24

417 15 5
                                    

Pov Anioł struż Nuori.

Malec wstał wcześnie przecierając zaspane oczka.

Nie chciał nikomu nic mówić a była noc, śnił mu się koszmar, jednak nie chciał nikogo niepokoić.

Położył bose stópki na deskach, szara tunika sięgała mu do połowy łydek, wziął w rączki pluszaka który przedstawiał misia, którego jedno ucho zawsze było klapnięte.

Zszedł po schodach i wyszedł na dwór, poszedł do lasu, lubił być w lesie.

Lepiące się oczka raz po raz skanowały otoczenie by przypadkiem na coś nie wpadł, mokra trawa łaskotała nogi.

Ziewnął zakrywając rączką buzię, cała wyspa spała, spali wszyscy, spali ludzie, spały smoki, tylko on jeden nie spał.

Siadł na krańcu wyspy, jednak daleko od krawędzi.

Tata kiedyś przyprowadził go tu, w nocy, pokazał gwiazdy.

Nuori lubił gwiazdy, te małe punkciki dzięki którym niebo nie jest zupełnie czarne.

Siedział w siadzie skrzyżnym, między nogami usadził pluszaka

Koszmary, nie lubił koszmarów, były straszne, były jak nocne niebo bez gwiazd i księżyca, w koszmarach była krew, był martwy tata, była martwa ciocia, a ten straszny pan którego twarzy nigdy nie mógł dostrzec trzymał zakrwawiony miecz.

Płakał, płakał za każdym razem, teraz też płakał, jednak tak cicho że, nawet on sam nie mógł tego usłyszeć.

Usłyszał skrzek.

Przestraszony podniósł oczy na niebo, coś leciało w jego stronę.

Odsunął się by smok, jak niedawno stwierdził, mógł wylądować.

~ statki spod łzawej pieczęci wpłynęły w mgłę ~

Z tego zdania zrozumiał tylko słowo - mgła.

~ wrogowie we mgle ~

Teraz zrozumiał, jakby jego umysł był bardziej rozbudzony.

- Forsycja!? -

Pisnął i już po chwili był przy niej.

~ wrogowie we mgle ~

Powtórzyła ciepłym lecz przestraszonym głosem, w jej ciele było mnóstwo strzał, mnóstwo ciężkich metalowych grotów.

~ opiekuj się moim jajem, proszę, wrogowie są we mgle ~

Jej głos był słaby, zamknęła ślepka, jej klatka piersiowa przestała się unosić.

- Forsycja!? Forsycja!? Hej, hej, słyszysz!? Wracaj! -

Teraz ktoś mu bliski umarł, naprawdę umarł, na jego oczach, jego przyjaciółka, ta która pomagała mu z większością spraw, najlepsza, choć ostatnio miała dla niego mniej czasu.

- Forsycja! Proszę! Proszę, nie zostawiaj mnie -

Chlipał już całkiem głośno, przytulając się do jej łba, ale ona już nie odpowiedziała, nie żyła.

Zrozumiał, ma chronić jajo - zrobi to, ma powiedzieć o statkach we mgle - zrobi to, zrobi wszystko, tym ludziom nie przejdzie płazem, że zabili, że zabili ją.

Dał jej buziaka w nos, często tak robił a ona często lizała go swoim rozdwojonym językiem śliniąc jego twarz.

- zaopiekuje się jajem, powiem tacie o wrogach, możesz być tego pewna -

wyspa chmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz