Blady Lupin jadł już drugą porcję zupy z soczewicy i kątem oka widział jak James nakłada górę jedzenia na talerz. Praktycznie wmuszał w siebie obiad. W dzień przemiany nigdy nie miał ochoty jeść.- Bon apetet czy jakoś tak Luniu.
Potter od razu gdy zobaczył, że wilkołak skończył zupę, położył przed nim kolejne danie. Dwa kawałki rolady w sosie własnym, góra ziemniaczków, sznycel i kilka małych pulpecików leżało teraz przed gryfonem.
- Chyba żartujesz James, nie zjem tego.
- Zjesz, zjesz jesteś kawał chłopa to sobie poradzisz. - odparł Syriusz, który również zabrał się za sznycla. - Sam wiesz jak będzie, jeśli będziesz głodny.
Remus kiwnął głową i zaczął od roladek. Nie wiedział jak to jest możliwe, ale jego zdaniem jego przyjaciele mieli conajmniej trzy żołądki. Cała trójka pałaszowała z zapałem. Każdego z nich czekała ciężka noc i musieli mieć siłę.
Chłopak wiedział jak to się może skończyć, gdy nie zje dużo przed pełnią. Wzdrygnął się na myśl, co stało się ostatnim razem, gdy w ciele wilkołaka zjadł stado wiewiórek. Brzuch go bolał przez następny tydzień, a dodatkowo przemiana była wtedy wyjątkowo bolesna.
- O której idziemy? - spytał Peter, któremu oczy zaświeciły się widząc, że na stole pojawiły się kremówki.
- Koło dziewiątej.
- Gdzie idziecie?
Czwórka huncwotów spojrzała na Lily. Rudowłosa siedziała jak zwykle obok Remusa. Zazwyczaj rozmawiała z dziewczynami obok siebie - Dorcas, Marleną i Pandorą. Teraz jednak spoglądała z zainteresowaniem na chłopców.
- .. szlaban.
- .. boisko.
- ...Do biblioteki.
- ... kuchnia.
Evans uniosła brwi i starała się nie roześmiać. Wśród gryfonów nastąpił popłoch. Po chwili konsternacji głos zabrał Syriusz, który miał najbardziej 'gadane' spośród przyjaciół.
- Będziemy grać w quidittcha, a potem gdy zgłodniejemy pójdziemy do kuchni, żeby coś przekąsić, a później ja, James i Peter idziemy na szlaban, a Remi do biblioteki.
Black był zadowolony, że w miarę ich wybronił, choć gryfonka miała pewne zastrzeżenia, co tej wersji wydarzeń.
- To u kogo macie szlaban?
- U Kettleburna.
- To ciekawe, bo go nie ma.
Wszyscy spojrzeli na stół nauczycielski, gdzie istotnie miejsce profesora Opieki Nad Magicznymi Zwierzętami było puste.
I cały misterny plan poszedł w piz.. - Przemknęło przez głowę Syriusza.
- Powiedziałem Kettleburna? Yyy chodziło mi o Hagrida.
- Tak, tak Łapa jest dzisiaj yyy zmęczony i nie kontaktuje. - Peter starał się ratować sytuację. - Idziemy yy no do Hagrida i nie wiemy kiedy wrócimy, bo mówił, że ma yy dużo pracy dla nas.
- Yy uważajcie bo wam uwierzę - prychnęła ironicznie Dorcas, która również od pewnego czasu przysłuchiwała się rozmowie huncwotów.
- Ale spokojnie Evans, na śniadaniu mnie zobaczysz.
James posłał rudowłosej perlisty uśmiech i mrugnął do niej okiem. Dziewczyna przewróciła oczami, tracąc chęć na rozmowę z gryfonami. Remus doszedł do wniosku, że niechęć dziewczyny do Pottera czasami może być przydatna.
CZYTASZ
Gwiazdki i inne światełka - Syriusz Black
Fiksi PenggemarWybory jakich dokonała szesnastoletnia ślizgonka zrzuciły na jej głowę same problemy, których już nie jest w stanie odkręcić. Ale czy wszystkie były takie złe? Kiedy grupa szkolnych huncwotów proponuje jej układ, bez zastanowienia się zgadza, mają...