Chapter VI

435 28 22
                                    

*Tiara Ariany w mediach <3*

Ariana patrzała na Filcha z podłogi wciąż zszokowana zaistniałą sytuacją, jednak szybko poderwała się na równe nogi poprawiając swój satynowy szlafrok, który i tak już odsłonił szmaragdowozieloną bluzkę za ramiączkach i krótkie spodenki. Przeklinała w duchu idiotyzm Weasley'a, przysięgając sobie, że jak tylko dostanie szlaban już pierwszego dnia to wyśle na niego katów z rodzinnego zamku, którzy nie należeli do wyrozumiałych.

- Weasley! Black! Panie Filch! Co do cholery się tutaj dzieje!? - krzyknęła zaspanym tonem profesor McGonagall, teraz dziewczyna miała pewność, że zaśle katów na George'a.

- Pani profesor wybaczy, ale przyłapałem tych dwoje na nocnym chodzeniu po szkole. Schowali się w składziku, ale przede mną nic się nie ukryje! - powiedział z dumą w głosie dozorca, wypinając pierś do przodu jakby czekał na order.

Profesorka westchnęła ciężko mierząc dwójkę uczniów wzrokiem, Ariana spodziewała się, że dostaną surowy szlaban, bo po Snape'ie to ona właśnie dawała najgorsze kary. Dwa lata temu Adrien Pucey i Flint musieli nożyczkami przystrzyc trawę na boisku Quiddicha, bo pobili się o Megan Sanders- dziewczynę z ich domu, która skończyła szkołę w zeszłym roku.

- Nie pytam już po co szlajacie się po szkole, ale jutro o 17 widzę was w moim gabinecie! Black osobiście powiadomię Severus'a o tym, że jego najlepsza uczennica łamie szkolny regulamin - surowy głos kobiety świadczył o tym, że była zawiedziona jej uczynkiem, ponieważ jak do tej pory nigdy nie była świadkiem żadnego jej wybryku.

- Oczywiście, pani profesor!- odrzekła skruszonym tonem, jednak nie przejęła się zbytnio zaistniałą sytuacją, bo nie był to jej pierwszy szlaban w szkolnej historii. Dostawała je dość często od nauczyciela Eliksirów bądź profesora Flitwick'a, głownie za rewanże na Bliźniakach.

Na ostanim bardzo pamiętnym dla Ariany, Snape kazał jej wypatroszyć 30 kilo salamander plamistych, których krew jest ciężka do zmycia, a tylko i wyłącznie dla tego, że nasłała na braci Irytka z eliksirem, który spowodował, że zmienili się w węże. Biedna pani Pomfrey trzy dni walczyła z antidotum, by przywrócić im naturalną postać. Wszystko dzięki Kieszonkowemu Bagnu w dormitorium Ślizgonki.

- A teraz do dormitorium spać! - rozkazała, a panna Black odrazu zawinęła się szybkim krokiem w stronę lochów, ponownie smagając George'a czarnymi włosami.

- Dobranoc - powiedział Weasley i ruszył w stronę wieży Gryffindoru, wciąż czując intensywny zapach włosów Ariany. Nigdy nie umiał go określić głównie wyczuwał wanilię, wiśnię i bursztyn, ale też jakieś polne kwiaty, brązowy cukier i zapach letniego, nagrzanego słońcem powietrza.

Sam nie wiedział czy dziewczyna działa na niego w taki sposób, bo ma taką naturę czy dlatego, że za każdym razem, gdy przechodziła obok czuł skręt w żołądku i niepokój związany z niepewnością swoich uczuć. Sama myśl o niej przyprawiała go o przyśpieszone bicie serca, idiotyzmem było zakochać się w kimś takim jak Ariana Black. Z jednej strony usilnie starał się odepchnąć od siebie tą opcje, a z drugiej strony zastanawiał się jak to jest mieć ją blisko siebie.

George przeszedł przez dziurę pod portretem Grubej Damy, w Pokoju Wspólnym siedział Lee Jordan, Angelina Johnson i jego brat, Fred. A po schodach z dormitorium schodziła właśnie Katie Bell, uśmiechając się do młodszego bliźniaka.

- George co tak długo? - zapytała siadając na fotelu, tuż naprzeciwko niego wpatrując się tak jakby chciała go pochłonąć. Chłopak opowiedział im co miało miejsce chwilę temu na korytarzu.

- Dostałeś szlaban od McGonagall i to z Arianą Black?- zapytała brunetka z lekko zazdrością w głosie, na samo wspomnienie czarnowłosej Ślizgonki Bell zacisnęła gniewnie pięści.

Ridiculous//G.Weasley || W KOREKCIE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz