Rozdział 16.

5K 399 80
                                    

Alexa

     Rano obudziłam się otulona czyimś ramieniem. W pierwszej chwili nie miałam pojęcia, co się dzieje i poczułam lekka panikę, ale w końcu dotarło do mnie, że ręką, która spoczywa na moim brzuchu należy do Jareda.

Jego gorące ciało przywarło do moich pleców, co z jakiegoś powodu wydało mi się przyjemne.

Nie. To jakaś pomyłka! 

Chwyciłam rękę mężczyzny i z pewnym trudem zrzuciłam ja z siebie. Usłyszałam, jak Jared gwałtownie wciągnął powietrze. Otworzył szeroko oczy i popatrzył na mnie ze zdziwieniem, po czym podniósł się do pozycji siedzącej. Chyba też potrzebował chwili, by odnaleźć się w sytuacji.

– Wracaj do siebie – burknęłam, opuszczając nogi i wstając z łóżka. 

Nie patrzyłam na niego, ale i tak poczułam na plecach świdrujące spojrzenie jego oczu.

– Nie jestem chłopcem, któremu możesz kazać iść do swojego pokoju – mruknął w odpowiedzi, ale usłyszałam skrzypniecie, gdy też się podniósł. – A tak w ogóle, dzień dobry, Alexo.

Odwróciłam się, gromiąc go spojrzeniem. Jared stał obok mojego łóżka, a na jego twarzy tkwił irytujący półuśmieszek. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem i wyglądało na to, że żadne nie zamierza ustąpić.

– Po prostu sobie idź – warknęłam.

Nie poruszył się. Moje spojrzenie przeniosło się niżej, na jego nagi tors. Przełknęłam ślinę, która napłynęła mi do ust na widok umięśnionego brzucha.

Wow... Miałam wielką ochotę przesunąć po nim językiem. Zerknęłam jeszcze niżej i szybko odwróciłam wzrok, na widok dużej wypukłości, rozpychającej czarne bokserki, które były jedynym elementem jego garderoby.

– Coś nie tak, Alexo? – spytał. W jego głosie pobrzmiewało lekkie rozbawienie.

Odchrząknęłam i ruszyłam w stronę łazienki.

– Nie chcę się tu na ciebie natknąć, kiedy wyjdę spod prysznica.

W chwili, gdy nacisnęłam na klamkę, Jared odezwał się ponownie. Tym razem już bez śladu wesołości.

– Co ci się wczoraj śniło?

Na moment zastygłam w bezruchu, by w końcu obrócić się i zobaczyć, jak spogląda na mnie uważnie i badawczo.

– Nie pamiętam – skłamałam, po czym szybko wmaszerowałam do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi.

***

     Tydzień później odbył się pogrzeb mojej matki.

Dzień był upalny i z trudem wytrzymałam stojąc w pełnym słońcu, ubrana cała na czarno.

Gdy wszyscy żałobnicy w końcu się rozeszli, zostałam przy grobie z Jaredem. Moje oczy były suche. Wewnątrz czułam jednak pustkę, spowodowaną nie tyle tym, że Deborah odeszła, co faktem, że tak naprawdę nigdy jej przy mnie nie było. Na pewno nie w sposób, w jaki matka powinna być przy dziecku.

Dopiero teraz miałam czas, żeby to wszystko do mnie dotarło. Dopóki towarzyszyli nam inni, w mojej głowie kołatała się tylko jedna myśl. Czy ten, kto ją zabił jest gdzieś tutaj? Mimowolnie przyglądałam się uczestnikom pogrzebu, jakbym mogła znaleźć na czyjejś twarzy dowód winy. Policja też tutaj była. Poinformowano mnie, że przyślą kogoś, żeby się rozejrzał. Podobno niektórzy sprawcy lubili pojawiać się w miejscach związanych ze zbrodnią, którą popełnili.

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz