Rozdział 10

456 18 0
                                    

Szedłem pustą ulicą pośród zaniedbanych starych budynków w Cokeworth. Ulica Spinner's End była bardzo biedną i ciesząca się złą sławą. Otworzyłem drzwi i skierowałem się do ciemnego  salonu, ściany w pokoju były w całości pokryte książkami. Skierowałem się do kuchni, zobaczyłem, otwarte okno, już wiadomo czemu tu strasznie zimno. Powoli szedłem na górę, pierwsze drzwi po prawej była moja sypialnia, następne prowadziły do mojego gabinetu. Skierowałem się na koniec korytarza i otworzyłem pokój który był po lewej stronie, był to pokój mojej córki. Pokój nie był duży, ale też nie był za mały. Ściany pokoju były w kolorze zielonego, za drzwiami stała gitara,  przy oknie stało łózko. Weszłem bardziej w głąb pokoju i usiadłem na łóżku, obok jej łózka stała szafka nocna, spojrzałem na ramkę gdzie była ona uśmiechnięta no i mało spotykane ja. Wziąłem zdjęcie i patrzyłem na nie.

Po wielu godzinach bezczynnego siedzenia, wstałem i skierowałem się do drzwi frontowych, kiedy już nacisnąłem klamkę poczułem że na czymś stoję, spojrzałem w dół i zobaczyłem cztery listy od mojej córki. Wziąłem je i nie wiem czego się spodziewać, schowałem je do kiszeni i ruszyłem żeby się przenieść do Ilvermorny.

Kiedy ruszyłem w stronę gabinetu dyrektora usłyszałem że ktoś biegnie, odwróciłem się i zobaczyłem aurorów , jednej z nich trzymał moją córkę.

- Znaleźliśmy ją, była w pobliskim lesie - powiedział jednej z aurorów, spojrzałem na nią była nieprzytomna, położyłem dłoń na jej czole była bardzo zimna

- Zabierzcie ją do skrzydła szpitalnego, szybko!- krzyknąłem a oni posłusznie pobiegli, a ja za nimi. Aurorzy wpadli do skrzydła i położyli ją na łóżku, szybko pojawiła się pielęgniarka i zaczynała ją badać, nie mogłem uwierzyć że się znalazła, patrzyłem na nią i nie zwracałem co się dokoła mnie dzieje do kiedy pielęgniarka nie podeszła do mnie.

- Dziewczyna jest na razie nieprzytomna, jest bardzo słaba, ma złamany prawy nadgarstek i ma dużo zadrapań, a tak poza tym jest dobrze, żądnych urazów wewnętrznych, na szczęście nie miała żadnego ugryzienia przez wilkołaka- powiedziała a mi kamień spadł z serca , popatrzyłem na pielęgniarkę i pokiwałem głową ze zrozumieniem- Może pan usiąść przy córce, ja powiadomię dyrektora - uśmiechnęła się i wyszła ze szpitala, ja przysunąłem krzesło i usiadłem obok niej. Patrzyłem jak śpi, jej rysy twarzy są bardzo łagodne, teraz wygląda bardzo niewinie, taka bezbronna, nawet nie chce wiedzieć co musiała przeżywać.

-Może pan już pójdzie się położyć- zaproponowała pielęgniarka, siedziałem już tutaj kilka godzin, zdążyłem również poinformować Albusa który ucieszył się że się odnalazła.

- Nie, zostanę tutaj dopóki się nie obudzi- odparłem bezdyskusyjnie

- Wątpię że dziś się wybudzi proszę pana, dziewczyna długo była na zimnie, i jej organizm jest  wycieńczony- mówiła dalej pielęgniarka

- Wiem, naprawdę wole zostać przy niej- powiedziałem stanowczo, a pielęgniarka zrezygnowana wyszła zapewnie do gabinetu. Po paru godzinach siedzenia przy niej, zasnąłem. Usławszy dziwne szepty, przy jej łóżku, powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem jej przyjaciół, spojrzałem na zegar i było grubo po 23.

- A państwo nie powinni siedzieć w swoich dormitoriach- zapytałem, a oni się przestraszyli

- Przepraszamy pana, ale chcieliśmy ją zobaczyć- powiedziała przestraszona Emma

- Rozumiem, jutro możecie przyjść , a teraz proszę żebyście  opuścili skrzydło szpitalne- powiedziałem , widziałem że chcieli się sprzeciwić, ale zrezygnowali i wyszli.

Następnego dnia rano, obudziła mnie pielęgniarka, poinformowała mnie że temperatura ciała wraca do normy i mozliwe że niedługo może się wybudzić. Informacja trochę podniosła mnie na duchu. Cały czas obserwowałem ją, czekałem niecierpliwie kiedy otworzy swoje oczy, ale bez żadnych efektów. Do skrzydła przyszli znowu jej przyjaciele.

- Dzień dobry panu- powiedział Shawn

- Dobry- mruknąłem, nie patrząc na nich

- Wiadomo coś?- zapytała się Emma

- Możliwe że dziś się wybudzi- powiedziałem, patrząc na Patricie

- Proszę pana, a pan jej nie będzie zabierać do Hogwartu?- Spytała się ponownie

- Nie, dlaczego tak uważacie?- spytałem się i podniosłem lewą brew do góry

- No bo ona mówiła jak pan chce aby była bezpieczna i myśleliśmy że po tej sytuacji ją pan zabierze- powiedziała i nie pewnie spojrzała na mnie

- Nie będę jej zabierać, chyba że sama o to poprosi- odpowiedziałem i spojrzałem na nich

- Ta na pewno - prychnęła Nina

- Coś ci się nie podoba?- zapytałem ją, a ona się popatrzyła na mnie spod byka

- Myśli pan że jak pan tu przyjedzie to otrzyma pan tytuł ojca roku, to na pewno się pan bardzo pomylił- patrzyła na mnie wrogo

-NINA!-krzyknął Shawn- Ogarnij się

-Nie, ona wam się nie wypłakiwała kiedy jej "kochany ojczulek" nie odpisywał na listy- powiedziała z nutą złośliwości

- Po pierwsze dziewczyno uspokój się, nie znasz mnie, a ja nie znam ciebie i lepiej nie wtrącaj się w relacje z moją córka!- podniosłem głos ale widać że ją nawet nie ruszyło

- Jestem jej przyjaciółka i nie pozwolę jej skrzywdzić- warknęła. Idealnie pasowała by do Gryffindoru - pomyślałem

- Tak, to dlaczego pozwoliłaś aby twoja przyjaciółka stałą się ofiara wilkołaka i błąkała się po lesie- spytałem wiedziałem że to ją zaboli i tak się stało

- To nie była moja wina!- krzyknęła i wyszła, jej znajomi patrzyli się na mnie jakbym był jakimś potworem.

-Może my lepiej pójdziemy- zaproponowała Emma

- Masz rację, lepiej stąd pójdźcie- powiedziałem nie zaszczycając ich moim spojrzeniem.

Po ich wyjściu spojrzałem na córkę, zobaczyłem że otworzyła oczy.

Panna Snape / Córka Severusa Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz