3. DZIEŃ PIERWSZY

1.1K 63 0
                                    

| 104 dni do rytuału |

Amber obudziła się w swoim nowym łóżku, jej pierwszy dzień w Nowym Orleanie oficjalnie się rozpoczął. Nie wiedziała czy będzie dobrze, czy źle, prawdopodobnie źle, ponieważ ostatnio miała więcej szczęścia. Zasłony zostały odsunięte i otworzyła oczy, widząc Elijah stojącego nad nią.

- Wstawaj, idziemy spotkać się z Daviną.

Ponieważ Amber zazwyczaj wstaje wcześniej u siebie w domu, aby wykonać poranną rutynę i obowiązki domowe, nie ma problemu ze wstaniem i wzięciem prysznica. Ubiera na siebie koszulkę i jeansy, a jej kręcone truskawkowo-blond włosy zostawia rozpuszczone.

- Gotowa? - pyta Elijah, pukając do drzwi.

- Jasne - odpowiada Amber, otwierając je.

Elijah i Amber udają się na cmentarz, gdzie przebywała Davina; obecnie ona praktykuje zaklęcie, które znalazłam w jednej ze swoich ksiąg.

Brunetka z kręconymi włosami odwróciła się kiedy zobaczyła Pierwotnego, którego akurat lubiła i nową dziewczyną.

- Kim ona jest? - zapytała.

- Davino to jest Amber Rose, Amber to jest Davina Claire - oczy Daviny rozszerzyły się po usłyszeniu jej nazwiska. Rose.

- Z rodziny Rose? Najpotężniejszych czarownic? Słyszałam o twojej rodzinie dużo różnych rzeczy. I sama widzę, że klątwa...

- Zaczynajmy - Amber przerywa dziewczynie, wiedząc co Davina chce powiedzieć.

- Okej, jasne...dlaczego tutaj jesteś?

- Ojciec powiedział, że pomożesz mi się przygotować, nie wiem jak, ale tak mi powiedział, więc jestem posłuszna - Davina kiwa głową i zagląda do swojej księgi.

- Powiedz mi część zaklęcia, to jest ten rytuał? - zapytała.

- Nie czuje się jakoś komfortowo rozmawiając na ten temat - Amber mamrocze, przenosząc swój wzrok na ziemie.

- Dobrze, ale, nie mogę ci pomóc, jeśli nie będę wiedziała wszystkiego. Zawsze możesz przyjść do mnie jeśli poczujesz się pewniej, ale na razie...przepraszam.

Elijah wzdycha i ciągnie Amber do małego budynku na terenie cmentarza.

- Dlaczego jej nie powiedziałaś, Amber? Powiedziałaś Hayley i mnie, dlaczego jej nie?

- Powiedziałam ci tylko podstawowe informacje. Kiedy mówię o wszystkich rzeczach...ja, ja popadam w jakąś paranoje. Całość jest dla mnie cholernie straszna - Amber wplątuje dłonie we włosy, a Elijah jej się przypatruje.

- Cokolwiek czujesz wysłucham cię i ci pomogę najlepiej jak potrafię. Masz moje słowo - Amber wie, że Elijah dotrzyma słowa.

Obydwoje wracają do rezydencji Mikaelsonów i słyszą krzyki.

- Klaus, uspokój się! To nie było tak! - Hayley mówi do młodszego Pierwotnego.

- Kiedy dorwę tę sukę w swoje ręce... - Klaus przerwał, widząc Amber w drzwiach. - I oto i ona - zrobił krok w jej stronę, ale Elijah zagrodził mu ją.

- Nie waż mi się podejść do tej dziewczyny.

- Ona dotykała mojej córki! Co jeśli chciała ją zabić?! Mogła spróbować zabrać jej magię! Musimy teraz zachować ostrożność, Elijah! Nawet jej nie znaliśmy, a od pewnego czasu gości w naszym domu! Co będzie później?! Co będzie twoim następnym ruchem? - wrzeszczy Klaus.

Złość Elijah bierze nad nim górę i biegnie w stronę Klausa. Rzuca Klasem o ścianę, ale on jednak szybko reaguje i skręca Elijah kark.

- A teraz, na czym my to skończyliśmy? - uśmiecha się i idzie w stronę Amber.

- Phesmatos superous em animi - mówi Amber, patrząc na Pierwotnego, który w tym samym momencie upada na ziemie. Zaczął wrzeszczeć z bólu, a z jego nosa zaczęła lać się krew.

- Amber, przestań, zabijesz go - mówi Hayley, podchodząc do wiedźmy. Kończy zaklęcie, a Klaus powoli wstaje.

- Jesteś potężna, kochanie, ale ja jeszcze potężniejszy.

Klaus podbiegł do Amber, ale Hayley była wystarczająco szybka, aby powalić go na ziemie.

- Jak Elijah powiedział, nic złego jej się nie stanie.

- W porządku, ale jeśli zniszczy nas wszystkich, ty za to odpowiadasz - Klaus przepycha się obok Amber i wychodzi z rezydencji.

- Przepraszam za niego - mówi Hayley, podchodząc do dziewczyny.

- Nie powinnam tutaj zostawać - mamrocze wiedźma, przyglądając się niewielkiej kałuży krwi na podłodze.

Elijah budzi się wreszcie i podchodzi do Amber.

- Wszystko w porządku? - pyta, patrząc na nią.

- Trzymałam go trochę, ale przestałam, żeby go nie zabić - odpowiedziała Amber. - Nie mogę tu zostać.

- Nie, Amber. Zapewniam cię, iż jesteś tu bezpieczna. Niklaus ma temperament, ale nie wie jak się tym zająć. On tylko martwi się o córkę, nie zna ciebie i chce ją ochronić przed tobą; a jeśli oto chodzi potrafi stracić nad sobą kontrole. Daje ci słowo, że postaram ci pomóc, choćby nie wiem co. Co oznacza też, że ochronie cię przed wszelkimi krzywdami. Proszę, zostań; to dopiero pierwszy dzień.

Elijah miał racje, to był jej pierwszy dzień i nie mogła się tak szybko poddać. Ale musiała chronić siebie i nawet jeśli znaczyłoby to zabicie Klausa, zrobiłaby to.

Death Do Us Part | Klaus Mikaelson [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz