Rozdział 16 - Hogsmeade

90 4 2
                                    




Remus i Syriusz zaprowadzili Lux do Wrzeszczącej Chaty przez tajne przejście za Hogsmeade. Dziewczynę powoli przestawało już dziwić jak wiele tajemnych dróg znają huncwoci. Przez całą drogę nie zamienili prawie słowa. Lupin szedł na przedzie, a tuż za nim ślizgonka. Syriusz trzymał się kilka kroków za nimi.

Po wejściu, całą trójkę dopadły wspomnienia zeszłej pełni.

Czarnowłosy przypomniał sobie, że mimo wszystko. To Cavendish uratowała jego zdrowie, jak nie życie. Nieco łagodniej na nią spojrzał. Prędko jednak oprzytomniał. Była przecież ze Slytherinu i trzymała się z jego rodziną i jej podobnymi.

- Musimy zabezpieczyć to miejsce w taki sposób, by tylko nasza piątka mogła tu wejść - zaczął Remus.

- Masz jakieś pomysły Lupin? - spytała ciekawa czy gryfon ma coś w zanadrzu czy tylko czeka na nią. Bo na Blacku raczej nie polega.

Gryfon kiwnął i z kieszeni parki wyciągnął zgiętą na cztery części kartkę papieru i podał go Lux. Dziewczyna prędko przeleciała wzrokiem listę zaklęć zabezpieczających i zamykających i pokręciła głową.

- To nie wystarczy.

- Naprawdę? Spędziłem wczoraj cały wieczór w bibliotece. Większości z nich mało kto używa. - Remus był zdziwiony reakcją dziewczyny. Był pewien, że załatwią to szybko, ale ucieszył się, że ślizgonka wykazuje zaangażowanie. Małe, bo małe, ale zawsze coś.

- Te..osoby mogą sobie z tym poradzić - miała głównie na myśli Tonego, który był naprawdę dobry z zaklęć. Do tego dochodził Snape. Gdyby Rabastan go tu kiedyś przywlókł to chłopak z pewnością by sobie dał rady ze złamaniem takich barier.

- Nic więcej nie znalazłem.

- Bo to trzeba umieć szukać - prychnęła Lux i sięgnęła do swojej małej, zielonej torebki, by wyciągnąć stary wolumin, który zmieścił się w niej tylko dzięki zaklęciu zmniejszająco - zwiększającemu. - to jest stare, ale nie ma opcji, żeby ktoś się zorientował.

- Cauifyny ? To walijski? - spytał Syriusz, który z zainteresowaniem przyglądał się kartce.

- Dokładnie tak. To jest jedno z prostszych celtyckich zaklęć. Działa dokładnie tak samo jak Colloportus, a nie ma opcji żeby ktoś się domyślił.

- A to jak my tu wejdziemy? - spytał Lupin.

- Wystarczy, że przy inkantacji powiesz gadaelimewn i imiona osób, które mogą tu przyjść.

Gryfoni pokiwali głowami w zamyśleniu.

- Sprytne - pochwalił prefekt i wstał ze starego fotela, na którym wcześniej usiadł.

Lux uśmiechnęła się tryumfalnie. Miała zasadę, że kiedy się za coś brała, to musiało to zostać zrobione porządnie. Żadnych półśrodków.

Całość zajęła im niecałe piętnaście minut. Była zadowolona, że gryfoni współpracowali. Nawet Syriusz zapomniał chwilowo o swoim wrogim nastawieniu. Wciąż jednak bacznie patrzył Lux na ręce.

- Następna pełnia jest..

- Wiem. Dwunasty października. - przerwała Lupinowi.

Remus posłał jej lekki uśmiech. Czuł się znacznie spokojniejszy, niezależnie jak na ślizgonkę zapatrywał się Łapa. Wiedział, że gdyby coś się złego stało, ona im pomoże, a przynajmniej miał taką nadzieję.





- I jak spędziłaś wyjście? - spytała Narcyza klępiąc się w zaróżowione policzki. Ona sama widziała się z Lucjuszem. Najpierw byli u Puddifoot, a następnie spacerowali po Hogsmeade. Nastolatka była zauroczona starszym chłopakiem.

- Byłam w paru sklepach z Agnes - mruknęła Lux, grzebiąc łyżką w makaronie z serem, który jadła na kolacji. O tej porze uczniów w Wielkiej Sali nie było tak wiele jak podczas śniadań czy obiadów.

- Kupiłyście coś?

- Rowle kupiła - odparła, wzdrygając się na myśl o kusej bluzce z wielką ilością cekinów, która kupiła jej koleżanka. Było jednak pewne, że Averemu się spodoba.

- Co ja?

Tony uśmiechnięty od ucha do ucha usiadł naprzeciw młodszych ślizgonek. Miał nieco rozwiane włosy i niezapięty ostatni guziczek antracytowej koszuli.

- A tobie co? - spytała Cavendish. Szczerzący się Tony był niecodziennym widokiem.

- Byłem na spotkaniu prefektów i był tam Jefferson. Gadali coś tam z McGonagall o Klubie Pojedynków i chcieli znać nasze zdanie.

- Klub Pojedynków - prychnęła Lux - z chęcią zobaczę takie ofermy jak Longbottom w akcji. Chociaż dopóki Alicja za nim łazi, to włos mu z głowy nie spadnie.

Narcyza i Tony zaśmiali się na słowa ślizgonki. Wszyscy znali tą parę gryfonów.

- Chyba nawet Minerwa ma takie zdanie jak ty. Powiedziała Jeffersonowi, że ma najpierw coś takiego zorganizować w klasach, a dopiero potem na forum.

Lux pokiwała głową. Musiała przyznać, że podobał jej się ten pomysł. W końcu coś ciekawego.

- Wreszcie coś wymyślili - Blackówna pokręciła głową - już myślałam, że cały rok nam zejdzie na czytaniu podręcznika.

- No wiesz, teraz jest realne zagrożenie - Rowle uśmiechnął sie porozumiewawczo do dziewczyn. - Aż się boję spotkać Longbottona podczas walki. Będzie taaaki wyćwiczony dzięki lekcjom z Panem Jeffersonem.

- Ta rzuci na ciebie Drętwotę. Strach się bać. - zironizowała Lux, kończąc jeść. Zastanawiała się nad pójściem do biblioteki, aby pouczyć się jeszcze na poniedziałkowy test z zielarstwa, ale odpuściła. Przecież od jednej złej oceny świat się nie zawali, nie?

Zdawała sobie jednak sprawę ze swojego zadania, które wciąż stało w miejscu. Wątpiła czy jej odkrycia paru celtyckich zaklęć i nowa klątwa, która sprawiała, że przeklniętej osobie wyrastały włosy na rękach spodobają się Voldemortowi. Była jednak dumna z opracowanego zaklęcia i czuła, że może się ono jej kiedyś przydać. Choćby po to, by zrobić żart przyjaciołom.

- A coś jeszcze dowiedziałeś się na spotkaniu prefektów? - spytała blondynka.

Tony wzruszył ramionami.

- W zasadzie to nie. Ślimak tylko gadał coś o tym przyjęciu za tydzień. W poniedziałek ma rozdawać zaproszenia. Nasza trójka idzie na pewno.

- A twoja siostra?

Rowle zaśmiał się w głos na to pytanie.

- Proszę cię, Slughorn jej nie chce tam. Ona jest niestabilna emocjonalnie.

Lux parsknęła cicho na słowa przyjaciela. On nigdy nie miał problemów ze szczerością w ocenie.

- Takie słowa o siostrze? Tony weź miej litość dla naszego kwiatuszka.

- Kwiatuszka? Chyba madragory. Wczoraj zrobiła mi akcję o to, że matka wysłała jej nie te buty, które chciała. Tak jakbym ja miał z tym cokolwiek wspólnego.

Ślizgoni zachichotali. Agnes była niezwykle wybuchowa i nerwowa. Do tego nie przebierała w słowach i Lux była praktycznie pewna, że zwyzywała brata tylko dlatego, że złe buty wyprowadziły ją z równowagi.

Lux spędziła resztę dnia i niedzielę w gronie przyjaciół i czuła się dobrze. Od dawna jej myśli zajmowali śmierciożercy, zadanie, klątwy i na dokładkę od pewnega czasu grupa gryfonów.

Dlatego leżąc już wieczorem w łóżku czuła się spokojnie i wyciszona. Przeczytała nawet parę stron kryminału, który kupiła jeszcze w rodzinnych Stanach Zjednoczonych. Pomyślała, że musi wysłać jakiś list do domu. Jej matka z pewnością by się z niego ucieszyła.

W głowie ułożyła sobie plan zajęć na nastepny tydzień. Musiała spotkać się w piątek z Rhiannon, pouczyć się bieżących rzeczy do szkoły i przysiąść kilka wieczorów w bibliotece. Wiedziała, że Voldemort może zwołać spotkanie w każdej chwili i nie chciała na nie przyjść z pustymi rękami.

Niezależnie czy zadanie od Czarnego Pana było na poważnie czy nie, Lux Cavendish miała zamiar wywiązać się z niego wzorowo. Może wtedy w końcu poczuje, że zostanie śmierciożercą było dobrym i opłacalnym pomysłem?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 12, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Gwiazdki i inne światełka - Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz