Rozdział 14 - korki i plany

76 5 3
                                    




Kolejny tydzień minął Lux dość zwyczajnie.

Z Syriuszem dogadywała się deczko lepiej na Obronie. Czuła jednak, że chłopak nie darzy jej sympatią, lecz ślizgonce było to obojętne. 

Mimo połowy września, nauki było sporo, nawet dla dobrej uczennicy. Jeżeli chodziło o transmutację i zaklęcia nie miała czym się stresować, ale nad zielarstwem i astronomią musiała dłużej posiedzieć. Do tego dochodził esej z Opieki Nad Magicznymi Zwierzętami i nauka na sprawdzian ze Starożytnych Run.

Lux cieszyła się, że odpadły jej na szóstym roku znienawidzone wróżbiarstwo i eliksiry.

Jedyna ciekawa rzecz wydarzyła się we wtorek.

Ślizgonka została po lekcji z McGonagall w klasie, tak jak ustaliły. Nie wiedziała czego się spodziewać po profesorce. Bała się najgorszego, ale delikatny uśmiech na wąskich wargach Minerwy niczego takiego nie wskazywał.

- Rhiannon powinna zaraz przyjść i wszystko ci wyjaśnię - mruknęła opiekunka gryfonów i usiadła przy swoim wysokim biurku. Lux położyła torbę i zajęła miejsce w pierwszej ławce.

Nie minęła minuta, gdy do klasy weszła niska, piątoroczna puchonka.

Rhiannon O'Connel miała śniadą cerę, orzechowe oczy i mały, ale okrągły nos z kilkoma piegami. Włosy koloru pszenicy sięgały jej obojczyków, będąc lekko postrzępione.

- Ja przepraszam..! Ale mieliśmy dzisiaj Opiekę trochę dalej i..

- Dobrze, nic nie szkodzi panno O'Connel - przerwała jej nauczycielka - Nie wiem czy się znacie dziewczęta, ale tobie Rhiannon z pewnością się obiło o uszy o zdolnościach panny Cavendish. 

Lux jak zwykle poczuła się lekko zażenowana słysząc takie słowa.

- Dziękuję pani profesor.

- Za to Rhiannon nie radzi sobie ze wszystkich tak jak by chciała, ale jest w tym zawzięta i ambitna.

W przeciwieństwie do ślizgonki, młodsza dziewczyna spłonęła rumieńcem.

- Widzisz Lux, Rhiannon ma w tym roku SUMY i chce je zdać śpiewająco, ponieważ myśli o karierze magomedyka.

Cavendish uniosła brwi z podziwiem. Uważała, że jest to jeden z najtrudniejszych zawodów w Magicznym Świecie. Sama wiedziała, że nie nadawałaby się do leczenia ludzi.

- Ah no nie wiem pani profesor, ta transmutacja mi idzie źle..może ja się nie nadaje..

- Bzdura Rhiannon, możesz być kim chcesz, a do magomedycyny się nadajesz - przerwała jej prędko Minerwa. Lux zdziwiło w jak miły i uprzejmy sposób nauczycielka zwraca się do puchonki. Nie widziała, by kiedykolwiek, McGonagall mówiła w taki sposób. 

- Masz pewne braki, ale wszystko jest do nadrobienia, a jeśli jeszcze Lux zgodziłaby się udzielać ci czasem korków, myślę, że nie masz czym się martwić. - dodała.

- Mam udzielać korków z transmutacji? - spytała ślizgonka.

- Właśnie to miałam ci zaproponować. Ja sama przez dodatkowe fakultety nie mam czasu. Oczywiście na świadectwie końcowym potraktowałabym to jako pomoc koleżeńską lub coś w rodzaju wolontariatu. Myślę, że profesor Slughorn nie miałby nic przeciwko. Co o tym myślisz Lux?

Dziewczyna poczuła się niebywale wyróżniona i jakieś ciepło rozlało jej się po sercu. Jeszcze nigdy nie została tak deceniona. Pomyślała, że jej wiedza w końcu na coś się przyda, oprócz wynalazków dla Czarnego Pana.

Gwiazdki i inne światełka - Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz