Niebo się zachmurzyło i to po odejściu Kisame było drugą rzeczą, jaką przejmował się Itachi.
Sasuke nie pozwolił mu sterczeć na stojąco przy oknie i wyczerpywać bardziej już wyczerpane ciało, więc Uchiha sterczał przy oknie, siedząc na nieszczególnie wygodnym, białym, szpitalnym stołeczku. Z dołu złaziła już niego farba, odkrywając metalową powierzchnię. Itachi najpewniej wspomniałby którejś z pielęgniarek, że nadszedł najwyższy czas, aby wymienić skrzypiący mebel na nowy, jednak aktualnie odeszła mu wszelka ochota o spieranie się takie nieistotne szczegóły z nieznajomymi ludźmi.
Natomiast brunet skupił swoja uwagę na zachmurzonym niebie. Szarobure chmury kłębiły się pod już zaciemnionym nieboskłonem, który przeszło dwie godziny temu objęła fala nocy. Teraz gotowały się jak zupa w garczku, przewracały i niekiedy błyskały, a zdarzyło się, że i wszystko grzmiało głośno i ponuro. Każdy z braci otrzymał na telefon wiadomość o alercie o burzach śnieżnych. Polecono w nim czysto i jasno, aby pozostać w budynkach w najbliższym czasie, w miarę możliwości nie wychylać z nich nosa, a tym bardziej nie podróżować nigdzie pojazdami zwłaszcza przez wiejskie drogi czy mało uczęszczane przez innych. Dzięki temu właśnie młodszemu z towarzystwa pozwolono zostać na noc w szpitalu. Itachiemu udało się wmówić upartej obsłudze, że jego ukochany braciszek mieszka daleko w ich rodzinnym domu na skraju jakiegoś lasu i długo jechał tutaj autem, a w takich warunkach atmosferycznych w drodze powrotnej mogłoby się mu coś stać... Pielęgniarki odpuściły, zanim przeszedł do bardziej dobitnych argumentów.
Sam Sasuke pomimo stania się legalnym współlokatorem pokoju, należącego do jego brata, nie otrzymał żadnej nadprogramowej poduszki czy kołdry. Usiadłszy na jednym z łóżek stwierdził, że to najbardziej niewygodne łóżko na jakim miał okazję siedzieć. Posłanie na obozie, na który pojechał w dzieciństwie parę długich lat temu, było wygodniejsze. A tam warunki były okropne jak na standardy dzieciaczka, wychowywanego w bogatym domu. Sasuke nigdy nie wyobrażał sobie, jak może nie jeść na kolacje tego, co chce, bądź myć się w kabinie prysznicowej, gdzie w rogu siedzi wielki, patykowaty pająk. Ostatecznie nie umył się tam ani razu więcej, a potem wrócił w domu i śmierdział jak bezdomny. Wtedy też pierwszy raz jego domowa łazienka wydała mu się czymś wszech cudownym. Do szpitalnej łazienki natomiast nie zamierzał choćby zaglądnąć. Nie wnikał jak Itachi mógł przeżyć w tutejszych warunkach, jednak nie sądził, że rozmowa na ten temat była adekwatna do obecnej sytuacji.
Od odejścia Kisame jedyne co starał się przekazać bratu to to, że mu przykro, że doprowadził do takiej sytuacji oraz starał się pokrzepić go jakoś w miarę swoich nikłych w tym umiejętności. Jednak za każdym razem dowiadywał się, że to nie jego wina i nie musi się już przejmować. O braku czasu usłyszał tylko raz na początku i nigdy więcej. Sasuke wolał głębiej nie zastanawiać się nad znaczeniem tego zdania, bojąc się, że w pełni pojmie sens słów. Zagracał więc sobie głowę wszystkim innym, chodźby kolorem gumki do włosów brata, który w pewnym momencie obrócił do niego głowę i stwierdził, jakimś nieswoim tonem głosu:
- Zaczęło sypać, braciszku. Myślę, że niebo płacze.
- Hm? - Sasuke przechylił lekko głowę na bok. Pofatygował się i wstał, po czym podszedł do okna i skierował wzrok za nieco matową szybę. Rzeczywiście padało; puchate, całkiem spore płatki śniegu wirowały w czerni nocy i cieniu chmur.
Młodszemu brunetowi przyszło na myśl, że w tym momencie Naruto najprawdopodobniej patrzy się na podobny widok zza wysokich okien w ich mieszkaniu, o ile nie biega gdzieś po polu i nie zachwyca się tymi wyjątkowymi opadami atmosferycznymi w naturze. Uzumaki uwielbiał śnieg, jak i również mocno kochał wszelkie zabawy z nim związane od niewinnego budowania bałwanów do wsypywania innym pokruszonego lodu za kołnierz. Sasuke wywnioskował to z różnych fragmentów jego nieustannej, codziennej paplaniny.
CZYTASZ
Weź Mnie Do Akwarium (KisaIta) ✓
FanfictionItachi uważa, że nic mu nie dolega, ale wyniki badań twierdzą co innego. Uchiha trafia do szpitala, lecz, zamiast zdrowiem, zawraca sobie głowę, by jego rodzice o niczym się nie dowiedzieli. W przerwach od martwienia się zajada sobie dango i zajmuje...