Chapter XVIII

236 15 38
                                    

- Kocham Cię i nie pozwolę ci cierpieć! - to były słowa, które od lat cisnęły się Theodore'owi na usta, ale nigdy nie zdobył się na odwagę by je wypowiedzieć. 

Ariana zatrzymała się, emocje buzujące w niej od wydarzeń z przed kilku minut sprawiły, że kręciło się jej w głowie.

Dla niego była najwspanialsza, ale czy to możliwe, że chłopak czuł coś więcej do niej, niż tylko przyjaźń i swojego rodzaju pociąg fizyczny ...

Przeklinała fakt, że umysł Theodore'a był dla niej niedostępny, ale jego uczucia były jak najbardziej pozytywne.

Nott zatrzymał się czując nagły opór ze strony czarnowłosej, spojrzał na nią pytająco i nim zdążył choćby otworzyć usta by coś powiedzieć, dziewczyna pokonała dzielącą ich niewielką odległość i go pocałowała, tym razem nie sztucznie i na pokaz tylko ze swojego rodzaju wdzięcznością.

Czuła wyrzuty sumienia, żal, złość na samą siebie, a z drugiej strony czuła błogi spokój spowodowany obecnością Theodore'a.

Nie rozumiała nic, łącznie z tą głupią sytuacją spowodowaną między nią, a George'm. Nie miała pojęcia czy chłopak był pewny tego co do niej czuł, czy była po prostu kolejnym żartem. Jedyne co wiedziała, że serce boli ją niemiłosiernie, ale nie był to ból spowodowany zawodem, tylko normalny fizyczny ból, który coraz bardziej ją niepokoił.

- Nie pozwolę by on cię krzywdził, bo ja...- zająkał się unikając wzroku czarnowłosej, jednak ona nie dała mu dokończyć i ponownie go pocałowała.

- Dziękuje- mruknęła po chwili wydychając przyjemny zapach męskich perfum, pomieszany z wonią zimnego, jesiennego wiatru.

***

- Co to było? - zapytał dziwiony Neville wciąż wyglądając za dwójką Ślizgonów, siedząca obok Ginny była czerwona ze wściekłości.

- Ty głupia, fioletowa małpo! - warknęła do Lyry, która z uśmiechem satysfakcji ściskała ramie George'a - A ty jesteś skończonym debilem, braciszku! Bierzesz się za takie fałszywe coś, a dziewczyna, którą kochasz właśnie odeszła z innym!

Słowa Ginny wgniotły wszyskich w krzesła, Ron, Hermiona i Harry spojrzeli po sobie zaskoczeni kompletnie nie wiedząc, że ich przyjaciel był zakochany w  swoim odwiecznym wrogu. Neville miał minę jakby chciał zemdleć, ale jednocześnie był cholernie zakłopotany zaistniało sytuacją. George czuł mieszane uczucia, z jednej strony wiedział, że to co czuje do Ariany tak szybko go nie opuści, a z drugiej strony czuł coś do Lyry, która zdawała się być mu bardzo bliska.

- Nie mów tak, Ginny! Widziałaś sama, Ariana jest z Nott'em! - powiedział nagle wstając i łapiąc fioletowowłosą dziewczynę za dłoń- Chodź, Lyra! Idziemy. - zwrócił się do niej wyciągając ją z lokalu i pozostawiając resztę swoich towarzyszy w nieprzyjemnym napięciu.

Fred poderwał się i poszedł za swoim bliźniakiem, ale tylko dlatego, żeby go ochrzanić. Dogonił go dopiero w połowie drogi do Hogwartu i złapał go za ramie.

- Zgłupiałeś!? - krzyknął na brata, który wydawał się bardzo dobrze bawić w obecności Smith - Jak możesz być, aż takim idiotą?!

- Ja idiotą?!- oburzył się patrząc miażdżąco na rudowłosego- Ona mnie nie chce! Widziałeś, że woli Nott'a!

- A jak miała buraku zareagować na to, że wpierw mówisz jej, że ją kochasz, a potem na jej oczach całujesz inną laskę! Może i powiedziała ci, że jej na tobie nie zależy, ale napewno sądzi inaczej! W innym przypadku nie odwaliłaby tego teatrzyku, nie widziałeś jej twarzy jak całowałeś Lyrę!

Ridiculous//G.Weasley || W KOREKCIE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz