***
Blisko godzinę później szef kręcił się niecierpliwie po swoim biurze. Uchiha nie odbierał telefonu, a dojazd na miejsce powinien zająć mu jakieś pół godziny. Wreszcie postanowił sprawdzić jego pozycję na mapie dzięki sygnałowi GPS.
Wiedział, że brunet stawiłby się na służbie od razu, a zmartwił się jeszcze bardziej, gdy zdał sobie sprawę, że sygnał z komórki Sasuke się nie przemieszczał. Tkwił przy mniej uczęszczanej drodze. To oznaczało tylko jedno.
- Toshiro!! - zawołał komendant.
- Tak, szefie? - chłopak przebiegł natychmiast z pobliskiego pokoju przesłuchań.
- Jedź na drogę A12, tam niedaleko galerii handlowej. Sasuke chyba miał wypadek.
- Wypadek? - zmartwił się młody policjant, nieco blednąc. - A tyle razy mu mówiłem, że jak chce jeździć szybko, to niech zrobi sobie przejażdżkę po jakimś polu! Jasne szefie, już jadę!
- Byle szybko! Mam nadzieję, że przeżył - zagryzł usta, siadając ciężko w obitym skórą fotelu. - Skaranie boskie...
- Zadzwonię, jak tylko go znajdę! - zapewnił Toshiro, niemal wybiegając z budynku.
Młodszy brunet szybko wsiadł do radiowozu, ruszając na światłach prosto w stronę wskazanej przez przełożonego ulicy. Miał co do tego złe przeczucia. I niestety nie mylił się. Dojechał na miejsce po dobrym kwadransie, już z daleka dostrzegając rozbite auto i uszkodzone drzewo. W pobliżu nie było żywej duszy. Tylko pusta droga, parę krzaków, kilka drzew i to pochmurne niebo... Podejrzane, zwłaszcza, że to teren blisko centrum.
Zaparkował na poboczu i prędko wysiadł, podbiegając do auta. Serce niemal zamarło mu w piersi. Sasuke ciałem opierał się o deskę rozdzielczą w bardzo nienaturalnej pozycji, a z jego głowy wolnymi strużkami ściekała krew.
- S-Stary... słyszysz mnie? - zaczął się szarpać z przygniecionymi drzwiami. - Sasuke, słyszysz mnie?! Halo!
Nie otrzymał jednak odpowiedzi. Przez jego szarpaninę Uchiha osunął się bezwładnie na sąsiedni fotel. Nie było dobrze. Wiedział, że musi w pierwszej kolejności zadzwonić po straż i karetkę. Drżącymi dłońmi wyjął telefon z rąk, wpisując odpowiedni numer. Powinien najpierw udzielić mu pierwszej pomocy, ale z drugiej strony nie powinno się wyciągać poszkodowanego z auta, bo można uszkodzić mu kręgosłup, więc cóż innego mógł zrobić? Z całych tych nerwów całkowicie zapomniał o właściwych procedurach pomocy przedmedycznej.
- Droga A12 przy centrum, mocny wypadek samochodowy, jeden poszkodowany w środku, nie widzę, by oddychał, uszkodzona głowa, dużo krwi, zmasakrowane auto. Tak, tak, to tam, yhym, dziękuję.
Gdy zakończył rozmowę, łokciem wybił szybę po stronie pasażera, gdyż bliżej było tam do głowy bruneta. Odblokował drzwiczki ręcznie, te od strony kierowcy ani drgnęły. Gdy tylko dostał się do Uchihy, ostrożnie położył dwa palce na jego tętnicy.
- J-Jest tętno... - odetchnął z ogromną ulgą, ale zaraz zdał sobie sprawę, że ledwo je czuje. Stan mężczyzny był krytyczny. Mógł nie dożyć przyjazdu do szpitala. Na szczęście syreny specjalnie dobranej do wypadku karetki szybko rozbrzmiały w okolicy.
Wiedział, że teraz jego przełożony (i zarazem przyjaciel) będzie w dobrych rękach. Mógł zadzwonić do szefa. Szybko wyjaśnił mu sytuację. Gdy tylko zakończył jedną rozmowę, usłyszał dzwonek komórki spod fotela. Wyjął go, widząc imię dawnej podejrzanej na ekranie.
- M-Moshi moshi? - zapytał drżącym głosem.
- Sasuke...? Wszystko dobrze? - dopytywała cicho.
CZYTASZ
Po trupach do celu (SasukexOC) [Naruto]
Fanfiction*opowiadanie zostało napisane w 2018 roku* Po brutalnej utracie rodziców młody Uchiha Sasuke zostaje policjantem, aby móc chronić cywili od podobnego sobie losu. Zdawało się, że jego życiowa misja zwieńczy się sukcesem, dopóki Sasuke nie trafił do...