Wyrzutek

56 4 0
                                    

-Panie Cole,co mam rozumieć przez nieporozumienie? Ja wiem,że do aresztu trafiają sami niewinni,ale proszę mnie zrozumieć:psuje pan reputację naszej restauracji ze względu na fakt,że jest pan notowany.

-Ale...

-Proszę pana jako kelner jest pan,blisko klientów.Słyszałem już skargi...

-Ale jakim cudem ktokolwiek się o tym dowiedział? - zapytał Gerard chociarz znał odpowiedź i wiedział,że nie zostanie mu udzielona.

-To nieistotne,nie mam panu już nic więcej do powiedzenia.

-To świetnie,dowidzenia!

Gerard miał już dość.Zbiegł po schodach na salę,w której siedzieli zaciekawieni tym nagłym zgiełkiem klienci,obrzucił ich nienawistnym spojrzeniem i wyszedł przez podwójne drzwi na ruchliwą ulicę,zdzierając po drodze muchę i elegancką białą koszulę odsłaniając tors.Zaraz za nim,już mniej spektakularnie wyszedł Jessie,dla odmiany ustrojony w żółte gumome rękawice i duży fartuch z czegoś gumopodobnego,płynem do mycia szyb w jednej ręce i ścierką w drugiej.

-Stary,co się stało? Za taki cyrk jaki tu odstawiłeś Derrick wypieprzy cię na zbity ryj.

-No co ty kurwa nie powiesz?

-Wypieprzył cię? Za to co rozpowiadał Connor?

-Gratuluję dedukcji,mistrz wywiadu,kurwa jego mać.

-Ping,gdzie się szlajasz? Do środka,bo ciebie też się pozbędę.Nie potrzebuję darmozjadów w mojej restauracji! -dobiegł ich z góry krzyk Derricka.

-Wracaj Jessie,ja się jakoś ustawię, dam ci znać kiedy coś ruszy.

Jessie zawachał się przez chwilę.

-Jak będziesz czegoś potrzebował, wiesz gdzie mnie szukać.

-Wiem.Dzięki za wsparcie.

Odwrócili się obaj na pięcie.Jessie wrócił do restauracji,tymczasem Gerard,wciąż półnagi zniknął w tłumie ludzi pędzących,żeby załatwić swoje codzienne sprawy.

Life Starts NowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz