Rozdział 11.

4.8K 352 60
                                    

 J.

     Musiałem użyć całej siły woli, żeby wyjść z pokoju, zamiast dokończyć to, co zacząłem. Mój kutas był twardy, jak skała i cholernie chciał znaleźć się w cipce Lexi.

Kurwa. Dawno nie byłem aż tak blisko złamania własnych zasad...

Zacisnąłem zęby i ruszyłem korytarzem w kierunku głównej sali. Nie zdążyłem przejść nawet kilku kroków, gdy usłyszałem, jak otwierają się drzwi za moimi plecami.

– Ty pierdolony popaprańcu! – Rozległ się głos Alexy.

Obróciłem się i spojrzałem na nią, przybierając beznamiętny wyraz twarzy. Prawda była taka, że miałem ochotę zaciągnąć ją z powrotem do pokoju i zerżnąć do nieprzytomności.

– Myślisz, że możesz sobie ze mną pogrywać? – wysyczała, wpatrując się we mnie płonącym z wściekłości wzrokiem. – Nie jestem jedną z tych panienek, które padną ci do stóp, gdy skiniesz palcem.

– Skończyłaś? – spytałem, wciąż nie okazując emocji.

W ciemnobrązowych oczach zatańczyły iskry, a ułamek sekundy później poczułem, jak jej dłoń uderza mnie w policzek.

No i się doigrała...

Złapałem ją za ramiona i przyszpiliłem do ściany.

– Chyba coś ci się pomyliło – warknąłem, patrząc, jak zadziera głowę, wciąż wpatrując się we mnie tak intensywnie, że niemal przewiercała mnie na wylot.

Była nie tylko wściekła, ale też sfrustrowana tym, że ją zostawiłem. Chciałem, żeby się tak czuła. Nie spodziewałem się jednak, że wyrażając swoje niezadowolenie posunie się aż tak daleko.

– Nie, skurwielu. To ty...

Oderwałem dłoń od jej ramienia i chwyciłem ją za gardło. Nie mocno. Tylko na tyle, żeby przypomnieć jej, że nie jest tutaj górą.

Lexi sapnęła, ale na jej twarzy dostrzegłem... podniecenie. Lekko przymknęła powieki, a jej wargi rozchyliły się seksownie, gdy patrzyła na mnie, niemal błagając o więcej.

Ja pierdolę. To zaczynało być ponad moje siły...

Przesunąłem dłoń wyżej, układając palce wzdłuż linii szczęki. Chciałem posmakować jej ust i sięgnąć językiem tak głęboko, że nie będzie mogła oddychać...

Nie wiedziałem już, czy to ja torturuję ją, czy ona mnie.

Pochyliłem głowę. Teraz nasze twarze niemal się dotykały. Zbliżyłem wargi do jej ust i usłyszałem, jak wydobywa się z nich ledwie dosłyszalny jęk.

Odetchnąłem. Prawie drżałem z podniecenia, ale robiłem wszystko, by zachować resztki kontroli. Nie mogłem dać jej tego, czego chce. Nie po tym, jak się dzisiaj zachowała.

Zbliżyłem się jeszcze bardziej i powoli przesunąłem kciukiem po jej dolnej wardze, jednocześnie poruszając biodrami tak, by moja erekcja otarła się o jej podbrzusze.

Lexi jęknęła głośniej. Brązowe tęczówki zrobiły się zupełnie czarne.

Była idealna. Chciałem jej. Chciałem tak bardzo, że sprawiało mi to niemal fizyczny ból.

Odsunąłem się od jej twarzy. Moje wargi znalazły się przy jej uchu i delikatnie musnąłem jego płatek, zanim wyszeptałem:

– Lekcja pierwsza, Lexi. Nie zawsze dostajesz to, czego chcesz.

Zbierając całą swoją siłę, zabrałem dłoń z jej gardła i odsunąłem się, zostawiając ją jeszcze bardziej rozpaloną, niż wcześniej.

Wsunąłem dłoń do kieszeni, w której były jej stringi. Nie zamierzałem ich zwrócić. Ani teraz, ani za tydzień. Były moim małym trofeum. Przypominały o tym, jak ochoczo Alexa pozwoliła mi się ich pozbawić.

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz