Hange P.O.V:
-Jebać te kule! Nie będę w tym chodzić. - Protestowałam tej prukwie w skrzydle szpitalnym. Cały czas się zastanawiam jakim cudem jeszcze jej nie wywalili.
-Czemu nie rozumiesz, że musisz? Bez tego chuja się ruszysz.
-A założysz się?! - Błagam weźcie ją stąd bo zaraz nie wytrzymam.
-Nie. Masz w tym chodzić i tyle żadnej dyskusji. - Prukwa nadal trzymała swoją stronę. Nie powiem wkurwia mnie bardziej niż papierki Erwina.
-No ale nie chce! To jest niewygodne.
-Myślisz, że mnie to kurwa interesuje? W dupie mam twoje O boże niewygodne.
Jakbym była Leviem dawno bym jej wpierdoliła ale ja szanuje swoją i tak już niską reputację. No cóż najwidoczniej jestem zmuszona chodzić z tym gównem przez najbliższe miesiące. Wstałam i wyszłam z wielkim tupetem. Nie mam ochoty tam wracać już nigdy.
Potuptałam w stronę gabinetu Levia, niestety z tymi zjebanymi kulami. Otworzyłam łokciem klamkę i weszłam do środka.
-Puka się. - Powiedział na dzień dobry mój ukochany przyjaciel, bo nie kto inny, Levi.
-E tam puka. Pukanie jest nudne. - Jak zwykle usiadłam na ciemnej kanapie, odłożyłam te chujostwa obok mnie.
-Jak noga? Chyba nie masz skręconej, hm? - Reporter się odezwał.
-A widzisz sama nie wiem, jakoś ta sucz za bardzo mnie nudziła żeby jej słuchać. - Zapadła cisza. Najwidoczniej karzełek był już za bardzo załamany moimi postępowaniami. Siedząc w ciszy spojrzałam za okno. Słońce zachodziło i pewne było to, że zaraz będzie już totalnie ciemno.
-Śpię tutaj, walić. - Co prawda mój własny pokój nie był jakoś daleko ale nadal nie chciało mi się tam iść.
-Znowu?
-Tak znowu. Już nie mam zamiaru się użerać z tymi gównami. To jest wcale, a wcale nie sprawiedliwe.
-Co jest znowu nie sprawiedliwe?
-To, że muszę w tym czymś chodzić. A propo. - Najwidoczniej tym zwróciłam jego uwagę.
Levi P.O.V:
Spojrzałem się na okularnice dając jej znak, żeby kontynuowała swój monolog.
-Ty się serio o mnie martwisz? - Spytała.
-Tak. Przez te kilka dni nasza wcześniejsza relacja dość się poprawiła. - Spojrzała na mnie z delikatnie szklistymi oczami. - Uważaj bo się tu zaraz rozbeczysz.
-Levi jestem w ciężkim szoku, ty się martwisz i to jeszcze o mnie?
-Widzisz poprostu nie uśmiecha mi się patrzenie na twoje zwłoki i siedzenie samemu w tym pokoju. - Byłem pewny, że teraz się rozryczy jak małe dziecko, które upuściło lizaka. - Eh... Aż takie to niesamowite?
-Tak. - Podeszła do mnie i mnie przytuliła. Nie powiem było to bardzo miłe, tak miłe, że bez mojej ingerencji kąciki moich ust powędrowały do góry. Okularnica odsunęła się trochę i spojrzała się na mnie. - Levi! Znowu się uśmiechnąłeś!
-No i? Co nie mogę? - Delikatny uśmiech nadal nie schodził z mojej twarzy.
-No możesz ale ty się nie uśmiechasz i to jest takie...ło
-Pff. - Po tym czterooka wróciła na swoje dotychczasowe miejsce przesiadywania. Już miałem się jej do czegoś przyczepić ale ktoś nagle otworzył drzwi.
Po chwili w nich pojawił się nie kto inny jak swatka korpusu - Erwin. O dziwo nie sam. Obok niego stał dość młody chłopak z blond włosami i wzrostem około 175 cm.
-Znowu jakiegoś szczeniaka przyprowadziłeś? - Spytałem na powitanie.
-Otóż nie tym razem. Przedstawiam wam Arthura. - Powiedział z jakimś podejrzanym uśmieszkiem. - Przeniósł się do nas z stacjonarnego no i będzie pracował z Hange nad tytanami.
-Tch... - Szczerze? Nie spodobało mi się to. Od razu coś ten Arthur mi nie pasował. Gorzej, że będzie pracował z Hange.
-To ja pójdę go oprowadzić, a wy gołąbeczki siedźcie sobie tutaj. -Powiedział brwiasty. Okularnica pomachała im na pożegnanie, a ja odwróciłem swój wzrok w stronę okna. Było już zupełnie ciemno co oznaczało, że nasza pani pułkownik zaraz powie, że ona jest śpiąca i ona idzie spać.
-Co się tak patrzysz? Znowu wracasz do starego siebie? - Spytała.
-Najwidoczniej tak. - Podniosłem się z krzesła, podszedłem do Hange i przytuliłem ją "na dobranoc". - Miłych snów, Hange.
~~
Aa zakończenie i cjhsbikfbe MILENA MNIE O ZAWAŁ PRZYPRAWIA😭W KAŻDYM RAZIE mamy moją ulubioną postać, a tak naprawdę to aż dwie - Prukwę z szpitalnego i ArtHura❤
A teraz do widzenia... DO JUTRA😊🤚
CZYTASZ
𝑵𝒐𝒄 - Hange X Levi
FanfictionNie jestem fanką tego gówna jak próbowałam to czytać sama to aż mnie skręcało od środka i chciało mi się zakończyć mój marny ludzki żywot. Wiec osobiście jako autorka tego nawet nie wiem czego nie polecam. Najlepiej to w ogóle zapomnieć że takie coś...