I

1.3K 26 3
                                    

Muszę wrócić do domu i iść do Hogwartu, nie za bardzo tego chce ale muszę wrócić, dowiedziałem się ostatnio że jestem strażniczką zakazanego lasu, więc muszę wrócić i o niego dbać tak samo jak o jego mieszkańców.

- Kochanie masz wszystko? - zapytała z troską ciocia.

- Tak. Tak mi się wydaje. Spakowałam swoje ubrania, kosmetyki, buty, ubranka Kathy, jej zabawki, łóżeczko, wózek, zabawki Belli, szampony do jej sierści. Chyba wszystko. - stwierdziłam.

- Jaka ty już jesteś dorosła. - zachwyciła się ciocia.

- W końcu muszę jestem matką. - zaśmiałam się

- Leć już tato się pewnie niecierpliwi. - zaśmiała się ciocia.

- Pewnie tak, mam nadzieję że się jeszcze spotkamy. Do zobaczenia. - powiedziałam i zniknęłam w kominku.

Znalazłam się w salonie wraz ze wszystkimi rzeczami, tygrysem u boku oraz córką na rękach. W pokoju siedział mój brat i jacyś trzej chłopcy.

- Przepraszam pomoże mi ktoś? - zapytałam lekko się uśmiechając.

- Jasne, już poczekaj. - zerwał się chłopak z bliznami na twarzy i miodowymi oczami.

- Spokojnie nie pali się  - zaśmiałam się lekko.

- Chłopcy z kim rozmawiacie? - zapytał tata wchodząc do salonu.

- Lisa! Kiedy przyjechałaś? - zapytał zdziwiony.

- Przed chwilą proszek Fiuu. - zaśmiała się z reakcji taty.

- Chłopcy pomóżcie jej z bagażami. - odezwał się tata, a oni od razu podeszli i wzięli bagaże.

- Pokaż małą. - w oczach taty pojawiły się iskierki.

- No już, już spokojnie dopiero przyjechałam a ty już chcesz zobaczyć wnuczkę.

- James nie mówiłeś że masz dziewczynę a tym bardziej dziecko. - odezwał się chłopak z długimi czarnymi włosami.

- Bo nie mam oby dwóch. - powiedział mój brat. - Kim jesteś?

- Nie przedstawiłam się. Lisa Potter miło mi. - uśmiechnęłam się słodko.

- Jaka Lisa?! Jaka Potter?! - krzyknęła matka wchodząc do salonu.

- Ta Lisa którą wyrzuciłaś z domu. - powiedziałam spokojnie. Ta próbuje panować nad sobą żeby nie zrobić córeczce krzywdy.

- To nie możliwe. - nie dowierzała

- A jednak mamo - powiedziałam.

- Boże Lisa to naprawdę ty. - zaczęła się do mnie zbliżać, ale moja tygrysica usiadła przede mną.

- Tato zaprowadził byś mnie do pokoju muszę pożyć Kathy. - powiedziałam odwracając się w stronę ojca.

- Tak jasne, chodź. - i ruszyliśmy przez korytarz, później weszliśmy po schodach na piętro i dalej korytarzem do mojego starego pokoju. Wyglądał inaczej niż go zostawiłam.

- Zakładam że ty go przemalowałeś. - zapytałam rozglądając się się po pokoju. Znajdowało się w nim 2-osobowe łóżko. Podeszłam do niego i położyłam na nim Kathy.

- Tato przypilnujesz jej chwilę? Skoczę tylko po rzeczy, bo zanim oni to przyniosą trochę minie.

- Pewnie leć, uratuj ich - zaśmiał się tata a ja poszłam szukać swoich bagaży.

- Chłopcy gdzie wy jesteście? I gdzie są moje bagaże chciałam dziecko przebrać. - powiedziałam schodząc po schodach. Weszłam do salonu i chciało mi się śmiać. Czwórka chłopaków siłowała się z moim bagażem.

Dobra Matka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz