Chapter XXII

226 19 39
                                    

Mamy 2k wyświetleń!!!

Dziękuje bardzo za te wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze<3 Kocham was!

Listopad mijał pogoda robiła się coraz zimniejsza i każdego ranka uczniów witały pierwsze przed zimowe przymrozki. Nie ustępliwie zbliżał się też dzień pierwszego zadania w Turnieju Trójmagicznym i niechlubny dzień urodzin Ariany, która chodziła raczej w posępnym humorze i unikała z całej siły konfrontacji z pewnym Gryfonem, który od powrotu z rodzinnego domu stał się częstym mieszkańcem jej myśli. 

Z przyjemnych faktów ostatnich dni było to, że w końcu pogodziła się z Daphne i ich stosunki były jak dawniej. Nawet blondynce udało się namówić Adrian'a, Nott'a i Arianę za wspólną podwójną randkę w Trzech Miotłach, jednak ich plan szybko został zmieniony przez Isabelle, która dosiadła się do nich ukrywając się przed Flint'em, któremu dolała do kremowego piwa odrobinę zakupionego u Bliźniaków Weasley eliksiru o bliżej nieokreślonym działaniu po którym starszy Ślizgon zmienił kolor włosów na intensywny rudy.

Po zajściu w Trzech Miotłach Ariana chodziła w odrobinę lepszym humorze widząc wściekłego Flint'a. Isabelle i Daphne złapały bardzo dobry kontakt co sprawiło, że we trzy często spotykały się na damskie wieczory i plotki. Związek Ariany i Theodore'a szedł w jak najlepszym kierunku spędzali ze sobą każdą wolną chwilę nie tylko na randkach w Hogsmeade, ale też na długich wieczorach spędzonych w dormitorium po ciepłym kocem i gorącym kakao rozmawiając o wszystkim co im w duszy gra.

Ojciec nie odpisywał jej na listy z wyjątkiem, krótkiej wiadomości z podziękowaniem za prezent. Podejrzewała, że pewnie nie chce zdradzić swojego położenia przez przechwytywane sowy, więc nie miała mu tego za złe. Babcia nie odzywała się do niej od czasu kłótni, a dziadek wysłał jej kilka sokołów z drobnymi upominkami i ciastkami z czekoladą i orzechami jakie piekły domowe skrzaty w zamku. 

Spędzała również dużo czasu z Harry'm, któremu pomagała opanować zaklęcie Accio do perfekcji. Z Victorem widziała się może trzy razy w tym raz kiedy Fleur Delacour podczas kolacji powiedziała na głos, że jej zdaniem wampiry powinny być wybijane, bo we Francji jest z "nimij straszni problem" biedny Bułgar siłą odciągnął wściekłą Ślizgonkę od blondynki, bo ta była o krok od wyrwania jej włosów. W końcu skończyło się na tym, że Ariana obraziła śmiertelnie pannę Delacour, mówiąc po francusku, że w jej kraju Wilą obrywa się skrzydła, a z ich skór robi się gustowne wycieraczki, więc niech lepiej się pilnuje i swoją rodzinkę też.

Próba zatrzymania rozwścieczonego wampira może skończyć się tragicznie, tym bardziej, że istoty te są sprawniejsze fizycznie i dużo silniejsze od zwykłych ludzi. Ariana cudem powstrzymała się od wybuchu następnego dnia po zajściu z Francuzką, gdyby nie Theodore, który w ostaniej chwili wyjął jej z dłoni różdżkę to rzuciłaby na nią Upiorogacka.

- Dlaczego mi zabrałeś różdżkę Theo?- zapytała oburzyła się kiedy wyszli z sali kierując się na Zielarstwo - Oddaj mi ją!

- Może i w normalnych okolicznościach pozwoliłbym ci to zrobić, ale nie chce byś spędzała urodziny w obecności Snape'a na szlabanie - powiedział poważnie patrząc na nią z góry, Ariana weszła na ławkę by zrównać się z nim wzrostem.

- Oddaj mi różdżkę! - wyciągnęła do niego rękę cudem powstrzymując się od śmiechu z samej siebie i swojego tonu - No już Theodorze Nott!

- Proszę bardzo, Wasza Królewska Mość!

- Wiesz co Theo, zastanowię się czy przypadkiem nie lepiej czułam się singielką!- mruknęła ze złośliwym uśmiechem odbierając z jego dłoni swoją własność i przyśpieszyła kroku pozostawiając Ślizgona z tyłu.

Ridiculous//G.Weasley || W KOREKCIE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz