Rozdział 5 - ranne ptaszki

99 7 3
                                    



Następnego dnia na transmutacji, Lux wpatrywała się w Pottera niczym w ducha. Nie sądziła, że Lupin jej posłucha. Wyobrażała sobie, że wyrzuci papierek, a ona będzie mieć dziką przyjemność oglądania gryfona z szopą na głowie przez następne kilka dni.

- Grzmoter wreszcie ogarnął ten busz. - szepnęła do niej Agnes.

- Ta właśnie widzę.

- W sumie szkoda, miałam nadzieję, że Filch pomylili go z mopem czy coś.

- Sądzisz, że coś by nim umył chociaż?

Ślizgonki zaśmiały się nieco za głośno, przez, co nad ich głowami pojawiła się Minerwa z miną ,,Jeszcze jedno słowo i będziecie szorować kociołki Slughorna cały weekend".

Zadanie jak zwykle nie sprawiało dziewczynie trudu. Transmutowanie szczura w żabę? Nie ma nic prostszego. Po tym jak jej obiekt zaliczył siedem przemian, a Minerwa kiwnęła z zadowoleniem głową, Lux z nudów rozejrzała się jak idzie innym. Narcyza i Snape naturalnie również dali sobie radę bez trudu.

Strona gryfońska radziła sobie gorzej. Porażka zwana Frankiem Longbottomem źle wymachiwała różdżką, mimo, że gryfonowi pomagała jego dziewczyna - Alicja, która nawet nie zaczęła własnego zadania. Cavendish z jednej strony uważała to za głupie, że gryfonka zajmuje się szczurem Franka a nie swoim, ale też trochę ich podziwiała. Tą dwójkę łączyła niesamowita więź od początku szkoły i ślizgonka po cichu im jej zazdrościła. Ona nie miała nikogo, na którym mogła by tak polegać.

Dwie godziny transmutacji zakończyły się dość szybko i ciemnowłosa zaczęła pakować swoją torbę.

- Lux czy mogłabyś przyjść do mojego gabinetu w następny wtorek o piętnastej? - zapytana uniosła wzrok na opiekunkę Gryffindoru. Co ona mogła od niej chcieć?

- A coś się stało?

- Nie, chciałam tylko z tobą o czymś porozmawiać, ale nie masz się czego bać.

Dziewczyna kiwnęła głową i pożegnała się z McGonagall. Nie masz się czego bać brzmiało jakoś złowieszczo.



Noc ze środy na czwartek okazała się dla Lux ciężka. Dręczona wyrzutami sumienia i koszmarami nie mogła zasnąć. Zegarek na jej nocnej szafce wskazywał godzinę piątą. Wiedząc, że już nie zaśnie, wstała i poszła do łazienki.

Z lustra spoglądała na nią dziewczyna, której zwykle oliwkowa cera, teraz była bledsza, a pod błękitnymi oczami widniały fioletowe cienie. Jak każda nastolatka nie uważała się za piękną. Najbardziej nie lubiła swojego nosa, który był orli i zaostrzał rysy twarzy. Włosy, kasztanowe, po nocy były w nieładzie i sterczały w każdą stronę.

- Wyglądam gorzej niż Potter - mruknęła do siebie.

Wykonała wyuczony ruch różdżką. To była jej poranna rutyna.

- nuncformosa

Zaklęcie to było jednym z jej pierwszych jakie wymyśliła. Opracowała je w wakacje po czwartym roku. Z uśmiechem przypomniała sobie tamto zdarzenie.

Piętnastoletnia Lux siedziała w swoim pokoju w domu jej dziadka i przeszukiwała podręczniki do zaklęć upiększających. W żadnym nie mogła znaleźć tego idealnego. Niektóre prostowały jej włosy na 'druty', a po innych był efekt mokrej włoszki. Jej naturalne włosy były zbyt ciężkie do ujarzmienia, w jednym momencie część z nich się kręciła, część puszyła, a część była dziwnie prosta.

Gwiazdki i inne światełka - Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz