go za rękę i razem skierowali swe kroki w stronę szkolnego akademika.

Szkoda, że żaden z nich nie wiedział, jak bardzo to wszystko zacznie się psuć...

To coś więcej niż przyjaźń... ||TODOBAKU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz