3

1.2K 91 65
                                    

Nastała grobowa cisza. Nikt z ich obojga nie wiedział, co powinien teraz zrobić. Patrzyli w ziemie. Tą ciszę przerwał pierwszy Langa.
-Dawno nie spędzaliśmy ze sobą czasu, dlatego...-zamyślił się chwile. Nie chciał powiedzieć nic głupiego, ani takiego co by mogło w jakiś sposób zranić przyjaciela.-może miałbyś ochotę ze mną gdzieś iść? Może na przykład s-zatrzymał się. Zapomniał, iż Reki przestał jeździć na desce przez niego. Znów zamyślił się. Chciał znaleźć odpowiednie miejsce, które nie będzie w żadnym stopniu przypominało jemu o skatebordzie, ale też nie chciał iść w jakieś oklepane miejsce, takie jak plaża czy może spacerek po parku, a następnie zajście do kawiarni. Dlatego wpadł na pomysł.- do wesołego miasteczka. Ostatnio otworzyli je w naszym mieście. Mają tam podobno wielki diabelski młyn i różne rollercoastery. Są tam też inne, ciekawe atrakcje. Chcesz iść?
Reki zamyślił się przez chwile, lecz ostatecznie przystał na pomysł niebieskookiego.

Obaj wstali i pokierowali swoje kroki w stronę wyjścia z domu chłopaka.
Langa zaczął zakładać buty na nogę, a Reki poszedł jeszcze na chwile po „coś" do kuchni. A tym czymś były jego mocne leki na depresje. Wziął na płaską rękę dwie pigułki, a następnie wrzucił je do buzi i połknął. Popił jeszcze szklanką wody, w razie czego.
-Reki, idziesz?-usłyszał zza drzwi pomieszczenia.
-Tak. Już, zaraz.- odkrzyknął.
Podwinął jeden rękaw swojej żółtej bluzy i spojrzał na zabandażowaną rękę. Dotknął lewego nadgarstka. Od razu jednak zabrał palec z delikatnie czerwonego materiału, sycząc z bólu.
Czyli jeszcze rana się nie zagoiła.
Chłopak westchnął ciężko, a następnie znów zakrył rękawem obolałą rękę. Ostatni raz spojrzał na nadgarstek, tym razem przykryty już materiałem bluzy i wyszedł z kuchni, udając się korytarzem do wyjścia.

Obaj nastolatków szło spokojnym krokiem w stronę wesołego miasteczka. Nie odzywali się do siebie. Towarzyszyła im przez całą drogę niezręczna cisza. Dopiero po dotarciu na miejsce ta napięta atmosfera rozluźniała. Langa nie myśląc za wiele nad tym co robi, odruchowo złapał nie spodziewanie swojego towarzysza i pociągnął ku jakiemuś rollercoasterowi. Reki ze zdziwieniem patrzył na swojego kolegę, który z uśmiechem na twarzy ciągnął go do kolejki. Nie sądził, iż chłopak lubi takie ekstremalne rzeczy.

Gdy nareszcie przyszła ich kolej na przejażdżkę weszli do swojego wagonika i zapieli pasy. Kolejka ruszyła. Na początku było dość wolno. Zmierzała ku górze. Jednak z górki nie było tak kolorowo. Było strasznie szybko. Wirowali pośród zakrętów. Langa w którymś momencie puścił poręcz, której jeszcze do nie dawna się trzymał i znów złapał Rekiego za rękę. Uśmiechnął się czule.
-Uśmiechnij się trochę!-wykrzyczał stłumionym głosem. Chłopak po paru minutach odwzajemnił ten miły wyraz twarzy i sam zaczął się powoli rozweselać. Tak samo, jak niebiesko włosy puścił poręcz i podniósł wesoło ręce do góry, zaczynajac się śmiać i piszczeć.

Po skończonej i jakże udanej przejażdżce na rollercoasterze poszli do domu strachów. Brązowooki za wszelką cenę próbował ukryć fakt, iż bał się takich rzeczy niemiłosiernie, aby nie wyjść na jakieś małe strachajło. Weszli do środka razem, jadnak po paru sekundach szli już oddzielnie. Reki obejrzał się za siebie i przeklął w duchu. Chciał, aby Langa był z nim. Nie ukrywał, iż bał się jak cholera.

Nagle od tyłu ktoś złapał go z ramie. Brązowooki wrzasnął i podskoczył, jak jakiś obsrany kangur. Odwrócił się w stronę tej strasznej istoty. Zobaczył tam swojego przyjaciela. Kamień z serca. Uratowany.
-CZŁOWIEKU NIE STRASZ MNIE TAK!- wykrzyczał zdenerwowany Reki.- Gdziesz ty był?! Bałem się!-zaczął jęczeć, jak jakaś mała, mozolna dziewczynka.-Następnym razem nie zostawiaj mnie tu samego. A co jeśli ktoś mnie porwie? Kto mnie wtedy uratuje przed tymi straszliwymi duchami?!-Langa na te „słodkie" słówka zaczął się śmiać .-A ciebie co bawi?-na jego policzki wpłynął sliczny różowo-czrwony rumieniec. Nie zdarzył nic powiedzieć, a zza ściany wyskoczył krwawy manekin z połową głowy. Reki podskoczył, jak oparzony i wtulił się w koszule swojego towarzysza. Chłopak przytulił go mocniej, glaskajac po głowie.
-To tylko manekin. Jak tak bardzo się boisz, możemy już sobie stad iść, dobrze?
Reki jeszcze raz zerknął kontem oka na rzeźbę leżącą na ziemi i kiwnął głową.

Gdy szli w stronę wyjścia przed nimi ukazała się jakaś postać. Zwisała ona z sufitu. Czerwono włosy pisnął i zatrzymał się gwałtownie. Złapał za głowę i uklęknął. Langa widząc to podbiegł do chłopaka, sprawdzając czy wszystko napewno w porządku.
-Co się dzieje?
-Głowa mnie boli.-wyszeptał.
-Aż tak mocno?-chłopak kiwnął głową.
-A coś brałeś, czy tak po prostu zaczęła boleć?-Reki ignorując pytanie spojrzał na postać wiszącą na suficie. Wyglądała, jak żywa. Nagle chalucynacje zaczęły dawać po sobie znak. Miał wrażenie, iż przed nim znajduje się jego martwe ciało, wiszące na linie. Czyżby to jego przyszłość? Nie. To napewno chalucynacja. Zaczęło bić mu szybciej serce. Coraz ciężej oddychał. Panikował. Widział siebie, wiszącego w samotności. Dokonał samobójstwa, którego nigdy przedtem nie pragnął.
-Reki! Reki! Ocknij się!-Langa z wielkim przejęciem machał ręką przez oczyma chłopaka, próbując przywrócić go z powrotem na ziemie. Wrocił. Spojrzał na niebieskookiego.
-C-czy to ja?-zapytał drżącym głosem.
-Gdzie?
-Tam-wskazał palcem na manekina.
-Nie.-powiedział delikatnym i spokojnym głosem w stronę Rekiego. Coś ewidentnie było nie tak.-Oczywiście, że to nie ty. To tylko jakiś wypchany kostium powieszony na supicie, aby przestraszyć tutejszych ludzi.
-Napewno?-próbował się upewnić.
-Tak. Tak, jasne.-uśmiechnął się nerwowo.-Ty jesteś tutaj, a nie tam. Wiesz co, może już chodźmy stąd, dobrze?-brązowooki nerwowo kiwnął głową.
Langa pomógł mu wstać i obaj zaczęli powoli kierować się ku wyjściowy z tego domu strachów.

Po wyjściu Reki usadowił się na najbliższej ławce i odetchnął z ulgą. Było po wszystkim. Zamknął oczy i uśmiechnął się delikatnie. Langa usiadł obok niego podając mu picie.
-Już lepiej się czujesz?
-O wiele. Chyba miałem jakieś zwidy, sam nie wiem do końca. Ale jest już dobrze, wiec nie martw się.
-To dobrze.-jednak wciąż, w głębi czuł, iż chłopak nie mówi mu całej prawdy, jaka się kryła- „jakieś zwidy", a może to tak naprawdę nie były tylko zwidy. Może było to coś więcej, tylko chłopak bal się powiedzieć. W każdym bądź razie najważniejsze, że jest już w porządku, a chłopak czuje się lepiej.

Po skończeniu picia swoich napoi poszli na diabelski młyn. Za nim na niego weszli musieli stać jeszcze jakieś dobre dwadzieścia minut w kolejce, ale koniec końców udało im się. Weszli do przezroczystego wagonu i zamknęliśmy a sobą ostrożnie drzwi. Młyn ruszył. Po kilku minutach zaczęło się powoli ściemniać. Na to wszystkie lampki na nim włączyły się i zaczęły lśnić dodając całej konstrukcji pięknego blasku i uroku. Obaj chłopcy wyszczerzyli oczy z zachwytu. Cudownie. Tak...romantycznie. Nagle wszystko stanęło. Ich wagon ustał na samej górze. Trochę było to przerażajace, ale też dość zabawne. Siedzieli na swoich miejscach w ciszy. Jednakże ta cisza nie była niekomfortowa czy niezręczna. Nie przeszkadzała im.
Langa popatrzył się na Rekiego siedziacego na przeciwko niego i wyglądającego za okno. Uśmiechał się. Może i prawie nie zauważalnie, ale jednak coś. Chłopak odruchowo złapał go za rękę i kciukiem pogłaskał górę dłoni. Reki spojrzał w jego stronę. Obaj patrzyli sobie prosto w oczy. Ten moment był jak z bajki. Taki romantyczny. Nie przewidywalny.
-Reki...przepraszam.-czerwono włosy zdziwił się trochę.-Tęskniłem za tobą. Wszyscy tęsknili. Bez ciebie to już nie skateboard. To nie to samo.-w jego oczach ukryły się małe łzy.-Reki....wybacz.-złapał się za serce i spuścił głowę. Ścisnął jeszcze bardziej dłoń przyjaciela. Reki nie wiedział co powiedzieć. Miał wyzuty sumienia, ale...było już o wiele za późno. On już nie kochał deski, tak jak kiedyś. Był słaby. Poddał się. Cięzka praca nigdy nie przebije talentu...nigdy...
-Nie mogę.-powiedział cicho.-Nie wrócę do deski. Nie teraz. Nie w tym życiu. J-ja-jego głos zaczął się załamywać z każdym słowem. Kolejka ruszyła.-nie mogę. Nie dam już rady postawić nogi na tych czterech kółkach. To nie dla mnie.
-R-Reki?-zapytał zdziwiony.
Ich wagon był już na dole. Obsługa otworzyła drzwi. Chłopak nie czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony niebieskowłosego wstał i wybiegł z wagonu.
-Reki! Zaczekaj!- wyskoczył z wagonu i znał biec za przyjacielem.-Reki! Proszę, zwolnij!-próbował dogonić nastolatka. Nie chciał go zgubić. Nie mógł.
A jednak. Zniknął mu z przed oczu. Usta i zaczął rozgladaywac się po okolicy. Nic. Zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. Przepadł bez śladu.

Wszystko będzie dobrze"
„Przy mnie jesteś bezpieczny"

~~~

ADAM TY GNIDO JAK MOŻESZ!
LANGA ZBIERAJ DUPĘ I IDŹ PO REKIEGO!

Nowy odcinek z sk8 jest już na yt~~~

Stand be me|| Renga
Rozdział 3- zakończony
Do zobaczenia w 4 rozdziale~~~

Stand be me|| RengaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz