10."... to była totalna katastrofa"

4 0 0
                                    

~~ Bella ~~


Kolejne dni mijały spokojnie. Wolny czas, którego miałam teraz mnóstwo, spędzałam albo z mamą w ogródku, albo z Alexem, spacerując po parkach, ulicach, placach miasta. Było tak jak kiedyś. Wygłupialiśmy się, śmialiśmy, chodziliśmy do najróżniejszych sklepów, bo Alex jest takim chłopakiem, który nie marudzi, kiedy go się ciągnie po centrum handlowym.

Rozmowy na temat incydentu w sklepie staraliśmy się unikać. Nadal nie mogłam uwierzyć, że moja moc mnie zawiodła. Powinnam mieć wizję chociaż kilka minut przed atakiem. Dlaczego nie miałam, skoro przewidywałam zwykłe skaleczenie palca? To wie chyba tylko sama Nyks.

O tym, co usłyszałam potem, w nocy od Alexa również nie rozmawialiśmy. Nie wiedziałam, jak zacząć, by chłopak nie zorientował się, że słyszałam to, co powiedział. Alex tymczasem zdawał się być bardzo szczęśliwy. Zauważyłam, że często na mnie spogląda, gdy myśli, że tego nie zauważam. Do jego myśli już nawet nie staram się dojść, bo raz mnie na tym przyłapał. Gdy spytał, co chciałam, spuściłam tylko wzrok i zarumieniłam się. Chłopak był zły, ale mu się nie dziwiłam, bo ja też bym się wkurzyła, gdyby mi próbował szperać w głowie. Gdy tylko znalazłam okazję, uciekłam do pokoju.

Nim się obejrzałam, był już piątek. Szliśmy przez park na naszym osiedlu. Jedliśmy czekoladowe lody i milczeliśmy. Było mi z tym dziwnie, bo między nami nigdy nie zaległa tak długo cisza. Próbowałam coś wymyślić, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Żaden neutralny temat. A i Alex nie starał się przerwać tego milczenia, co było dziwne, bo to on zawsze nakręcał rozmowę.

– Nadal się na mnie złościsz? – zapytałam, nie myśląc, co mówiłam.

– Co? – zdziwił się. Widziałam, jak z jego oczu znikała zaduma. Otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na mnie. – Przepraszam, nie słuchałem. Co mówiłaś?

– Och... - zmieszałam się. Więc jego milczenie wcale mogło nie oznaczać, że nadal pamięta ten nieszczęsny incydent z próbą włamania do jego głowy.  – O czym tak myślałeś? - Mając okazję, zmieniłam bez skrupułów pytanie. 

– W niedzielę jest u mnie rodzinny obiad. Cholernie nie chce mi się tam iść. Przyjedzie mój żałosny kuzyn i będzie się przechwalał jak to on jest we wszystkim najlepszy. Nienawidzę go, odkąd skończyliśmy dziesięć lat i kiedy wygrał ze mną w bierki. Od tamtej pory puszy się jakby był nie wiadomo kim, a ja mam ochotę mu przywalić w ten jego krzywy nos. Dlatego nie mam ochoty na ten obiad – westchnął przeciągle i kopnął kamyk, który pojawił się pod jego butem. – Pewnie znowu będzie gadał o tym, że wygrał jakiś konkurs czy coś, a wszyscy będą zachwyceni.

– Nie możesz go po prostu olać? – zasugerowałam, lekko zdziwiona, że chłopak przejmuje się takimi rzeczami. Nie znałam go od tej strony, a wydawało mi się, że znam go bardzo dobrze. – Albo w ogóle nie iść na ten obiad, co?

– Nie mogę nie iść! – zawołał, dając upust swoim emocjom. – Mama by mi chyba głowę urwała – dodał już spokojniejszym głosem. – Poza tym, gdybym nie przyszedł, to tym samym dałbym Jeremiemu pretekst do kolejnych żartów na mój temat. Sam nie wiem, co w jego głowie siedzi. Nie rozumiem tego kolesia. – Wzdrygnął się na jakieś wspomnienie, które musiało pojawić się w jego głowie.

– Chyba przesadzasz – wtrąciłam. – Nie może być aż tak źle! – Nie mogłam uwierzyć w to, jak chłopak przeżywa zachowanie jego kuzyna. Że tak bardzo się tym tak przejmował. 

– Ja przesadzam? Ty nic nie rozumiesz! On zawsze znajdzie sposób, by mnie upokorzyć. On jest zły! – zakończył głośno, podkreślając ostatnie słowo. Spojrzał na mnie intensywnie, chciał, bym go zrozumiała. Starałam się, naprawdę, ale nie mogłam.

Świat Zmiennokształtnych - tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz