Kruchy interes

44 3 0
                                    

Gerard stał już przed fasadą sklepu z porcelaną,o niewymawialnej nazwie, prowadzonego przez jakichś Azjatów.Teraz tylko rozmowa...

Gerard pewnym ruchem pchnął masywne hebanowe drzwi.Ledwo przez nie przeszedł i potwierdziły się słowa Francisa.Kurduplasty Azjata w koszuli w różowe prążki i w białych spodniach od garnituru wrzeszczał właśnie na kobietę,klęczącą w przejściu i zbierającą jakieś łupiny.Zorientowawszy się o obecności Gerarda,mężczyzna przeniósł na niego nieobecne spojrzenie swoich przekrwionych oczu.Kobieta pisnęła cicho i uciekła,z szufelką w drżącej ręce.Gerard odczekał chwilę zastanawiając się,czy na niego ćpun równierz zamierza się rzucić.On jednak zamarł w bezruchu wlepiwszy w niego swoje puste spojrzenie.Cel Gerarda był prosty:dostać posadę magazyniera w sklepie z porcelaną i zniszczyć narkotyki,które według Francisa miały znajdować się właśnie w magazynie.Skutkiem tego miało być pozbawienie Blood Angels,sporej części dochodów.Udało się bowiem namieżyć miejsce,gdzie tymczasowo składowane były ogromne ilości towaru i tym miejscem,był właśnie ten niezbyt imponujący sklep,posiadający jednak spory magazyn.Gerard ruszył wzdłuż regałów pokrytych białą bejcą, ignorując synonimicznego zwierzęciu mężczyznę.Ten wiercił go swoim dzikim spojrzeniem,ale stał w miejscu.Gerard minął go,po czym wszedł wąskimi schodkami,na górę.Przypomniał sobie restaurację Derrica-swoją restaurację.Taaak tamto miejsce,było miejscem przełomowym.Grzęzawiskiem,które poprowadziło go w to ogromne bagno,z którego teraz próbował się wydostać,miotając się jak ryba wyciągnięta na brzeg,dławiąca się piaskiem i powietrzem.Zapukał w mniej masywne niż frontowe,ale również hebanowe drzwi.

-Proszę!-dobiegło go zza drzwi.

Gerard wszedł do środka.Wnętrze biura nie różniło się specjalnie od reszty sklepu.Wielkie-a jakże, hebanowe-biurko,do okoła regały pełne porcelany.

-Witam,proszę usiąść.Rozpatrzyłem pańskie telefoniczne podanie o pracę i stwierdzam,że nie ma przeciwskazań.Jak zapewne pan pamięta wszelkie szczegóły dotyczące wynagrodzenia oraz warunków pracy,omówiliśmy podczas tamtej rozmowy,więc myślę,że nie ma sensu do tego wracać.

-Oczywiście-odparł Gerard.

-Świetnie.Pozostaje zatem,już tylko jedna,mała kwestia.

-Zamieniam się w słuch.

-Otórz nasz magazyn,ze wględów sanitarnych,podzielony jest na dwie części.Pan swoją funkcję pełnił będzie w części pierwszej.Do części drugiej nie ma pan wstępu.Pracują tam inni...bardziej wykwalifikowani ludzie.

W Gerardzie coś się zagotowało.Oczywiście,że to nie mogło być takie proste.Jak on naiwny mógł pomyśleć,że ujawnią swój sekret przed byle nowicjuszem?Jak Francis mógł tak pomyśleć?

-Oczywiście panie Wang-odpowiedział z największym spokojem na jaki było go stać.

-Wspaniale! Może pan w takim razie zacząć pracę już od jutra.

-Dziękuję panie Wang.Dowidzenia.

-Dowidzenia panie Smith.

-------------------------------------------------------------
Podziękowania należą się anonimowemu pomocnikowi,za wspólną burzę mózgów na temat najbliższej akcji oraz anonimowej użytkowniczce Wattpada za motywację :) Bez nich rozdział prawdopodobnie by nie powstał.

Life Starts NowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz