Wysiadając z limuzyny, Camille trzymała mnie za rękę i nie puszczała. Wiedziała jak ważne jest dla mnie jej wsparcie teraz. James odszedł i tak naprawdę miałam tylko ją. Jakie szczęście, że wróciła.
Szliśmy w stronę wejścia do budynku. Ostatni raz jak tu byłam dałam Nicholasowi niezły wykład. Obawiam się, że tym razem on może mi go dać. Wracając, ojciec dowiedział się, że muszę jeszcze poczekać przed wejściem, ponieważ wejdziemy tam razem, gdy ceremonia się rozpocznie. Mogłam zauważyć porozwieszane białe ozdoby na zewnątrz jak i na drzwiach ''pałacu''. Na oknach wisiały piękne perełkowe firany z poprzyczepianymi liśćmi. Kompozycja wyglądała obłędnie. Jestem pewna, że w środku będzie równie pięknie. Jeśli chodzi o moje samopoczucie to przyznaje, że byłam coraz bardziej zdenerwowana. Ręce trzęsły mi się ze strachu i nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Cały czas chodziłam w kółko.
-Pójdę sprawdzić czy James się pojawił.-oznajmiła Camille, odchodząc.
Kiwnęłam jej głową i wróciłam do swoich czynności. Ostatnie minuty życia na wolności. Jak się czułam? Byłam przerażona. Nikt nie wiedział, co mnie czeka w przyszłości. Co zamierzają ze mną zrobić? Najgorsze jest to, że nadal nie znałam powodu, dla którego Nicholas chciał mnie poślubić.
Kilka osób, gdy przechodziło obok mnie wspomniało, że cudownie wyglądam. Z wyglądu tak, lecz moja psychika traciła na wadze z minuty na minutę. Niedługo potem podszedł do mnie ojciec, gdyż mieliśmy za parę chwil zaczynać.
-Chcę ci coś powiedzieć.-zaczął, a ja spojrzałam na niego pytająco.- Wiem, że przez te dziewięć lat nie okazywałem ci dużego zainteresowania, ale musisz wiedzieć jedno. Nigdy nie chciałem dla ciebie źle. Dbałem, abyś miała wszystko, czego potrzebujesz. I wiem, że nie wybaczysz mi wszystkiego już teraz. Proszę tylko, abyś pamiętała o tym.
O matko... Mój ojciec właśnie przeprosił mnie za swoje winy. Czy ja śnię? Przyznał się i to od tak. Może żałował? Przez dłuższy czas nie wydusiłam z siebie ani słowa. Wreszcie zebrałam się na odwagę.
-Może za jakiś czas uda mi się o tym zapomnieć, ale narazie nie mogę. Przepraszam...
Nic mi już nie odpowiedział. W tej chwili drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się obraz przepięknie ustrojonej sali. Na podłodze porozsypywane były białe płatki róż, po bokach krzesła, na których siedzieli goście. Jakiś metr przede mną stał Nicholas ubrany w czarny garnitur z białą koszulą. Za nim stał ktoś w rodzaju kapłana. Ołtarz ozdobiony był białym materiałem z liśćmi na sobie. Przy bokach ołtarza postawione były ogromnie wazony z różnymi gatunkami gałęzi drzew. Razem to wszystko dawało niesamowity efekt. Właśnie tak wyobrażałam sobie mój ślub. Jedyne, co się nie zgadza to mój przyszły mąż. Zamiast Nicholasa powinien tam stać James... Mąż i żona. Miałam być żoną Nicholasa i tym samym głową wilkołaków. Po raz pierwszy wzięłam to pod uwagę...
-Gotowa?-szepnął ojciec, na co ja mu skinęłam.
Ruszyliśmy. Szłam za rękę z moim ojcem. Krok po kroku zbliżałam się do końca mojego życia. Taka była prawda. Po co żyć skoro mam być niewolnicą? Za późno na odwrót. Poszłam tą ścieżką, bo uległam ojcu. Nie chciałam, aby któryś z wampirów ucierpiał. Patrzyłam na ich twarze, idąc do ołtarza. Byli przekonani, że robię dobrze, że będą żyć w spokoju. A co jeśli konflikt nadal będzie? Co jeśli moje poświęcenie pójdzie na marne? Miałam przekonać się o tym już niedługo. Teraz stałam twarzą w twarz z moim największym wrogiem i przyszłym mężem. Spojrzałam ukradkiem na Camille, która pokręciła głową, co oznaczało, że nie znalazła Jamesa. Wychodziło na to, że mnie zostawił...
-Złączcie swoje ręce.-powiedział kapłan.
Skierowałam mój wzrok na Nicholasa, a on na mnie. Jego oczy przedstawiały nienawiść i ubaw. Ja cierpiałam, a on dobrze się bawił...
CZYTASZ
Let Me Live ✔︎
FantasyWampiry. Stworzenia, których boją się wszyscy. Wysysają krew, żeby uspokoić swój głód, dlatego są nazywani krwiopijcami. Wilkołaki-niebezpieczni wrogowie wampirów, którzy podczas pełni ukazują swoją prawdziwą twarz. Wojna między tymi gatunkami toczy...