Rozdział 36

252 10 7
                                    

Zakończenie roku, najlepszy dzień u każdego ucznia. Ten rok minął mi bardzo szybko, bez żadnych poważnych akcji. Nasza piątka dalej się cała trzymała no może Martin lekko już odstawał bo cały czas praktycznie widywał się z Vanessa. Nina wcale się do nas nie odzywała i wogule nie pokazywała nam się na oczy. Harriet i Duncan znaleźli nowe ofiary i nam dali spokój. Aktualnie stoję przed lustrem i patrze na swoje odbicie, niby słodka dziewczynka a jednak w duszy zła, wrażenie mam że coś się wydarzy ale nie mam pojęcia co.

- Witajcie moi kochani uczniowie, oficjalne rok szkolny został zakończony! Jestem  dumny z waszych osiągnięć! Życzę wam wspaniałych wakacji a teraz żeby nie przedłużać, jedzmy! - krzyknął dyrektor i na stołach pojawiło się jedzenie. Na talerz nałożyłam kilka pieczonych ziemniaków i sałatkę.

- Ej mam dla was propozycje do nie odrzucenia - zaczął Shawn
-Jaką? - zapytała Emma
- Zabieram naszą piątkę na kilka dni do Chicago - powiedział uśmiechając się dumnie
- Nie wiem czy mój tata się zgodzi - powiedziałam z małą obawą
-Właśnie napisałem listy z prośbą do waszych rodziców i zgodzili się nawet twój tata Patty- otworzyłam szeroko oczy i usta, nie wierzę ojciec się zgodził na wyjazd
-Widzę że szczęka jej opadła - zaśmiał się Lucas
-Ej a mogę zabrać ze sobą dziewczynę? - zapytał Martin
- Jasne, czemu nie - odparł radośnie Shawn
-A kiedy to by było? - zapytałam
- Pod koniec lipca - przytaknęłam i uśmiechnęłam się
- Super, już nie mogę się doczekać - powiedziała Emma.

Kolacja minęła nam na rozmowach, czułam się bardzo dobrze mając ich przy sobie, jednak coś mnie nie pokoiło, ale starałam się nie zwracać na to uwagi i cieszyć się chwilą. Po kolacji udałam się do dormitorium po rzeczy, pożegnałam się z przyjaciółmi i wyszłam przed szkołę czekając na tatę. Po chwili ojciec się teleportował, przywitałam się z nim i wróciłam do domu. Od razu po przekroczeniu progu domu udałam się do pokoju żeby odłożyć rzeczy. Zeszłam na dół szukając ojca jak zwykle siedział w salonie czytając książkę.
-Tato - powiedziałam zwracając na siebie uwagę
-Tak? - spojrzał na mnie i tradycyjne uniósł brew
- Serio się zgodziłeś na wyjazd do Chicago? - uśmiechnął się lekko
-Oczywiście że tak, nie che abyś siedziała całe wakacje w domu i chodziła od ściany do ściany jak to masz w zwyczaju - odparł
- Dziękuję że się zgodziłeś
- Jesteś głodna? - zapytał
-Nie, jadłam nie dawno - usiadłam na kanapie i ponownie na niego spojrzałam
-W porządku, jakie plany na jutro - zdziwiłam się tym pytaniem
- Aktualnie żadnych
- To dobrze - zmarszczyłam brwi
- Dlaczego ?
- Ogarniesz dom- prychnęłam
- Bo? - zapytałam
- Twój kochany chrzestny przyjeżdża - dobra ta informacja mnie zszokowała
-Co ty mówisz - pytałam niedowierzając
- Mówię poważnie - odparł
- On chyba dawno nie był na tych rejonach - odparłam
- Żebyś wiedziała, skończył szkole szybko uciekł do Włoch
-Przed tobą zapewne - zaśmiałam się
- Jesteś niemożliwa wiesz o tym- pokręcił głową
-Doskonale o tym wiem - uśmiechnęłam się szerzej
- To się cieszę, jak się czujesz - ehh i znowu to samo, powiedzieć mu czy nie dobra
- Dobrze, jednak mam jakieś dziwne przeczucie ze coś się złego wydarzy - powiedziałam niepewnie
- To normalne, nie zaprzątaj tym swojej główki - dobra rada tato
-Wiem, ale to nie daje mi spokoju- splatam palce i się im przyglądałam
- Może jesteś zmęczona - westchnęłam
-Nie wiem, już nic nie wiem - odparłam i opadłam na oparcie kanapy
- Spokojnie, nic się nie stanie
-Mam nadzieję, a ty masz jakie polany na jutro- zdziwił się
-Nie
-To pomożesz sprzątać - wyszczerzyłam wredny uśmiech
-Osz ty mała żmijo - odparł rozbawiony
-Przepraszam, krukonka nie żmija - odparł a chytrze
- Na co się zgadzałem, cholerny Dubledore- schował swoją twarz w dłoniach
- Słyszałam że Potter znów walczył z Czarnym Panem, ale w młodej wersji - zaczęłam temat Hogwartu, a ojciec spojrzał na mnie wzrokiem a weź już nic nie mów
-Skąd ty to wiesz? - zapytał zainteresowany
- Hermiona mi wszystko napisała jak się wybudziła - uśmiechnęłam się niewinnie
- Macie kontakt? -zapytał zaskoczony
-Tak, nawet jest fajna- powiedziałam i się uśmiechnęłam
-Nie podzielam twojego zdania - odpowiedział
- Zachowujesz się ją Draco - odparłam zirytowana
- W jakim sensie jak Draco?- spytał
- Jak byłam w Hogwarcie to chciał abym praktycznie z nimi nie rozmawiała, bo to zdrajcy krwi, Potter i tak dalej- zaczęła mówić lekko zdenerwowana
- Wiesz że Draco jest wychowywany inaczej niż ty, ja nie mam nic przeciwko abyś zadawała się z Granger, ale proszę nie miej kontaktu z Potterem lub Weasley- odpowiedział spokojnie
- Nic nie obiecuje - uśmiecham się
- I co ja się z tobą mam- westchnął
- Fantastyczne życie - uśmiechnęłam się
- Chyba ekstremalne - zaśmiałam się
- Idź  spać bo marudzisz- mruknął
-Nie jestem śpiąca i nie marudzę- odparłam obrażona
- Czyżby
- Na pewno !
- Planujesz spotkać się ze swoją banda?- zapytał wracając do lektury
- Wiem że Draco wyjeżdża do Francji, Alan odwiedza rodzinę w Australii, a Cedrik nie planuje nic, więc z nim się tylko spotkam
- W porządku, przybłęda i tak zostaje na całe wakacje więc nie będziesz się nudzić
- Aż na dwa miesiące?! - wrzasnęłam
-Tak, zapomniałem Ci wspomnieć - uśmiechnął się wrednie
- I weź tego człowieka toleruj- westchnęłam
- Dobra, o której zawita ?
- Gdzieś tak po piętnastej
- Okej, dobranoc - wstałam i ruszyłam w stronę pokoju
-Dobranoc, wstań tylko wcześniej proszę - powiedział za mną ojciec
-To mnie obudź - - krzyknęłam

Jak ja nienawidzę sprzątać , jakby Danego nie można byłoby poprosić, a stary zgred jak zwykle siedzi w salonie i czyta. Boże ile kurzu-kaszlnęłam- jak weszłam do jednego pomieszczenia gdzie Adam miał spać. Zaczęłam ścierać kurzę, zajecie te było nie lada wyzwaniem, o dobrej godzinie skończyłam sprzątać pokój .Dobra jeszcze salon, weszłam do salonu i westchnęłam. Po całej intensywnej i męczącej pracy poszłam się umyć. Po prysznicu ubrałam się w czarne rurki z  dziurami i czarny top , a włosy związałam w koka. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni, wzięłam kubek i nalałam zimnej wody, wzięłam łyk i się zakrztusiłam Adam zaczął mnie łaskotać .

- No witaj mała- powiedział radośnie

- Cześć - odparłam zła bo przez z niego miałam lekko morką bluzkę

- Jak tam ci się żyje?- usiadł na krześle

- W porządku, a u ciebie ?- usiadłam naprzeciw niego

- A bardzo dobrze, zaręczyłem się- zakrztusiła się powietrzem

- CO TY GADASZ!- krzyknęłam w szoku

- No Victoria się zgodziła- uśmiechnął się szeroko

- No to gratuluję Adamie- powiedziałam

- Dzięki, a jak u ciebie z chłopakami?- spojrzałam na niego

- Nie szukam chłopaka- odparłam stanowczo

- Musi być jakiś na twoim oku- zaśmiał się

- Nie mam nikogo na oku- warknęłam- Mówił ci ktoś że jesteś pogięty?- zapytałam

- Tak, twój ojciec - odparł rozbawiony

- Co ty chcesz ode mnie?- spytał mój ociec stojąc w drzwiach

- Że będziesz moim światkiem na moim ślubie- odparł

- Nie-odpowiedział stanowczo

- Tak- pokiwał głową

- Po moim trupie- warknął ojciec

- To co Avada czy Wywar Żywej Śmierci?- zapytał rozbawiony Adam

- Zaraz cię wyrzucę z domu- syknął

- Mnie? Przecież się załamiesz jak mnie wyrzucisz- roześmiał się

- Chyba ty, ja za tobą płakać nie będę - odparł

- Victorii się to nie spodoba- powiedział z akrobatą

- Jak to?- zapytałam

- Zapomniałem powiedzieć że ona dziś również  wpadnie i zostajemy razem do końca wakacji

- Adam ty chyba chcesz żebym pozbawił cię życia- powiedział ojciec

- No coś ty, ja marzę o tym jak cię spotkałem- zaśmiał się

- Nie wiem jak wy ale ja idę do Cedrika- powiedziałam i wstałam

- To twój kochanek

- Adam to tylko przyjaciel - warknęłam

- Od przyjaciela się zaczyna- zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami

- Adam!- syknął ojciec

Panna Snape / Córka Severusa Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz