13

179 8 1
                                    

-Panno Potter prosiłabym o zostanie po lekcji.-odezwała się McGonagall.

-Tak. Oczywiście.-powiedziałam i akurat skończyła się lekcja.

-Poczekać na ciebie?-zapytał James.

-Nie musicie.-odpowiedziałam mu. Chłopcy wyszli, a ja zostałam sam na sam z psorką. -O co chodzi pani profesor?

-Chodzi o pewną propozycję.-widząc że mnie to interesuje kontynuowała.- Chodzi o przygotowanie Balu Kwiatów i przystąpienie do drużyny Quidditcha.

-Emm ciekawe propozycje.-powiedziałam zmieszana.-Co do balu mogę się zgodzić, ale Quidditch to trochę cięższa sprawa.

-Rozumiem. Jeżeli chcesz Możesz to przemyśleć.

-Nie potrzebuję wiele czasu. Zgadzam się na obie propozycję.

-Jesteś pewna?-zapytała zdziwiona.

-Tak. Na 1000 procent.-zaśmiałam się.

-To nie za dużo zadań?-zmartwiła się.

-Nie.

-No dobrze. Do zobaczenia dziecko.- uśmiechnęła się do mnie, a ja wyszłam jak sie okazało na zewnątrz czekali moi panowie.

-O co chodziło?-zainteresował się Black.

-Dowiesz się jak zaczniesz robić zadanie.-popatrzył na mnie z pod byka i fuknął.- Nie zachowuj sie jak nadymana panienka. Chodźcie idziemy do biblioteki.

-Nigdy nie byłem w bibliotece.-powiedział przerażony Syriusz.

-Z czego ty żyjesz człowieku.-no nie powiem zaskoczył mnie tym.

-Z podrywania i żartowania jak sie nie mylę.-zaśmiał się Remus.

-Ha ha ha. Bardzo śmieszne Luniaczku. Lepiej sie zajmij swoją panną.-burknął.

-Nie przeginaj. Idziemy do Biblioteki.-warknęłam na nich i sama ruszyłam. Oni posłusznie poszli za mną.

-Z czego mamy zadanie?-zapytałam siadając przy jednym ze stolików.

-Referat na Transmutację i z to samo z eliksirów.-powiedział Remus.

-Chłopcy śmigać po książki o eliksirach i transmutacji. Ale już.-oni odrazu się zebrali i zniknęli pomiędzy regałami. Zostałam sama z Remusem co nawet bardzo mi się podobało.

-Jak tam Kathy?-zapytał.

-Pani Pomfery mówi że zdrowieje.

-To dobrze. Brakuje mi jej.-zaśmiał się.

-Tak... mi też.-uśmiechnęłam się lekko.-Gdzież oni się podziewają, powinni już dawno wrócić.-wstałam powoli od stolika, a drzwi jak na zawołanie trzasnęły.-Zabije.-warknęłam.

-Słonko spokojnie.-powiedział Remus.

-Ostatni raz udało się im wywinąć. Ostatni. Już ja tego dopilnuję.

/2 Godziny później/

-Macie.-warknęłam rzucając w nich kawałkami pergaminu.-To jest ostatnia rzecz którą za was zrobiłam. Zapamiętajcie.

-Jesteś kochana.-powiedział James.

-Jak to ostatnia.-jęknął Syriusz.

-Tak to.-popatrzyłam na nich i westchnęłam.

Wzięłam do rąk kawałek pergaminu i ołówko-coś-podobne i zaczęłam rysować mniej więcej wystrój na bal kwiatów. W mojej wizji na ścianach były piękne róże. Pachniało by naturą i było by bardzo kolorowo. Sam bal zaczął by sie o około 15 na Błoniach. Odbyło by się wspólne szukanie białej róży pośród wielu innych kwiatów. Później uczniowie razem z nauczycielami przeszli by od wielkiej sali gdzie odtańczyli by walca. Grały by też fatalne jędze. Chwilę przed północą szukający drużyn ukazali by pewien pokaz i tak oto zakończyli by ten dzień.

-Nad czym tak myślisz kochanie?-zapytał Remus, a ja go ignorując wybiegłam z pokoju z kartką pergaminu w ręce.

/Jak dam radę dopiszę jeszcze tą jedną część. Dobranoc./

Dobra Matka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz