Epilog

6.2K 372 71
                                    

Pół roku później

      Siedziałam w swoim gabinecie ze stosikiem dokumentów czekających na biurku tuż przed moim nosem. Z jakiegoś powodu nie mogłam się skupić. Głowa pękała mi od wpatrywania się w raporty finansowe przedstawione przez nowego księgowego, który okazał się znacznie bardziej skrupulatny, niż Nathaniel. Wuj długo jeszcze nie będzie miał okazji skorzystać ze swoich umiejętności. Jeśli po latach odsiadki w ogóle dostanie jakąś pracę.

Przyłożyłam palce do skroni, a gdy pulsowanie odrobinę zelżało, zadzwoniłam do Emiko z poleceniem dostarczenia mi kawy.

Kiedy kilka minut później otworzyły się drzwi, byłam przekonana, że to moja asystentka. Zamiast niej stał w nich Jared, trzymający papierowy kubek, nad którym unosiła się para.

– Mam coś, czego bardzo mocno pragniesz, Lexi – rzucił z sugestywnym uśmieszkiem. Tembr jego głosu sprawił, że poczułam łaskotanie w podbrzuszu.

Ból głowy wydał mi się nagle mało istotny. Rozparłam się w fotelu, zakładając nogę na nogę.

– Czyżby? – spytałam, z przyjemnością lustrując mojego faceta wzrokiem. Miał na sobie czarny t-shirt, pod którym widać było zarys jego mięśni.

J podszedł do biurka i odstawił kawę na blat. Posłałam mu lekki uśmiech i sięgnęłam po napój, po czym upiłam kilka łyków, podczas gdy Jared zajął fotel naprzeciwko. Intensywne spojrzenie jego oczu niemal przewiercało mnie na wylot.

Nie odrywając od niego wzroku, odstawiłam kubek.

Powietrze między nami niemal iskrzyło. Mimo, że już od kilku miesięcy oficjalnie byliśmy razem, wciąż nie mogliśmy się sobą nasycić.

Jared pochylił się w moją stronę. W jego oczach dostrzegłam znajomy, drapieżny wyraz.

– Myślę, że te papiery mogą zaczekać do jutra – stwierdził z łobuzerskim uśmieszkiem.

Zawahałam się. Kiedyś bym sobie nie odpuściła, ale odkąd przekonałam się, że w życiu liczy się coś więcej, niż praca, byłam gotowa zgodzić się z Jaredem.

Przygryzłam wargę.

– Tylko, jeśli oferujesz coś w zamian.

Pochylił się jeszcze bardziej.

– Gwarantuję, że nie pożałujesz – wymruczał, a ja odruchowo mocniej zacisnęłam uda.

Nie musiał dłużej mnie namawiać.

Gdy tylko wysiedliśmy z samochodu na podjeździe domu, Jared oplótł mnie ramieniem w talii i przyciągnął do siebie.

– Może poczekasz, aż zamkniemy za sobą drzwi? – rzuciłam z rozbawieniem.

– Wtedy po prostu zedrę z ciebie ubrania.

Powiedziawszy to wpił wargi w moje usta. Nie zamierzam protestować. Jego język zaczął powolny, zmysłowy taniec, do którego chętnie dołączyłam. Moje ciało już było gotowe na to, co miało zdarzyć się za chwilę.

Odsunęliśmy się od siebie, by ruszyć w kierunku wejścia. Gdy tylko znaleźliśmy się w domu, J, zgodnie z obietnicą, oparł mnie o ścianę i zsunął z moich ramion marynarkę, którą rzucił gdzieś na bok. Następnie zabrał się za sukienkę. Ta również wylądowała na podłodze.

Byłam w samej bieliźnie, gdy J mnie podniósł.

– Trzymaj się – mruknął mi wprost do ucha, a ja posłusznie oplotłam nogami jego biodra.

Znów złączyliśmy wargi w pocałunku i, mijając nieco skonsternowanego Murphy'ego, udaliśmy się mnie na piętro.

Jared wszedł ze mną do sypialni i już po chwili leżałam pod nim na łóżku. Wargi J'a zsunęły się niżej, pieszcząc moją szyję, a ja wplotłam palce w jego włosy. Po chwili sięgnął do komody przy łóżku i wyjął z niej kajdanki.

Poczułam prąd podniecenia. Uwielbiałam, kiedy ich używał.

– Unieś ręce – polecił szorstko.

Znów nie stawiałam sprzeciwu, pozwalając, by przykuł mnie do metalowej ramy łóżka. Kiedy skończył zapinać kajdanki, znów wziął w posiadanie moje usta.

– Uwielbiam, gdy jesteś taka uległa – szepnął, przerywając pocałunek i schodząc niżej. Musnął wargami płatek mojego ucha, po czym rozpiął stanik i wsunął dłonie pod miseczki. Jęknęłam, gdy zaczął pieścić moje piersi, by po chwili, jednym szarpnięciem pozbawić mnie również majtek.

Nie przejmowałam się zniszczoną koronką. W tej chwili nie miało to dla mnie żadnego znaczenia.

Jared chwycił mnie za biodra, a jego pocałunki muskały teraz moje piersi, brzuch, aż dotarł do zbiegu ud. Krzyknęłam, gdy poczułam tam jego język. Wiłam się i jęczałam, podczas gdy J zajmował się doprowadzaniem mnie do szaleństwa. W końcu poczułam, jak uderza we mnie orgazm. Wtedy Jared przesunął się wyżej. Poczułam, jak jego męskość napiera na moje wejście. Zaczął pieprzyć mnie silnymi pchnięciami, przedłużając moją rozkosz. Jęczałam, upajając się wszystkim, co mi dawał.

W końcu on także doszedł, z niskim pomrukiem opadając na moje ciało, uważając jednak, by mnie nie przygnieść.

Minęła chwila, nim doszliśmy do siebie. J oswobodził moje dłonie i spojrzał na mnie wzrokiem nadal pełnym pożądania.

– Wyjdź za mnie, Lexi – rzucił niespodziewanie.

W pierwszej chwili roześmiałam się, nie wierząc, że mówi to poważnie. Gdy jednak wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku, zrozumiałam, że nie żartuje.

Nie musiałam zastanawiać się nad odpowiedzią.

***********************

KONIEC


Dziękuję wszystkim, którzy dotarli aż tutaj. Sama nie wierzyłam, że jednak ukończę to opowiadanie, ale udało się. 

Pora w końcu ruszyć naprzód.😎

Zapraszam na inne moje opowieści. W szczególności najnowszy "Egzamin z uczuć".

Buziaki!

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz