8

781 60 22
                                    

Reki postanowił, iż spróbuje znów uczęszczać do szkoły i chodzić na „S". 
Pierwsze dość łatwo mu poszło, jednak drugie już nie. Langa musiał siłą go ciągnąć w tamte miejsce. Czerwonowłosy sam sobie obiecał, że tam pójdzie ale marnie mu to szło. Zawsze, kiedy był już gotowy stwierdzał, iż jednak nie chce tam iść, bo boi się. Wtedy chował się pod łóżko.  Tak samo było i dziś.
-Reki. Obiecałeś.-Langa ciągnął koc, pod którym znajdował się jego przyjaciel.
-Nie. Chce spać. Jestem zmęczony. Może jutro pójdę.
-Reki!-chłopak, mówiąc to pościł koc i padł prosto na ziemie ze zmęczenia. Walczył z nim od kilkunastu, dobrych minut i miał już dość.-Poddaje się.-wyszeptał cicho.
Reki z pod pościeli zerknął na przyjaciela.
-Nie chce iść.-wyszeptał.-Boje się.-Langa spojrzał ze zdziwieniem na chłopaka. Wstał z podłogi i usiadł obok niego na łóżku.
-Nie masz czego się bać. Ciągle będę przy tobie. Jeśli stwierdzisz, że będziesz chciał pójść do domu, to pójdziemy. Dobrze?-młodszy zerknął na niego błagalnym wzrokiem.
-Naprawdę?-nastolatek kiwnął głową.-Heh-westchnął ciężko.-Niech będzie.-mówiąc to wstał z łóżka i podszedł do szafki z ubraniami. Wyjął z niej swoją, fioletową bluzę i nałożył na siebie. Kiwnął przyjacielowi na znak, iż jest gotowy.
Obaj po chwili wyszli z pokoju i zaczęli kierować się w stronę przed pokoju.
-Gdzie idziesz skarbie?-zapytała kobieta zza rogu.
-Idę z Langą się trochę przewietrzyć.
-Dobrze, tylko nie wracajcie zbyt późno.
-Dobrze, dobrze. Nie długo wrócimy.
-Pa!-jedna z sióstr krzyknęła z salonu na pożegnanie.
-Pa!-odkrzyknął chłopak.
Dwóch nastolatków ubrało buty, wzięło do ręki deski i wyszło z domu.

Kiedy weszli do miejsca, w którym odbywały się wyścigi na czterech kółkach Rekiemu pierwsze co rzuciło się w oczy, to jego byli przyjaciele, których porzucił bez słowa. Chłopak, widząc ich razem stojących w jednej i radosnej kupce zawahał się. Zrobił duży krok w tył, jakby chciał zaraz uciec. A co jeśli, po tak długim czasie wyśmieją go lub znienawidzą? Bał się i to bardzo.
Kiedy, już miał zamiar się odwrócić i zwiać, jak tchórz nagle jego przyjaciel przytulił go od tyłu. Złapał mocno w tali i przysunął do siebie.
-Będzie dobrze.-wyszeptał do ucha czerwonowłosego.
-C-co jeśli mnie znienawidzą? Co, wtedy?
-Nie znienawidzą cię. Będzie dobrze. Zaufaj mi.
-Dobrze, ale jeśli jednak coś się odwali to, ty bierzesz za to odpowiedzialność, rozumiesz?
-Tak, tak, tak. Teraz już chodź.-chłopak mówiąc to złapał go za dłoń z zaczął kierować w stronę grupki przyjaciół.

Kiedy podszedł do nich wraz z Langą stanął i spuścił smutno głowę w dół.
-Przepraszam.-tylko tyle w tamtym momencie potrafił wyszeptać. Rozpłakał się. Spodziewał się z ich strony obelg i przykrych komentarzy, jednak one nie nastały. Zamiast tego cała czwórka podeszła bliżej i przytuliła chłopaka. Momentalnie czerwonowłosy rozpłakał się jeszcze bardziej. Nie spodziewał się takiej reakcji po nich. Po chwili odwzajemnił uścisk i wtulił swą twarz w ich ramiona.

Po kilku minutowym uścisku wszyscy oderwali się od siebie.
-Nie martw się młody. Langa nam wszystko powiedział.-powiedział Cherry.
-Dziękuje.

Za chwile cała grupka wskoczyła na deski i udała się w stronę toru. Kiedy na światłach ukazało się zielone światełko zaczął się wyścig. Jednak Reki zamiast wystartować ustalał. Nagle jego przyjaciel złapał go za rękę i spojrzał mu prosto w oczy.
-Pojechać z tobą?-zapytał. Młodszy kiwnął głową na tak. Obaj zaraz po tym razem ruszyli trzymając się za dłonie.
Jednak zaraz miała się skończyć ich piękna i jakże romantyczna podróż za rączki.

Kiedy minęli kilka zakrętów i byli na prostej drodze, nagle Reki dziwnie się poczuł. Jego myśli zrobiły się szare. Wzrok zrobił się tępy i rozmazany. Z każdą sekundą coraz mniej widział, aż w końcu nic nie mógł dojrzeć przez rozmazany obraz. Jego powieki, jak i ciało zrobiły się ciężkie. Koniec, końców pościł dłoń przyjaciela i spadł z deskorolki.
-Langa...-to jedyne co udało mu się wyszeptać. Opadł, uderzając głową prosto o ziemie. Stracił przytomność.
Kiedy Langa zatrzymał deskę i odwrócił się w kierunku chłopaka zastał tam jego ciało leżące na twardej ziemi.
-Reki!-podbiegł do nastolatka i zaczął go delikatnie szturchnąć w ramię.-Reki! Reki! Obudź się! Co się dzieje?!-z jego oczu zaczęły wypływać malutkie kropelki łez. Pochylił się nad nim, sprawdzając czy nigdzie nie krwawi. Delikatnie podniósł go do góry i przybliżył do siebie. Przez ranę z tyłu głowy sączyła się czerwona ciecz . Niebiesko włosy szybko, widząc to wyjął telefon i zadzwonił po Joe. Ten zaraz potem przybiegł i zabrał chłopaka na ręce, kierując się z nim i resztą do samochodu, zabierając go do szpitala.
~~~
Wybaczcie za wszelkie błędy. Miałam ten rozdział zrobić i udostępnić w tamten czwartek, ale zabrakło mi weny i no. Hehe. Jednak mam nadzieje, że pomijając ten fakt rozdzialik wam się podoba.

Stand be me|| Renga
Rozdział 8-zakończony
Do zobaczenia w 9 rozdziale~~~

Stand be me|| RengaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz