*Remus*

Ona tak po prostu wyskoczyła przez okno, chociaż nie wiem czy to była ona. Przed chwilą była ona, a później, był tylko tygrys który wyskoczył przez okno.

-C-co tu się stało?-zapytał oszołomiony James.

-To przecież twoja siostra.-stwierdził Black.

-Jak Kathy?-zapytałem podchodząc do małej dziewczynki. Już nie płakała ale nadal sie trzęsła, chciałem ją złapać za rączkę, ale Potter mnie powstrzymał.

-Może lepiej nie. Widziałeś co się stało z Lisą.-powiedział.

-Spokojnie.-odpowiedziałem, powoli dotknąłem rączki dziewczynki, i na moje szczęście nic sie nie stało.

-Wszystko dobrze?-zapytał Syriusz.

-Nic mi nie jest.-stwierdziłem.

-Skoro tobie nic nie jest, to czemu moją siostrę odrzuciło na tamtą ścianę?-zapytał James, wskazując na wymienione miejsce.

-Nie wiem.-wzruszyłem ramionami i skupiłem całą uwagę na Kat. 

Po jakiś 5 minutach uśmiechnęła sie szeroko, nie trzęsła się, nie płakała. Po prostu się uśmiechała, humor zmienił się jej momentalnie.

-Czy to jest normalne?-zapytał zdezorientowany brat mojej dziewczyny.

-Nie wiem, coś musiało sie chyba stać.-powiedziałem zaintrygowany.

-I się stało.-odezwał się zmęczony głos Lisy, za moimi plecami.-Chimery uciekły, a Kat jest bezpieczna.-odetchnęła.

-Możesz nam wytłumaczyć gdzie ty zniknęłaś?!-krzyknął James.

-Z tobą na pewno nie mam ochoty rozmawiać.-prychnęła i rozłożyła się na łóżku obok Kathy.- A teraz idę spać.-zamknęła oczy, a po chwili jej oddech się wyrównał, spała.

-James to nie najlepszy czas i miejsce na rozmowę i pytania, szczególnie po ty co stało się na dole.-powiedział szeptem Syriusz, a ja skinąłem mu głową na potwierdzenie.

-Macie racje.-westchnął i wyszedł w pośpiesznym tempie.

-Nie opłaca nam się iść spać, jest 6 nad ranem.-odezwałem się po chwili ciszy.

-Jak?-zapytał zdziwiony kompan.

-Nie wiem.

-Co robimy?

-Chyba sie nudzimy.-stwierdziłem.

-Nie ma szans.-zaśmiał się.

I takim oto sposobem zaczęliśmy grać w butelkę, oczywiście zachowywaliśmy się jak najciszej, a jak nadszedł czas śniadania po cichu wyszliśmy i skierowaliśmy się do Wielkiej Sali, po drodze dołączył do nas James, z który rozmowa nie za bardzo nam się kleiła, to wszystko przez to kłamstwo.

-Co się z wami stało?-zapytała Dorcas kiedy usiedliśmy przy naszym stole.

-Pewnie nadal się gniewają.-mruknęła cicho Lily grzebiąc widelcem w swoim śniadaniu.

-Masz rację ruda, jesteśmy wściekli że nam nie powiedzieliście.-syknął Black.

-Spokojnie nerwy ci nie pomogą.-burknęła Lisa siadając obok mnie.

-Powiesz co się wczoraj stało?-zapytał niepewnie James.

-Nie.-skwitowała go.

-Gdzie masz Kat?-zapytałem podnosząc prawą brew.

-No przecież na...-spojrzała na swoje dłonie.-...rękach.-dokończyła przerażona.-Gdzie ona jest?!-zerwała się gwałtownie, przez co wszyscy w sali na nią popatrzyli.

-Coś się stało, panno Potter?-zapytał zdziwiony dyrektor.

-Zgubiłam dziecko.-pośpiesznie wyszła z sali, a na korytarzu to już zaczęła biec.

-Ma-ma?-zapytała Kathy wchodząc do Wielkiej Sali.

-No to chyba się znalazła.-stwierdziłem, a Kat odrazu do mnie podbiegła.

-Gdzie...Mama?-spytała wyciągając do mnie ręce.

-Ile lat ma to dziecko?-zapytała opiekunka naszego domu.

-Rok.-odezwał się James.

-I umie mówić i chodzić, a nawet biegać?-zdziwiła się.-Nie kłamiecie?

-Nie pani profesor.-powiedziała zdyszana Lisa.-Ma rok.

-Mama!-krzyknęła ucieszona Kat i normalnie wyskoczyła mi z rąk i pobiegła do Lisy, na co kilka osób się zaśmiało.

-Słonko gdzie ty zniknęłaś?-zapytała ją kiedy usiadła na swoim miejscu.

-Wzielaś misia zamiaśt mnie.-Kathy przytuliła się do mojej dziewczyny, a ona sie zaśmiała.

-Muszę cie zasmucić. Zgubiłam gdzieś misia.-Lisa uśmiechnęła się niewinnie.

-Mamooooooooooooo.-Kathy przeciągnęła ostatnią literę, wyrażając swoje oburzenie.

-Przykro mi skarbie.-posłała jej całusa w powietrzu, czym mnie rozbawiła.

-Z ciego sie śmiejeś?-zapytała Kat, patrząc na mnie.

-Z niczego.-uśmiechnąłem się niewinnie.

-Mamuś! Bo on kłamie.-poskarżyła się Lisie.

-No to chyba ma ku temu dobry powód nieprawdaż?-zapytała przerywając jedzenie.

-Prawda.-zaśmiałem się z krępowany.

-Chcesz coś do jedzonka słonko?-zapytała, Kathy pokręciła głową i zeszła z kolan Lisy i pognała gdzieś na swoich nóżkach. Wszyscy na sali obserwowali ja z zaciekawieniem. Wybiegła przez drzwi, a Lisa zerwała się na nogi.

-Cholera! Schody!-krzyknęła i pobiegła za córką, my też sie zerwaliśmy i ruszyliśmy za nią, a po sali rozległy się przerażone szepty.

-Kathy!-usłyszałem przerażony krzyk dziewczyny, z chłopakami przyśpieszyliśmy jeszcze bardziej. 

Gdy dotarliśmy do schodów, zobaczyliśmy nieprzytomną Lisę na samym dole. Na niej leżała Kathy i strasznie płakała. Obok nas pojawił się dyrektor i pani McGonagall, przyszło też wielu uczniów. Razem z chłopakami szybko pognaliśmy na dół. James wziął Kat, a ja z Syriuszem zająłem się Lisą, Peter stał obserwując wszystko w napięciu.

-Dlaciego mamusia ma zamkniete oci?-zapytała przez płacz Kat.

-----------------------

Trochę dramatycznie, bo czemu nie?

Czy Lisa się obudzi?

Tego dowiecie sie w następnym rozdziale.

(Ku*wa nawijam jak w jakiś bajkach, a tak serio to do następnego)

Dobra Matka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz