06. Wypadek...?

44 2 5
                                    

Szybko opuścili teren hotelu, wsiadając do auta i wyszukując adres najbliższej apteki w nawigacji. Sasuke martwił się stanem dziewczyny. Rana niby nie była głęboka, ale na pewno sprawiała jej ból. I przecież mogło się wdać zakażenie. Na szczęście nawigacja pokazała aptekę stosunkowo blisko. Na oko pięć minut drogi. Uchiha jechał według wskazówek sprzętu. Okazało się jednak, że w wielkim mieście sprzęt czasami może zwariować. Zaczął ich wozić dookoła wspomnianego celu, a po szyldzie apteki ani widu, ani słychu. Zmarnowali dobre dziesięć minut. Zirytowany mężczyzna zaczął już kląć pod nosem, krążąc i krążąc w tej betonowej dżungli. Wreszcie uderzył dłońmi o kierownicę, kręcąc głową. Spojrzał szybko na bladą kociooką, mówiąc:

- Dobra. Naomi, ja zaparkuję, a ty tutaj poczekaj, w porządku? Sprawdzę, może jest schowana pomiędzy budynkami. Autem raczej nie dojedziemy.

- Jasne, ale mogę wysiąść? - poprosiła. - Zemdliło mnie, nigdzie nie odejdę.

- Dobrze, tylko naprawdę zostań blisko. Nigdy nic nie wiadomo  - poprosił.

- Zobaczę, co nowego na wystawach sklepowych i tyle - zapewniła, odpinając pasy i powoli wysiadając. Faktycznie wyglądała niewyraźnie.

- Jasne. Wrócę szybko - obiecał, po czym opuścił samochód.

Pomachała mu uroczo, a potem zajęła się głębokim oddychaniem i oglądaniem nowych strojów wystawionych w witrynach. Jak zwykle mało co jej się podobało, ale i tak trochę odetchnęła, czując, że wreszcie robi coś normalnego. Coś, co robi każda kobieta niepodejrzana o morderstwo. Mogła na chwilę zapomnieć o całej sprawie. Oglądała suknie i różne buty, gdy nagle w odbiciu zauważyła za sobą znajomą twarz. Odwróciła się, dostrzegając swojego byłego chłopaka, Akizo. Uśmiechnęła się do bruneta przyjaźnie.

- Cześć, Naoś - przywitał się z lekkim, niewinnym uśmiechem.

- Hej... już wyzdrowiałeś? - zainteresowała się. - Policja przekazała, że masz wiarygodne alibi ze względu na anginę. Gdzie się tak załatwiłeś? Była epidemia w szpitalu?

- W ostatnim tygodniu mieliśmy kilkoro dzieciaków z anginą na oddziale - odparł spokojnie, przyglądając się jej uważnie. - Czuję się znacznie lepiej. A ty, Naoś? Musisz być zdruzgotana! Chciałem zadzwonić, ale pewnie i tak byś nie odebrała.

- Rozumiem - kiwnęła wolno głową, uważając na nadal lekko krwawiącą ranę. - Ze mną jest fatalnie. Od dawna nie czułam się tak przybita - przyznała po chwili. - Ktoś go zamordował tuż obok mnie... jego krew nie sprała mi się z sukienki - zaśmiała się rozpaczliwie - wiesz, tylko Sasuke pomaga mi jakoś nie zwariować. I jeszcze ten atak dzisiaj...

- Ktoś cię skrzywdził? - rozszerzył delikatnie powieki. - To stąd ta rana na szyi? Kto mógłby skrzywdzić taką wspaniałą dziewczynę jak ty...! - pokręcił głową. - Poznałem dzisiaj tego policjanta. Mówisz, że o ciebie dba?

- Tak, chyba nawet ten sam facet chciał mi rozciąć gardło - wskazała palcem na skazany plamą krwi opatrunek. - Pewnie, Sasuke bardzo się wkręcił w rozwiązanie tej sprawy i pilnuje mnie jak oka w głowie. Teraz tylko poszedł do apteki obok po rzeczy dla mnie - wskazała ręką za siebie, uśmiechając się spokojnie. - Staram się zachować zimną krew. Nauczyłam się tego od ciebie.

- Ode mnie? - uśmiechnął się nieco szerzej. - Skoro tak uważasz. To zaszczyt dla mnie. Wiem, że znalazłaś sobie kogoś innego, ale nie odtrącaj mnie. Zostańmy chociaż przyjaciółmi.

- W sumie podobało mi się to, że dobijałeś się do mnie z kwiatami - zaśmiała się. - Jasne, zapomnijmy o sprawie. A skąd wiesz, że znalazłam sobie kogoś innego?

Po trupach do celu (SasukexOC) [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz