Pojedynek Wodzów

689 30 3
                                    

Mężczyzna przeszedł z serdecznego śmiechu na ten niepochamowany. Mina jego matki była niezastąpiona. Wszyscy patrzyli na śmiejącego się szatyna, był to obrazek niespotykany bo przez cały ich pobyt był dla nich uprzejmy, ale zimny i szorstki. Podeszła do niego rudowłosa zobaczyła jego rany i trzepnęła przez głowę.

- Au! Siostra, nie biiij... Wystarczy, że dostałem jakimś młotkiem w głowę i nie zemdlałem aż do teraz. - Popatrzył na nią z wyrzutem, ale i rozbawieniem.

- Trudno, i tak będziesz musiał sobie poczekać, mały choć trzeba będzie Ci zmienić bandaże. - Poszli do ich chaty.

- Czekaj, jestem BABCIĄ? - Spytała w końcu.

- Tak jakby. - Podrapał się po karku.

- Chyba dużo mnie ominęło. -

- Trochę. - Spojrzała po wszystkich zebranych.

- Chyba Berk też się zmieniło. - Mlasnął.

- Jeżeli chodzi Ci o "zrównało z ziemią" to tak. -

- Co? -

- Byli na wojnie z łupieżcami, tylko parę osób wyszło z tego cało. -Powiedział jakby niezbyt go to obchodziło, bo tak było.

- A przed wojną? -

- Nie mam pojęcia, od ośmiu lat mieszkam tutaj. - Machnął rękami na wyspę.

- Zdecydowanie ty też będziesz musiał mi trochę wytłumaczyć. -

- Oj tak trochę się pozmieniało... - Spojrzał po wszystkich. - Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, dobra. Trzeba będzie trochę dobudować, trochę pozmieniać. - Westchnął. Wciągnął swój notes, węgielek i zaczął rysować poszczególne domki. - Trzeba będzie poprosić Gronkle, Drzewokosy, Śmiertnik.. - Mruczał pod nosem. - Najlepiej byłoby mieć jeszcze jednego Oszołomostracha który zionąłby swoim czymś, dorabiająv więcej miejsca na dole wyspy, Szeptozgony zajęłyby się drążeniem. Oszołoma brak..Trzeba by było zmusić Garfa i Mroziczorty do współpracy by to miałoby się udać.. - Nie zmienił tonu ni głośności wypowiedzi.

- Jest jeden Oszołomostrach który żyje. - Zaciekawiony skinął głową by starsza mówiła dalej. - W sanktuarium walczył nasz Alfa i jakiś inny ciemniejszy, ale ten był pod rozkazami Drago Krwawdonia. -

- Nie no, super..! Zabawa będzie się powtarzać po raz drugi, jej..! - Mruczał z irytacją.

- Drugi? -

- Tja, Drago miał wcześniej Oszołoma. Szczerbek w mojej obronie go pokonał i tak jest Alfą. Lumi też go zaatakowała w obronie siostry, też zdobywając tą rangę. - Wstał z ociąganiem i popatrzył na mini osadę: kopuła, cztery magazyny, ich chata, zejście do podziemi, szklarnia i kuźnia oraz sauna, wszystko nie było jakoś daleko od siebie. -Trzeba by każdemu chatę zbudować. Coś w rodzaju twierdzy, a raczej przestrzeni wspólnej z kuchnią, bo znając życie mało osób potrafi gotować.. - Myślał na głos. - Jak coś to omówcie wszystko z Rubi, ja idę po Drzewokosy. - I poszedł, tak po prostu, w las.





- Zaraz, to jest Czkawka?! - Astrid wykrzyknęła zaskoczona, ale szczęśliwa. Przygarnęła do siebie swój rocznik. - Nareszcie, możemy go przeprosić. -






Wszyscy coś robili, bardziej lub mniej pożytecznego, ale jednak. Po rozmowach z brązowooką stwierdzili, że starsza kobieta zamieszka z nimi, reszta dostanie swoje chaty, dostawią też jeszcze kilka kolejnych na wszelki wypadek. Zaczęli robić projekty, każdemu zależało na czymś innym. Na przykład dom bliźniaków znalazł się nad dziurą którą zapomniały załatać szeptozgony, tylko trochę ją zmodyfikowali by dziki nie uciekły.

wyspa chmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz