04. Skalpel

40 4 1
                                    

***

W tym samym czasie Toshiro i dwóch innych policjantów pukało już do drzwi niewielkiej, ale nowoczesnej posiadłości. Drzwi nie otworzyły się od razu, dopiero przy drugiej próbie zamek puścił, a przez szparę wychylił się młody i dość przystojny chłopak. Był w szlafroku.

- Policja o tak wczesnej porze? - szarooki brunet uśmiechnął się z widocznym zakłopotaniem. - Matulu, co nabroiłem? Proszę, proszę, przepraszam za bałagan - otworzył szeroko drzwi.

- Dzień dobry. Dla nas dzień zaczyna się o szóstej, przepraszamy - odezwał się Toshiro, ostrożnie przechodząc przez próg. - Pana godność?

- Kazoku Akizo - skłonił się z szacunkiem. - Kawy? Herbaty? Czegoś innego? Bardzo mnie intryguje państwa wizyta.

- Podziękujemy - odparł brunet, patrząc na swoich kolegów. - Przyszliśmy w sprawie incydentu związanego z Yuki Naomi, pana rzekomą byłą. Popełniono morderstwo na jej imprezie. Mamy kilka pytań.

- Morderstwo u Naoś? - wywalił oczy. - Jak to możliwe? Kto by mógł się dopuścić czegoś takiego? Proszę pytać, śmiało. Zapraszam, zapraszam.

- Jest pan chirurgiem, prawda? Otrzymaliśmy informację, że jej przyjaciel i adorator skończył z poderżniętym gardłem. Wygląd rany wskazuje na użycie skalpela - zaczął.

- Och, sugeruje pan, że to ja? - przeraził się, siadając na skórzanej, eleganckiej kanapie.

- Nie było tam pana, przynajmniej w świetle dowodów. Ale musimy sprawdzić każdego, kto mógłby być powiązany w jakiś sposób z podejrzaną, bądź ofiarą. Jednakże, sądziliśmy, że pan mógłby nam pomóc.

- Pomóc państwu? - zmarszczył lekko brwi. - W jaki sposób?

- No nie wiem. Ma pan jakiegoś kolegę z pracy, który mógłby to zrobić? Koleżankę? A może zginęły narzędzia chirurgiczne? Cokolwiek?

- Przyznam, że nie wiem, bo do jutra jestem na chorobowym, wie pan, angina, ale gdy tylko wrócę do pracy, to przyjrzę się bliżej współpracownikom i sprawdzę sale operacyjne oraz składziki - zapewnił. - Jeśli to ktoś z naszego szpitala, to musiał się dobrze kryć, bo nikt nigdy nikogo o nic nie podejrzewał - mówił ze skruchą. - To straszne...

- Rozumiem. Pozwoli pan jednak, że sprawdzimy pańskie alibi - Toshiro zmarszczył lekko brwi, wiedząc, że wielu potencjalnych sprawców tłumaczy się urlopem lub chorobowym. - Ma pan kopię zwolnienia lekarskiego?

- Oczywiście, że mam - kiwnął głową i powoli wstał. - Mogą też państwo zadzwonić do ordynatora, tydzień temu złożyłem mu oryginał - mówiąc to, otworzył jedną z szuflad w półce, na której stał plazmowy telewizor. Wyjął czarną teczkę podpisaną "zwolnienia" i wysunął z niej kartkę z podpisem lekarza.

- Hmm... zgadza się - młody policjant uważnie przyjrzał się zwolnieniu, po czym starannie je złożył. - Zachowany je. I nie ma czasu czekać, aż pan wróci z chorobowego. Sami zrobimy rozeznanie w szpitalu. Morderca jest na wolności.

- Oczywiście, tak będzie najlepiej - zgodził się, kiwając żywo głową. - Powinienem zadzwonić do Naoś i spytać, jak się czuje z tym wszystkim.

- Naomi ma aż zbyt dobrą opiekę przy Sasuke, coś mi się tak zdaje - Toshiro rzucił cicho do swoich kolegów, chowając kopię zwolnienia do kieszeni. - No dobrze. Proszę nie wyłączać komórki i nie wyjeżdżać z miasta. Możemy mieć jeszcze jakieś pytania.

- Oczywiście, zapiszę panu numer - uśmiechnął się lekko, wyrywając karteczkę z leżącego na stoliku notesu i zapisując szybko ciąg cyfr. - Jestem do państwa usług.

Po trupach do celu (SasukexOC) [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz