Minęło półtora tygodnia.
Tego ranka Naomi przyszła do sali Sasuke, aby z nim porozmawiać. Jak zawsze. Postanowiła poczytać mu jedną ze swoich ulubionych książek, gdyż zwykłe tematy się wyczerpały. Dotykała jego dłoni, a drugą trzymała książkę. Nagle zamarła. Poczuła lekki uścisk. Czyżby to tylko wytwór jej wyobraźni? Była zbyt zmęczona?
- Podoba ci się ta powieść...? - zapytała niepewnie.
- N-Nao...? - usłyszała ciche stęknięcie.
- S-Sasuke...?! - zamrugała kilkakrotnie, po czym rzuciła książkę gdzieś na koniec małej, prywatnej sali, którą zdołała mu wcześniej wykupić, i przysunęła się do niego o wiele bliżej, przypatrując się mu uważnie. - Jestem psychicznie chora czy serio stęknąłeś?
- T-Ty... ty też umarłaś...? - zapytał słabo, próbując otworzyć oczy.
- Nie, głuptasie - pokręciła głową, bardzo ostrożnie i delikatnie ujmując jego twarz w dłonie. - Czujesz? Żyjemy!
- Samochód... hamulec... nie działał... - szeptał z wysiłkiem.
- Sprawdzenie wozu potwierdziło, że hamulce były mechanicznie uszkodzone, a kierownica miała ustawioną jakąś dziwną blokadę...nie wiem, nie znam się, ale ktoś to zrobił specjalnie, Sasuś - pogłaskała go uspokajająco. - I to pewnie ta sama osoba...
- Heh... myślał, że mnie wykończy... - mruknął, ściskając nieco mocniej jej dłoń. - To ile ja tu leżałem...?
- Ponad tydzień, kochanie - szepnęła, uśmiechając się lekko. - Ale żebra ci się prawie już zrosły. I z głową też już w porządku.
- Co mi było...? Aż tak źle? - szepnął.
- Miałeś mocno rozbitą głowę i złamane trzy żebra. Biorąc pod uwagę fakt, że zgniótł ci samochód... mogłeś zginąć... - oczy delikatnie jej się zeszkliły. - Tak się cieszę...
- Czyli ja też miałem szczęście... - uśmiechnął się słabo. - Ale chyba nie chcesz powiedzieć, że siedziałaś przy mnie ciągle...?
- Em... Mogę kłamać? Telefon do przyjaciela? Głosowanie publiczności? - zaśmiała się cicho.
- Powiedz prawdę... - szepnął, po czym przyjrzał się jej uważnie. - Rany... schudłaś i masz podkrążone oczy...
- To nieistotne, dużo stresu - przetarła powieki. - Siedziałam tutaj 24 godziny na dobę. Od dnia wypadku. Oczywiście z małymi przerwami. Inaczej bym śmierdziała i umarła z odwodnienia.
- Dlaczego, Naomi...? Przecież ja tylko leżałem jak kłoda... - jego oczy się zaszkliły. Nie krył wzruszenia.
- No właśnie dlatego! Byłeś sam jak palec. Nikt inny, oprócz Toshiro i jakiegoś twojego drugiego kumpla, do ciebie nie przyszedł! Poza tym nawet lekarz powiedział, że dobrze jest mówić do osoby w śpiączce. Więc mówiłam. I czytałam. I śpiewałam... - rozpłakała się cicho.
- Mogłaś w tym czasie... zrobić coś dla siebie... - był w szoku. - Wzruszyłaś mnie...
- Każdy by się tak zachował... - wzruszyła ramionami, ocierając łzy.
- Pocałuj mnie, proszę - poprosił cicho, tuląc do siebie jej dłoń.
Nawet nie odpowiedziała, tylko od razu pochyliła się, składając czuły, ciepły pocałunek na jego chłodnych wargach. Brunet oddał jej delikatnie pocałunek, głaszcząc jej dłonie. Tęsknił za jej słodkimi wargami. Po chwili zapytał :
- Kiedy wyjdę?
- Od tej chwili? Za jakiś tydzień, maksymalnie dwa. Żebra muszą zrosnąć się do końca, skarbie. No i nie możesz się nadwyrężać.
CZYTASZ
Po trupach do celu (SasukexOC) [Naruto]
Fanfiction*opowiadanie zostało napisane w 2018 roku* Po brutalnej utracie rodziców młody Uchiha Sasuke zostaje policjantem, aby móc chronić cywili od podobnego sobie losu. Zdawało się, że jego życiowa misja zwieńczy się sukcesem, dopóki Sasuke nie trafił do...