Rozdział 12.

4.7K 398 60
                                    

Alexa

     Chwilę przed dwunastą postanowiłam zejść na lunch, do małej restauracji znajdującej się na parterze budynku. Przy windach natknęłam się na drepczącą z dokumentami Emiko.

Widząc mnie, zrobiła duże oczy.

– Pan Raines powinien za chwilę się zjawić – przypomniała, spoglądając na wiszący w korytarzu zegar.

Wcisnęłam przycisk przywołujący windę.

– To sobie poczeka. Jego praca i tak będzie polegać na warowaniu przy moich drzwiach. Niech się przyzwyczaja.

Emiko otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale w porę zrezygnowała.

Posłała mi zdawkowy uśmiech, po czym ruszyła w przeciwnym kierunku.

Wsiadłam do windy, a dwie minuty później byłam już na parterze. Drzwi zaczęły się rozsuwać i byłam gotowa, by wysiąść, ale spojrzałam przed siebie i nagle zamarłam.

Co, do diabła?!

– Pani Thorn – J. powitał mnie skinieniem głowy i jakby nigdy nic, wpakował się do kabiny. – Nie sądziłem, że zdecyduje się pani osobiście po mnie pofatygować.

Gapiłam się na niego, niezdolna, by wydusić choćby słowo. Nieczęsto mi się to zdarzało...

Drzwi się zamknęły, a J. przystanął obok mnie, wciskając przycisk mający zabrać nas na najwyższe piętro.

Przełknęłam ślinę. Pierwszy szok powoli mijał i zaczynałam kontaktować.

– Co ty tu, do jasnej cholery, robisz? – warknęłam, lustrując go wzrokiem.

Znów poczułam to znajome gorąco...

J., w przeciwieństwie do mnie, wyglądał, jak pieprzona oaza spokoju. Poprawił kołnierzyk czarnej koszuli.

– Przyszedłem na rozmowę o pracę.

Zmarszczyłam brwi.

– Nie prowadzimy rekru... – I nagle do mnie dotarło. – Nie! To chyba jakiś cholerny żart!

Zerknął na mnie z góry. Widziałam ledwie widoczny uśmieszek, który błąkał się na jego seksownych ustach.

– Jared Raines. Zdaje się, że szukasz kogoś do ochrony.

Wypuściłam powietrze.

– To jest po prostu niemożliwe – wymamrotałam pod nosem.

J., czy może raczej Jared, nie wyglądał, jakby ta sytuacja w jakikolwiek sposób go dziwiła. Wkurwiało mnie to, bo czułam, że ten spokój daje mu nade mną przewagę.

– Od jak dawna wiesz, kim jestem?

Znów rzucił mi krótkie spojrzenie.

– Od chwili, gdy dostałem telefon z ofertą. Znalezienie w sieci twoich zdjęć zajęło mi całe dziesięć sekund.

Prychnęłam.

– Nie dostaniesz tej pracy.

– Dlaczego?

Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.

– Jeszcze pytasz? Jak niby to sobie wyobrażasz?

Uniósł brwi.

– Nie sypiam z klientkami, jeśli się tym martwisz.

– Ty oznajmiasz mi, że się ze mną nie prześpisz?! – Pokręciłam głową. – Chyba jesteś chory, jeśli myślisz, że poszłabym do łóżka z pracownikiem.

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz