Rozdział 22.

5.4K 364 59
                                    

Alexa

     W sobotni wieczór zajechaliśmy pod rezydencję Madison, a ściślej mówiąc, jej męża. Pięćdziesięcioletni William Douglas przywitał nas, gdy tylko wspięliśmy się po schodach prowadzących na rozświetlony, udekorowany kwiatami taras.

– Proszę, proszę! – zawołał tubalnie, wyciągając ręce, jakby zamierzał mnie objąć. – Alexa Thorn we własnej osobie. Nieczęsto nas odwiedzasz, moja droga. – Jego protekcjonalny ton podziałał mi na nerwy. Niechętnie przysunęłam się, by mnie uściskał, pozostając między nami tyle przestrzeni, ile to tylko możliwe. Szybko zrobiłam krok do tyłu.

– William – rzuciłam, uśmiechając się sztucznie. – Dobrze znowu cię widzieć.

Mężczyzna przeniósł spojrzenie na Jareda. Skinął krótko głową, marszcząc przy tym posiwiałe brwi. Nie wyglądał na zachwyconego faktem, że przyprowadziłam go ze sobą, ale miałam to gdzieś.

– Alexis! – usłyszałam głos Madison, która pojawiła się w drzwiach.

Miała na sobie elegancką, kremową garsonkę. Jej złociste włosy spływały falami na ramiona.

Dostrzegłam, że ona także rzuca przelotne spojrzenie w kierunku Jareda. Przez jej twarz przemknął grymas, który zaraz zastąpiła czarującym uśmiechem. Nie komentowała obecności J'a. Zamiast tego, śladem swojego męża podeszła, by mnie uściskać. Poczułam znajomy, słodki zapach jej perfum.

Po chwili wypuściła mnie z objęć i stanęła obok Williama. Mężczyzna objął ją w talii, a mnie, jak zwykle, gdy widziałam ich razem, uderzyły dzielące ich różnice. Ona – młoda i piękna, on – podstarzały, łysiejący, z lekką nadwagą. Znałam Madison już od wielu lat, ale nadal nie mieściło mi się w głowie, jak mogła przystać na taki układ. Wolałabym pracować na dwa etaty, ledwie wiążąc koniec z końcem, niż sprzedać się dla wygody.

– Wejdźmy do środka – zaproponował William, gestem zachęcając, żebym poszła przodem.

Wsunęłam dłoń pod ramię Jareda i pociągnęłam go ze sobą. Kątem oka dostrzegłam, jak spogląda na mnie z lekkim zaskoczeniem.

Nie puściłam go nawet, gdy minęliśmy łukowate przejście, prowadzącym do bogato urządzonego salonu, gdzie na kilku kanapach siedzieli już goście. Oprócz Ruth i Violet było tam jeszcze kilkanaście osób. Niektóre twarze wyglądały znajomo.

Violet była aktualnie uwieszona na jakimś wielkim facecie o tępym wyrazie twarzy. Zaskoczyło mnie, że Ruth pojawiła się bez pary. Sądząc po głębokości jej dekoltu, liczyła chyba, że spotka kogoś tutaj.

Na nasz widok zaczęła wymachiwać rękami, jak idiotka.

– Patrzcie, kogo przyprowadziła Alex!

Przewróciłam oczami. Czułam, jak zwracają się ku nam spojrzenia reszty gości. Ignorując zażenowanie, ruszyłam w kierunku najbliższej kanapy. Usłyszałam za sobą stukot szpilek, a następnie poczułam, jak Madison chwyta mnie za wolną rękę.

Uśmiechnęłam się przepraszająco do J'a i pozwoliłam, by przyjaciółka posadziła mnie obok siebie. Jared zajął miejsce na brzegu, oddzielony ode mnie przez Maddie.

Gdy podniosłam wzrok, reszta gości zajęła się już sobą. Słysząc szum rozmów, nieco się rozluźniłam. Dostrzegłam, że Ruth wciąż gapi się w naszą stronę, a ściślej mówiąc – gapi się na Jareda.

Lepiej, żeby nie miała na myśli nic głupiego...

Poczułam, jak Madison przysuwa się bliżej, ocierając się o mnie ramieniem. Pochyliła się tak, że jej oddech połaskotał moje ucho.

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz